Tym niemniej nasze podstawowe założenie jest następujące: niestety, w 2023 r. wojna będzie nadal trwała, a jej eskalacja jest bardziej prawdopodobna niż deeskalacja. Rosja będzie dążyć do osiągnięciu jakiejkolwiek „korzyści” - wymiernej lub chociaż w wymiarze informacyjnym (wewnętrznym).
Zobacz także: Polska polityka fiskalna: finansowanie deficytu w warunkach niższej płynności przedstawia się coraz bardziej ambitnie
Póki co, na obu polach idzie jej słabo. W odwodzie pozostaje Białoruś, która może być zmuszona do dołączenia do wojny (czarny łabędź nr 1). Istotne jest oczywiście wsparcie zachodu. W tym momencie wydaje nam się, że jeśli wojna się zakończy to z uwagi na to, że będą tego chciały USA (zakończenie wsparcia dla Ukrainy, bo jest „drogo”, a kongres jest w trakcie batalii o limit zadłużenia) lub Chiny.
W każdym razie, raczej trudno sobie wyobrazić, że powróci status quo sprzed agresji (a więc w ten czy inny sposób stratna będzie Ukraina). Z drugiej strony podpisanie traktatu pokojowego przez Ukrainę, który obejmował będzie straty terytorialne jest również mało prawdopodobne, gdy ofensywa rosyjska nie porusza się do przodu a wojna "stoi". Na razie nie ma tu jasnego rozwiązania.
***Materiał pochodzi z raportu mBanku: Scenariusz(e) na 2023 rok, którego pełną zawartość możesz zobaczyć i pobrać klikając w poniższy przycisk: