Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Kiedy nastąpi szczyt inflacji?

|
selectedselectedselected
Kiedy nastąpi szczyt inflacji? | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Inflacja, czyli wzrost ogólnego poziomu cen, był utrapieniem transformującej się polskiej gospodarki na początku lat 90. ubiegłego stulecia. Wchodząc w XXI wiek można było pomyśleć, że problem z inflacją odchodzi do przeszłości. Ceny rosły coraz wolniej, a stopy procentowe mogły być obniżane. Koszt pieniądza osiągnął w Polsce dno podczas pandemii, gdy NBP obniżył referencyjną stopę procentową do historycznie niskiej wartości 0,10%. Dziś takie poziomy są marzeniem kredytobiorców, a całe społeczeństwo musi mierzyć się z galopującą drożyzną. W artykule postaram się wymienić przyczyny rosnących cen oraz odpowiedzieć na pytanie: kiedy inflacja osiągnie szczyt?

Przyczyny inflacji

Zgodnie z szacunkowym odczytem GUS, inflacja w maju wyniosła 13,9% w skali roku. Jest to poziom zdecydowanie zbyt wysoki dla cywilizowanych gospodarek, jednak nie tylko u nas występuje ten problem. Jakie są jego przyczyny? Wymienię je w punktach poniżej. Niektóre punkty należą do tych samych kategorii czynników, jednak zależy mi na tym, by wymienić je maksymalnie dokładnie.

  1. Polityka lockdownów. Zamrożenie gospodarek to szok podażowy – skoro firmy nie mogły produkować, to wytworzyły mniej dóbr, co przy stałym lub niewiele zmienionym popycie prowadziło do wzrostu cen – taki efekt widzieliśmy kilka miesięcy po wznowieniu aktywności gospodarczej.
  2. Zerwane łańcuchy dostaw. Wiele produktów było i jest wytwarzanych z komponentów z różnych części świata, w ten sposób można optymalizować koszty produkcji. Podczas covidowych restrykcji, część globalnego handlu i mobilności personelu została wstrzymana. Skoro produkcja nie mogła być koordynowana w najbardziej oszczędny kosztowo sposób, to przełożyło się to na wzrost ogólnego poziomu cen.
  3. Osłonowe programy w czasie lockdownu. Wiele państw, w tym Polska, wypłacała świadczenia postojowe, tarcze itp. Były to środki wypłacane z budżetu państwa (deficyt) lub kreowane przez NBP (skup obligacji np. Polskiego Funduszu Rozwoju), zatem zwiększona podaż środków przy wstrzymaniu podaży dóbr w trakcie lockdownów, zwiększyła presję na wzrost cen.
  4. Obniżenie stóp procentowych przez NBP wiosną 2020 roku do 0,1%. Przełożyło się to na zwiększony popyt na kredyt – zwłaszcza hipoteczny. Z drugiej strony oznaczało ustanowienie silnie ujemnych realnych stóp procentowych, przez co na lokatach środki szybko traciły siłę nabywczą. W tych warunkach wiele osób postanowiło kupić nieruchomość – niektórzy za gotówkę, niektórzy przy pomocy kredytu hipotecznego. Wiele osób kupowało mieszkania w celach inwestycyjnych. Kapitał masowo odpływał z lokat na rynek nieruchomości. Niższa opłacalność lokat zniechęca do systematycznego oszczędzania, co przekłada się na rosnący popyt konsumpcyjny, co z kolei stymuluje ceny do wzrostu.
  5. Zbyt późna podwyżka stóp przez NBP. W sierpniu 2021 roku inflacja wyniosła w Polsce 5,4%, zdecydowanie przekraczając cel NBP, mimo to, nasz bank centralny ignorował zagrożenie inflacyjne, nie wykonując swojego ustawowego mandatu, zgodnie z którym ma dbać o stabilność cenową. Wielu obserwatorów podkreślało, że NBP przedkłada krótkoterminowy interes rządu (rozkręcenie koniunktury), kosztem swojego ustawowego celu (inflacji w przedziale 1,5-3,5%).
  6. Błędy komunikacyjne NBP. Polityka komunikacyjna banku centralnego jest bardzo ważna dla kształtowania się oczekiwań inflacyjnych. Banki centralne co do zasady starają się prowadzić komunikację bardzo ostrożnie i subtelnie, żeby budować zaufanie rynku do instytucji banku centralnego. Dzięki temu nawet same interwencje werbalne mogą pełnić rolę narzędzi polityki monetarnej, wpływając na kursy walut czy oczekiwania inflacyjne. Niestety, w Polsce prezes NBP Adam Glapiński w ciągu ostatniego roku wielokrotnie sam sobie przeczył i wysyłał rynkowi sygnały, które wprowadzały dezinformację. We wrześniu 2021 zapewniał on, że podwyżek stóp procentowych nie będzie, bo inflacja nie zależy od NBP, tylko ma swoje źródło za granicą. Zaledwie kilka dni później, na początku października, bank centralny decyduje się na rozpoczęcie cyklu podwyżek stóp. Przez komunikacyjne bagatelizowanie wzrostów cen, oczekiwania inflacyjne zostały rozbudzone (o nich więcej niżej), ponieważ społeczeństwo przez długi czas wątpiło, że NBP podejmie zdeterminowaną walkę z drożyzną.
  7. Oczekiwania inflacyjne. Same oczekiwania względem inflacji są ważne. Gdy społeczeństwo spodziewa się dalszej zwyżki cen, wówczas dokonuje działań, które tę inflację utrwalają. Po pierwsze, chodzi o brak oszczędzania np. na lokatach, w obawie przed utratą siły nabywczej przez środki tam ulokowane – zjawisko to zachodzi przy ujemnych realnych stopach procentowych, które występowały i występują w Polsce. Po drugie, przy oczekiwaniu zwyżki cen, niektórzy z nas robią zapasy, co nakręca popyt i podnosi ceny. Po trzecie, spodziewając się wzrostu cen, jesteśmy bardziej zdeterminowani do tego, by negocjować podwyżki pensji. A podniesione płace, to co do zasady wyższa presja inflacyjna.
  8. Efekt drugiej rundy. Czyli inaczej spirala cenowo - płacowa, o której wspomniałem wyżej. Im szybciej rosną płace w odpowiedzi na inflację, tym bardziej ceny są nadal napędzane (bo ludzie mają więcej pieniędzy), przez co trudniej opanować inflację.
  9. Szok energetyczny, czyli drogi prąd, gaz, ropa. Problem pojawił się w 2021 roku, między innymi na skutek polityki kartelu OPEC, który niechętnie zwiększał wydobycie ropy naftowej, przez co ceny rosły systematycznie niemal przez cały 2021 rok. Na początku 2022 roku Rosja coraz intensywniej szantażowała Europę pod kątem dostaw surowców energetycznych, przez co ceny gazu i prądu jeszcze bardziej wzrosły, co przełożyło się na wzrost cen transportu, produkcji i tym samy całego koszyka inflacyjnego ogółem.
  10. Spadek podaży żywności z Ukrainy, co niestety jest spowodowane trwającą wojną. Ukraina i Rosja odpowiadają za znaczy udział podaży zbóż i roślin oleistych, zatem konflikt grozi głodem w wielu krajach ubogich, ale uderza też m.in. w Polskę, co ma swoje odbicie w rosnących cenach żywności. Drogie zboża, to również drogie pasze, a to oznacza wyższą cenę produkcji mięsa – tym samym żywność generalnie drożeje.
  11. Słaby złoty. Konflikt toczy się blisko Polski, zatem nasza waluta pozostaje relatywnie słaba. Im słabszy złoty, tym droższy import, co zwiększa popyt na dobra krajowe, przekładając się jednocześnie na wyższe ceny. Co więcej, będąc importerem gazu i ropy, musimy za te surowce płacić jeszcze więcej przy słabej walucie krajowej.

Jak zatem widać, wysoka inflacja ma charakter wieloczynnikowy i nie da się jednoznacznie stwierdzić, że jej źródła są wyłącznie zewnętrzne czy wewnętrzne.

Kiedy inflacja odpuści?

Pewnej odpowiedzi na pytanie: „kiedy nastąpi szczyt inflacji?” nie ma nikt. Pozostaje sfera domysłów i prognoz. Zgodnie z projekcją NBP, szczyt inflacji ma przypaść na połowę 2022 roku przy dynamice cen na poziomie ok. 12%. Zgodnie z danymi GUS-u, już w kwietniu inflacja CPI wyniosła 12,4%, przez co jesteśmy powyżej projekcji centralnej NBP, co niestety daje podstawy do przypuszczeń, że w połowie roku – ok. lipca, zobaczymy odczyt bliżej 15%. Zgodnie z projekcją, dynamika cen wróci do celu NBP dopiero bliżej 2025 roku, co oznacza jeszcze przeszło dwa trudne lata dla naszej gospodarki.

Kiedy nastąpi szczyt inflacji? - 1Kiedy nastąpi szczyt inflacji? - 1

Reklama

Jak można zaobserwować w prognozach Komisji Europejskiej, inflacja w 2022 roku będzie bardzo wysoka w całej Europie. Polska plasuje się w tym niechlubnym rankingu na 4. miejscu po Litwie, Bułgarii i Czechach. W 2023 roku, zgodnie z prognozami, doświadczymy najszybszego wzrostu cen.

Kiedy nastąpi szczyt inflacji? - 2Kiedy nastąpi szczyt inflacji? - 2

Wiele osób sobie nie uświadamia sobie, jak bardzo znaczący jest wzrost cen. Wynika to z faktu, iż inflację liczymy rok do roku. Zatem, gdyby ceny za rok utrzymały się na dzisiejszych – bardzo wysokich poziomach, inflacja wyniesie… 0%, czyli nie będzie jej wcale. Niestety ceny przez ostatnie kwartały rosną bardzo szybko i nie zanosi się na to, aby się zatrzymały. Jest to wielkie wyzwanie dla osób, które nie otrzymują podwyżek w pracy lub ich wynagrodzenie nie nadąża za inflacją. Dla przykładu, ostatnio przyznano nauczycielom podwyżki 4%, w warunkach ponad 12% inflacji – marna pociecha. Mając na uwadze rosnącą dynamikę cen od lata 2021 roku, należy zauważyć, że również w połowie bieżącego roku, zacznie działać efekt wysokiej bazy – rok temu inflacja była podwyższona, zatem szybko rosnąca dynamika jest coraz mniej prawdopodobna. Efekt ten tym bardziej będzie działał jesienią oraz na przełomie 2022 i 2023 roku.

Spadek inflacji wspomogłoby odwrócenie trendów na rynku surowców. Ropa naftowa typu Brent jest rekordowo droga, patrząc na ostatnie lata (120 USD za baryłkę), uwolnienie większej ilości rezerw strategicznych surowca lub zwiększenie wydobycia przez kraje członkowskie OPEC zmniejszyłoby presję cenową. Gaz ziemny notowany na holenderskiej giełdzie wyceniany był 3 czerwca po 84,5 euro, co prawda mocno poniżej szczytów z marca (ok. 225 euro), jednak patrząc historycznie, i tak ceny należy uznać za mocno podwyższone, szczególnie mając na uwadze działanie tarczy antyinflacyjnych, w ramach których m.in. stawki podatkowe (w tym na energię i paliwa) zostały obniżone.

W tym kontekście należy pamiętać, że nawet jeśli inflacja zwolni, to powrót do bazowych stawek VAT i akcyzy, będzie czynnikiem prowzrostowym, co niestety zamortyzuje spadek dynamiki cen.

Paliwem dla inflacji była drożejąca żywność, w dużej mierze ze względu na drogie nawozy (do których produkcji potrzebny jest gaz) i zakłócenia importu z Ukrainy i Rosji. Jednak widać światełko w tunelu - jak bowiem informuje Organizacja Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa, globalne ceny żywności spadały przez ostanie 2 miesiące, oczywiście nie dotyczy to wszystkich kategorii, ale ogólny trend spadkowy jest bardzo pozytywny i prawdopodobnie przełoży się na wyhamowanie tych wzrostów również w Polsce – w ciągu kilku nadchodzących miesięcy. Pomógłby w tym mocny polski złoty.

Reklama

Pewnym ryzykiem inflacyjnym są kolejne programy rządu, który zalewa rynek nowym pieniądzem przed wyborami w 2023 roku. Wakacje kredytowe dla każdego, wypłaty 14-stych emerytur i waloryzacja świadczenia 500+ do 700+ będą niestety nowym paliwem dla podnoszenia kosztów życia i trudno przewidzieć, jakie będą finalnie sumaryczne wielkości tych programów i jak mocno wpłyną one na dalsze wzrosty cen.

Trzeba chronić oszczędności

Premier Morawiecki w ciągu ostatnich tygodni krytykował banki za bardzo słabą ofertę lokat, mimo że stopy procentowe solidnie już wzrosty. Z jednej strony, bardziej opłacalne lokaty oznaczają możliwość przynajmniej częściowej ochrony oszczędności przed inflacją. Z drugiej strony, atrakcyjna oferta depozytowa ma zachęcać do oszczędzania, co pomoże wyhamować popyt i tym samym wzrost cen. Im szybciej stopa wolna od ryzyka spotka się z inflacją, tym szybciej uda się poskromić wzrost cen w gospodarce.

Na samej perswazji się nie skończyło. Ministerstwo Finansów od czerwca rozpoczęło emisję nowych detalicznych obligacji oszczędnościowych.

  1. Obligacje roczne, generujące odsetki co miesiąc. W pierwszym miesiącu będzie to 5,25% w skali roku, a następnie oprocentowanie będzie zależało od stopy referencyjnej NBP. Plusem jest fakt, że oprocentowanie zmienia się co miesiąc, zatem odsetki będą szybko reagowały na zmiany stóp przez NBP, które aktualnie są w trendzie wzrostowym, ponieważ trwa cykl zacieśniania polityki pieniężnej.
  2. Obligacje dwuletnie - działają podobnie jak te roczne, ale do oprocentowania dodawane jest 0,25% marży odsetkowej.

Ministerstwo podniosło również oprocentowanie obligacji indeksowanych inflacją w pierwszym roku, gdy nie ma jeszcze indeksacji (zaczyna się ona od drugiego roku). Przy obligacjach czteroletnich w pierwszym roku otrzymujemy wzrost oprocentowania z 3,30% do 5,50% w skali roku. Następnie mamy indeksację inflacją + 1% marży. Przy obligacjach dziesięcioletnich wzrost oprocentowania w pierwszym roku zmienia się z 3,7% do 5,75%, później mamy inflację + 1,25%. Zatem wzrost marży w pierwszym roku jest znaczny.

Zmiany może nie są rewolucyjne, ale nowe obligacje na 1 rok i 2 lata są faktycznie pewną „podłogą dla lokat”, co może zachęcić banki do uatrakcyjnienia swojej oferty.

Podsumowanie

Inflacja jest ekstremalnie wysoka i jej szczyt w ciągu ostatnich kwartałów w prognozach był przesuwany, najpierw przez szok energetyczny, a następnie przez wojnę, która jeszcze bardziej podbiła ceny – również energii. Miejmy nadzieje, że faktycznie już w połowie tego roku osiągniemy szczyt inflacji i dynamika cen będzie szybko spadać.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


dr Wojciech Świder

dr Wojciech Świder

Pracownik naukowo-dydaktyczny w Katedrze Finansów Publicznych na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Autor 9 artykułów naukowych i ponad 50 artykułów popularnonaukowych i publicystycznych wydanych drukiem. Posiada licencję maklera papierów wartościowych (3034).


Reklama
Reklama