Globalne rynki akcji mają za sobą ciekawy tydzień, w którym na Wall Street szybowała na rekordach hossy i jednocześnie porządkowała portfele w kontekście wyników kwartalnych spółek, gdy Europa szukała kontynuacji hossy. Bilansem jest wyjście indeksów amerykańskich na nowe rekordy hossy przy jednoczesnym przesunięciu się popytu w stronę spółek wrażliwszych na kondycję gospodarki i sprzedawania szybujących w chmurach spółek technologicznych.
Nic nie oddaje lepiej przesunięcia kapitałów w stronę tradycyjnej gospodarki niż 10 sesji zwyżek DJIA w serii, jakiej nie widziano na rynku od 2017 roku. W istocie, w skali tygodnia DJIA okazał 2,1 procent, czym czytelnie wyprzedził zwyżkę S&P500 o 0,7 procent, nie mówiąc już o Nasdaqu Composite, który spadł o 0,6 procent. W przypadku rynków europejskich francuski CAC wzrósł o 0,8 procent, gdy niemiecki DAX zyskał 0,4 procent. Wyniki indeksów na Wall Street wskazują, iż na rynku pojawił się nowy układ sił, który trudno nazwać zaskoczeniem – wcześniej czy później liderzy hossy z sektora technologicznego musieli poszukać korekty – ale też wskazujący na większy optymizm rynku wobec przyszłości. Zakupy spółek innych niż technologiczne sygnalizują, iż kapitał wraca w stronę sektorów wrażliwszych na kondycję gospodarki, co w praktyce oznacza pozycjonowanie się pod scenariusz miękkiego lądowania i oczekiwane poszerzenie hossy na rynek w całości.
Ciekawostką jest, iż gracze dokonują zmian w portfelach przed tygodniem, który przyniesie jednocześnie falę wyników kwartalnych spółek technologicznych, jak i lipcową decyzję Fed. Usprawiedliwieniem sprzedawania koszyka walorów spółek technologicznych mogą być reakcje na wyniki Tesli i Netflixa – dwóch gigantów z koszyka FANG+ - które wskazują na wycenienie optymistycznych scenariuszy i braku wyceny negatywów. W przypadku Fed trudno znaleźć cokolwiek do wyceny, bo podwyżka stóp procentowych o 25 punktów bazowych jest w cenach od przynajmniej poprzedniego posiedzenia FOMC, a koniec cyklu jawi się również jako scenariusz bazowy. Zaskoczeniem ze strony Fed może być raczej jastrzębi komunikat FOMC. Niemniej, rynek jawi się jako pozycjonujący się pod sygnały, iż polityka amerykańskiego banku centralnego przejdzie w fazę czekania na efekty już podjętych działań, przy średniookresowym powrocie inflacji do celu bez pchnięcia gospodarki w recesję. Jakiekolwiek odejście od tego scenariusza będzie owocowało większą zmiennością, ale też nie można – i nie należy – wykluczać scenariusza, w którym finałowa podwyżka stóp procentowych i gołębi komunikat FOMC wywołają jakąś formę realizacji zysków, bo koniec cyklu w polityce monetarnej Fed jest grany od naprawdę długiego czasu.
Zakończony tydzień sygnalizuje również, iż inwestorzy pozycjonują się pod średniookresowy scenariusz, w którym hossa zostanie raczej poszerzona na rynek w całości niż kontynuowana w modelu dalszego odchylania się sektora technologicznego od reszty. W praktyce porządkowanie portfeli pod taki układ sił może owocować trendami bocznymi na rynkach – zwłaszcza amerykańskich – ale finalnie scenariuszem bazowym pozostaje solidarne zniesienie przez indeksy z USA całości poprzedniej bessy i wspólne zameldowanie się DJIA, Nasdaqa Composite i S&P500 na nowych rekordach wszech czasów. W klasycznym odczytaniu taka synchronizacja rynków byka byłaby sygnałem podnoszącym wiarygodność hossy i zakończyłaby dyskusję na temat jakości zwyżek rozpoczętych jesienią zeszłego roku, którym zarzuca się brak ufundowania w szerokości rynku. Inaczej mówiąc zeszłotygodniowe zachowanie giełd amerykańskich, przeceniających spółki technologiczne, warto postrzegać raczej przez pryzmat pozytywnych sygnałów o średniookresowym znaczeniu niż przez pryzmat krótkookresowych ryzyk, które mogą owocować korektami ostatnich zwyżek lub też kolejnymi trendami bocznymi.