Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny

|
selectedselectedselected
Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

My, ekonomiści, jesteśmy winni. Tolerowaliśmy błędne sformułowania w piśmie i mowie: czasem przez niechlujność, czasem przez nieuwagę, a czasem z przyzwyczajenia. Zwykle wiemy o co nam chodzi. Problem pojawia się, gdy publiczność nie wie. Trudno oceniać fakty i uczestniczyć w debatach skoro nie wiadomo o czym mowa. Postanowiliśmy dziś przyjrzeć się opisowi dynamiki zjawisk gospodarczych. Ustalmy pewne zasady i trzymajmy się ich. Jak widać można na ten temat (idąc nawet na skróty!) napisać z łatwością długi tekst. 

 

 

W ekonomii zmienne mogą być albo zasobem, albo strumieniem. Analogia do kranu i wanny (zlewu) jest mimo upływu lat wciąż aktualna i dostatecznie obrazowa. Prezentujemy ją poniżej (tak, to odbita filiżanka po kawie - na kolejnych obrazkach będzie sporo tego typu artefaktów). 

Reklama

 

Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 1Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 1

Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 2Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 2

 

Wpuszczamy wodę i owa woda jest strumieniem (strumień wody). Objętość wody w wannie jest zasobem. Prościej chyba się nie da. Wodę możemy puszczać szybciej lub wolniej (można ją też zakręcić). Możemy lać hydrantem, a nie zwykłym kranem. W każdym przypadku strumień będzie się zmieniał i możemy go regulować. Gdy lejemy wodę to zasób się powiększa wolniej lub szybciej. Jak zmniejszyć zasób? Odetkać wannę. Wtedy część wypłynie. Można uzyskać stan równowagi, kiedy tyle samo wlewamy i tyle samo się wylewa. 

Zarówno strumień jak i zasób mogą się zmieniać. Strumień jednak od razu kojarzy nam się z czymś dynamicznym: z przepływem. Musimy go mierzyć w jakimś odcinku czasu. Konkretna godzina nie jest odcinkiem - jest punktem*. Strumień mierzony w punkcie wynosi zero (zróbcie fotkę górskiego strumienia - nic nie płynie - to jest obrazek w punkcie). O strumieniach dyskutuje się więc odnosząc się do pewnych odcinków czasu (sekund, minut, godzin, dni, lat). Zasób wydaje się łatwiejszy do pomiaru. Gdy patrzymy na wannę w danym momencie czasu, to widzimy ile jest tam wody - ileś litrów na pewno w niej stoi, jeśli wanna nie jest dziurawa i wcześniej było coś nalane (woda na fotce jest taką specyficzną wanną). Często mówi się, że zmienne zasobu to zmienne bilansowe, ponieważ można wyznaczyć ich wartość na jakiś moment czasowy i tak właśnie je podajemy.

Reklama

 

Praktyka obrazkowa: PKB jako woda w kranie i poziom cen jako balonik

Przejdźmy do praktyki operując na dwóch podstawowych zmiennych, których dotyczy dyskusja ekonomiczna: PKB i inflacji. 

 

PKB

PKB jest strumieniem. To nowa produkcja, która pojawia się w gospodarce. Majątek produkcyjny (kran) wypuszcza z siebie wodę w postaci towarów i usług. Raczej nie zdarza się, żeby w gospodarce nic nie było produkowane. Strumień jest mniejszy lub większy, ale nie wynosi zero. Stwierdzenie, że PKB wynosi zero jest w większości rozsądnych przypadków błędem*. 

* Za wyjątkiem sytuacji, kiedy chcemy się z kimś pobawić w ekonomicznego głupa, gdy ów ktoś pyta jaki był PKB na koniec roku. Odpowiedź wtedy brzmi zero (pamiętamy, że strumień dokładnie w punkcie to zero).

Jakie pomiary interesują nas najbardziej w kontekście PKB? Przede wszystkim chcemy wiedzieć jak duży jest strumień oraz jak zmienia się on w czasie. Skoro mierzymy strumień, potrzebne będą nam odcinki czasowe, których będziemy używać do pomiaru. Najczęstsze to kwartały i lata. Pomiar majątku (zasób) - aczkolwiek ważny - nie jest tu aż tak istotny, gdyż typowa dyskusja medialna zwykle i tak go nie dotyczy. Jeśli będzie zapotrzebowanie, zrobimy o tym kolejny odcinek.

Reklama

 

Inflacja

Inflacja nie jest pojęciem stricte ekonomicznym. Oznacza powiększanie, zwiększanie, rozdymanie. Inflacja dotyczy czegoś, nie funkcjonuje osobno. Tym samym formalnie powinniśmy zaznaczać, że piszemy o inflacji cen koszyka konsumenckiego, inflacji cen producentów, inflacji wynagrodzeń. W ferworze walki piszemy jednak inflacja, bo i tak przecież wiadomo o co chodzi. Zmienną podstawową są tu ceny, a inflacja dotyczy zmiany. Inflacja to zjawisko dynamiczne. 

Skoro mowa o rozdymaniu, związek inflacji z cenami najłatwiej wyobrazić sobie na podstawie dmuchanego balonika. Ilość powietrza, którą zastajemy wtłoczoną do niego to poziom cen (a więc objętość powietrza w baloniku odpowiada poziomowi cen). Gdy powietrza będzie przybywać, pojawi się widoczne rozdymanie balonika: wtedy właśnie zobaczymy inflację. I właśnie ta dodatkowa ilość powietrza, którą wtłoczyliśmy - tu pełna analogia do strumienia - doprowadzi do ukształtowania się nowego poziomu cen (nowa objętość powietrza w baloniku). Gdy pompować przestaniemy, inflacja ustanie, a balonik przestanie rosnąć (ale jeszcze przez pewien czas, dopóki pamiętamy "poprzednią" objętość balonika będziemy wiedzieć, że coś się zmieniło, że jest większy - niby banał, ale przyda się później). Gdy powietrza ubędzie, balonik oklapnie i pojawi się deflacja. Gdy zmierzymy ilość wtłoczonego powietrza (nazwijmy to pomiarem na wejściu), uzyskamy informację o inflacji. Nie jest tajemnicą, że tą samą informację uzyskamy, gdy porównamy jak zmieniła się objętość powietrza w baloniku przed pompowaniem i po nim (pomiar wielkości balonika przed i po). Ergo, inflacja cen to podniesienie poziomu cen.

 

Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 3Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 3

 

Reklama

Jakie pomiary interesują nas w przypadku inflacji? Przypomnijmy, że już sama inflacja mierzy podwyższenie poziomu cen w jakimś okresie. Mamy tu już więc dynamikę. Interesujące może być jednak też, jak zmienia się sama inflacja, czyli jak w czasie zmienia się objętość pompowanego powietrza. Innymi słowy, jak szybko zmienia się zmiana cen (dokładnie tak, bo inflacja już opisuje jakiś proces dynamiczny), czy pompujemy w stałym tempie, czy może nie.

 

Dynamika, tempo, wzrost

Wzrost. W tej triadzie chyba najbardziej fundamentalne i najmniej kontrowersyjne jest słowo wzrost. Według Słownika Języka Polskiego (SJP) wzrost to podnoszenie się poziomu lub wartości czegoś. Pisząc o wzroście PKB mamy na myśli dynamiczny proces, który polega na zwiększeniu się strumienia PKB (objętość wody wypływającej z kranu zwiększa się). Wzrost PKB to pierwsza pochodna strumienia PKB po czasie. W orbicie inflacji - jak już pisaliśmy - sam wzrost jest już w niej zaszyty. Inflacja mierzy wzrost cen (pierwsza pochodna ceny po czasie). Wzrost inflacji będzie w tym przypadku zmianą zmiany, a więc drugą pochodną (pierwszą pochodną inflacji po czasie = drugą pochodną ceny po czasie, a więc przyspieszeniem). Wzrost inflacji oznacza, że ceny rosną szybciej niż rosły.

Dynamika to siła, energia i szybkość, z jaką zmieniają się lub rozwijają jakieś zjawiska, procesy lub zdarzenia (definicja za SJP). Dynamika jest więc ... dynamiczna, ma zaszytą zmianę. Może być dodatnia lub ujemna. Dodatnia dynamika PKB jest zamiennikiem wzrostu PKB, a dodatnia dynamika cen zamiennikiem wzrostu cen, czyli inflacji. Przechodząc na konstrukty typu dynamika wzrostu PKB,  dynamika inflacji lub co gorsza dynamika wzrostu inflacji musimy mieć świadomość, że mamy wtedy precyzyjnie na myśli drugą pochodną PKB po czasie, drugą pochodną cen po czasie, drugą pochodną inflacji po czasie (trzecią pochodną ceny po czasie). To co wygląda dobrze i mogło się opatrzeć, nie zawsze ma sens. 

Tempo to szybkość, z jaką się wykonuje jakąś czynność lub z jaką się coś odbywa (definicja za SJP). Słowo jest ekwiwalentem prędkości (a prędkość to pochodna drogi po czasie). Ponownie jak w przypadku dynamiki, mamy tu już zaszytą zmianę. Sęk jednak w tym, że użycie tego słowa jest w pewnych przypadkach bardzo nienaturalne, bo przyzwyczailiśmy się, że używane jest inaczej. O ile tempo biegu wydaje się zupełnie normalne i każdy wie, że chodzi o prędkość, to już nie powiemy raczej tempo wiatru, ale użyjemy słowa prędkość (choć de facto znaczenie byłoby takie samo). Gorzej jednak, gdy zbitki słowne, które wydają się naturalne wprowadzają w błąd. Tempo inflacji wydaje się zupełnie naturalnym określeniem. Tyle tylko, że w ujęciu ścisłym oznacza już drugą pochodną cen po czasie, bo inflacja jest już pochodną pierwszą. De facto tempo inflacji mierzy jak zmienia się inflacja. Tymczasem powszechnie stosuje się to określenie, aby pokazać jaka inflacja jest, ile wynosi. Obiecujemy, że już nie będziemy. W ścisłym ujęciu tempo cen oznacza inflację. Tyle tylko, że nikt tak nie mówi, ani nie pisze. Podobne potworki powstają w przypadku PKB. To tempo PKB powinno być ekwiwalentem wzrostu PKB. Tymczasem najczęściej można spotkać tempo wzrostu PKB (a więc drugą pochodną) używaną w znaczeniu pierwszej pochodnej (wzrostu PKB). Podobnież dynamika wzrostu PKB - to samo. Staramy się jak możemy, ale nam też się ten błąd zdarza. Powtórzmy jednak to, co było napisane na samym początku - my wiemy o co chodzi, publiczność niekoniecznie.

 

Reklama

Reasumując, tak naszym zdaniem plasują się strawne i precyzyjne ekwiwalenty:

Inflacja = wzrost cen = dynamika cen = tempo cen (dziwaczne, ale poprawne)

Wzrost inflacji = dynamika wzrostu cen = tempo wzrostu cen

PKB = poziom PKB, choć to słowo świetnie radzi sobie również samo 

Wzrost PKB = dynamika PKB = tempo PKB (dziwaczne, ale poprawne)

Zobacz także: Rząd bije w spółki węglowe! JSW, Bogdanka i Bumech będą musiały sięgnąć do kieszeni

 

Reklama

 

Konwencje pomiaru

Wbrew pozorom nie jest to skomplikowane, jeśli tylko pamięta się o poprawnych określeniach dotyczących zmian. 

 

PKB. Przede wszystkim należy zaznaczyć, że 99% dyskusji dotyczy pomiaru PKB w jednostkach, które eliminują wpływ inflacji*. To tak zwany realny PKB. Nie ma potrzeby korygować tych liczb o inflację/zmiany cen. Funkcjonuje pomiar kwartalny i pomiar roczny. Skoro PKB jest strumieniem to mierzy się go w kwartale, w roku - musimy mieć jakiś odcinek czasowy. Pomiaru można dokonać w zł (wtedy mamy nominalny PKB), ale jak już wspomnieliśmy w 99% przypadków będzie mowa o PKB realnym. Ekonomista poda go w formie indeksu jednopodstawowego lub nie poda wcale, gdyż w tym przypadku sam poziom zjawiska jest mniej ważny od jego zmian. Tym samym zwykle podaje się zmianę PKB: wzrost i spadek. Można podawać jaka zmiana nastąpiła w kwartale t wobec kwartału t-1 (pomiar kwartał do kwartału, kw/kw) lub zmianę między strumieniem w  kwartale obecnym (t) i tym rok wcześniej (t-4). W tym drugim przypadku mówimy o pomiarze rok do roku, r/r. Należy pamiętać, że odcinek pomiarowy to za każdym razem kwartał. W jednym przypadku patrzymy jak zmienił się w porównaniu do poprzedniego kwartału, a w drugim jak zmienił się do analogicznego kwartału, ale rok wcześniej. Jeśli wydłużymy odcinek pomiarowy do roku, robi się niby łatwiej. Zwykle mierzy się zmianę strumienia PKB w dwóch oddzielnych latach i każdy wie, że punktem odniesienia jest ten rok poprzedni. Jednocześnie jednak robi się trudniej - zabawne byłoby mierzyć puls gospodarki tylko raz do roku.

* Nie będziemy też wnikać w "jakich" cenach prowadzony jest pomiar.

Dominujące skróty myślowe przy opisywaniu PKB dotyczą przede wszystkim odniesień typu "PKB wyniósł 5%". PKB nie może wynosić 5%, bo nie w takich jednostkach się go mierzy. Mógł natomiast w jakimś odcinku czasu urosnąć o 5% ("PKB wzrósł w 2022 roku o 5,1%"). Aby uniknąć konfuzji w dobrym tonie jest dodanie konwencji czasowej pomiaru. Jeśli akurat nie mówimy o całym roku, warto dodać czy zapis dotyczy kw/kw czy r/r (niby nie można się pomylić, ale gdy przesiądziemy się na inną gospodarkę to liczby niewiele mówią i gwarantujemy, że można być co najmniej skołowanym).

Reklama

Warto też nadmienić, że ekonomiści w zasadzie nie używają surowych wskaźników kw/kw, bo PKB podlega silnemu zjawisku sezonowości w trakcie roku. W konsekwencji surowe kw/kw bardzo skacze (plus, minus, plus, minus). Zwykle podaje się więc takie dane po usunięciu wahań sezonowych, a więc po zastosowaniu specjalnego filtra. Co ciekawe, konwencja pomiaru typu r/r sama w sobie jest filtrem, gdyż porównuje te same okresy jednego roku do tych samych okresów poprzedniego roku. Jeśli pojawiają się tu regularne wahania sezonowe, to w ten sposób są eliminowane.

Czasem może pojawić się konfuzja, gdy w ujęciu kw/kw PKB spada, ale w ujęciu r/r rośnie. To się może zdarzyć i nie ma w tym niczego nadzwyczajnego - to tylko kwestia punktu odniesienia. Jeśli mamy do czynienia ze zjawiskiem wzrostowym (a takie są trendy w PKB) to naturalnym jest, że jak coś w porównaniu do poprzedniego kwartału zaczyna spadać, to w porównaniu do analogicznego kwartału poprzedniego roku nadal może być na plusie. Gdy będzie spadało wystarczająco długo, w końcu każde porównanie wejdzie na minus. Łatwo to zrozumieć na przykładzie samolotu. Podczas wznoszenia obserwator będzie stwierdzał przyrost wysokości. Nawet jeśli wznoszenie zostanie przerwane i samolot zacznie korygowanie pułapu lotu w dół, to nadal dla obserwatora będzie oczywiste, że samolot leci i oderwał się od ziemi (nie będzie widział takich niuansów). Pasażerowie zaś będą się upierać, że samolot opada. I co? Każdy będzie miał rację.    

Ekonomiści lubią patrzeć na zmiany kw/kw (przypomnijmy jednak, że po odsezonowaniu) patrząc na rozpędzenie/impet gospodarki (jest to kalka angielskiego słowa momentum). Niewielu z nich zdaje sobie jednak sprawę, że ostatnia obserwacja, ta najważniejsza z punktu widzenia zjawiska, technicznie rzecz ujmując obarczona jest największym błędem odsezonowania. Ale to już historia na inną opowieść.

 

Inflacja. W przypadku inflacji minimalnym odcinkiem pomiarowym jest miesiąc, maksymalnym rok. Podobnie jak w przypadku PKB pomiaru można dokonywać w formie rok do roku oraz kwartał do kwartału. Można też mierzyć zmiany w ujęciu miesiąc do miesiąca i na takich krótkich odcinkach zwykle się koncentrujemy. Można wszystko byle pamiętać, że zastosowanie jakiejkolwiek konwencji mierzy nie tyle zmianę inflacji, co zmianę poziomu cen, która jest inflacją. Aby uzyskać miarę poziomu cen urząd statystyczny musi wykonać kilka fotek cen w danym odcinku czasowym i je uśrednić. Aby uzyskać inflację trzeba te uśrednienia porównać między sobą. Mówi się, że inflacja wyniosła 2,5% r/r. Nie mówi się inflacja wzrosła 2,5% r/r. Można powiedzieć - alternatywnie - że poziom cen wzrósł o 2,5% w ujęciu rok do roku (w ujęciu rocznym). Zwykle przy takim zapisie chodzi o pokazanie jak zmienił się poziom cen w danym miesiącu względem analogicznego miesiąca poprzedniego roku. Podobnie jak w przypadku PKB, zmiany w ujęciu miesiąc do miesiąca są zwykle mało ciekawe (sezonowości!) o ile wcześniej odpowiednio ich nie sfiltrujemy (dane odsezonowane). Te filtrowane mierzą rozpędzenie/impet inflacji.

W przypadku inflacji pomiar jest bardziej kontrowersyjny. Z tego tytułu postanowiliśmy przedstawić go na rysunku. Mierzymy inflację, więc aby przedstawić zmiany m/m i r/r musimy jako zmienną wyjściową przyjąć poziom cen. Wykresowa "zmienna" to poziom cen. Na osi odciętych (iksów) mamy czas. Przedstawiamy poglądowo dwa miesięczne odcinki czasowe 2022 roku (kwiecień, maj) i dwa z 2023 roku (kwiecień, maj). Na osi rzędnych (igreków) można w każdym z tych odcinków wyznaczyć jaki był średni poziom cen (GUS zwykle stosuje kilka punktów pomiaru). Kluczowe jest zrozumienie, że zmiany m/m i r/r oznaczają ilorazy odpowiednich średnich cen ustalonych na podstawie kilku punktów pomiaru na odcinkach 1, 2, 3, 4. 

Reklama

 

Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 4Jak mówić i pisać o danych? – PKB i inflacja w analogii kranu i wanny - 4

 

Czy można mierzyć zmiany inflacji? Można. Bardzo często dokonujemy takich pomiarów jakościowych opisując proces inflacyjny. Inflacja rosnąca wolniej, rosnąca szybciej to określenia właśnie na zmianę inflacji, a więc na zmiany przyspieszenia poziomu cen. Gdy inflacja rośnie szybciej, szybciej rosną ceny. Gdy inflacja rośnie wolniej, wolniej rosną ceny. W żadnym z tych przypadków ceny nie spadają. Aby to było możliwe musimy obserwować deflację. Wspominaliśmy już w przypadku PKB, że może się zdarzyć, iż jedna konwencja pomiaru pokaże wzrost, a inna spadek. To oczywiście jest prawdziwe dla inflacji. Z uwagi na wahania sezonowe można obserwować spadki inflacji m/m, ale wzrosty r/r. To zupełnie normalne. Poziom cen może być niższy niż przed miesiącem i wyższy niż przed rokiem. Lepiej analizować dane odsezonowane, ale nawet przy ich zastosowaniu to może się zdarzyć. Co wtedy? Ano trzeba przypomnieć sobie to, co już napisaliśmy powyżej w przypadku PKB. Jeśli ceny spadają wystarczająco długo, to prędzej czy później zobaczymy to przy każdej konwencji zapisu.   

Mamy nadzieję, że po lekturze tego tekstu nie będziemy dyskutować jak ci panowie:

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Ekonomiści mBanku

Ekonomiści mBanku

mBank od lat jest synonimem innowacyjnych rozwiązań w bankowości. Byliśmy pierwszym w pełni internetowym bankiem w Polsce, a dziś wyznaczamy kierunek rozwoju bankowości mobilnej i online. Jesteśmy jedną z najsilniejszych i najszybciej rozwijających się marek finansowych w Polsce, od 1992 roku notowaną na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych.


Reklama
Reklama