Sezon wyników kwartalnych trwa zwykle około dwóch miesięcy i stanowi bardzo ważny okres dla wszelkiej maści traderów, spekulantów oraz inwestorów. To właśnie w tym czasie, przy okazji raportów finansowych pobudza się rynkowa zmienność, a spółki potrafią zmieniać trendy. Duże koncerny, największe amerykańskie firmy, dostały od prezydenta Donald'a Trump'a prezent na święta Bożego Narodzenia w postaci reformy podatkowej, która uprawnia do 15 proc upustu w podatku dochodowym, a to przekłada się na jeszcze lepsze wyniki.
Zapisz się na nasz kurs online „I am a daytrader”.
To idealne rozwiązanie dla tych, którzy pragną uzyskać nowy zawód lub dopiero zaczynają swoją przygodę z daytradingiem!
Oczekiwania analityków były bardzo wysokie, a to za sprawą bardzo „wyśrubowanych” wyników za poprzedni kwartał, kiedy jedna spółka po drugiej notowały zaskakujące zyski. Należy zaznaczyć, że i tym razem poprzeczka została zawieszona wysoko, na korzyść podziałały niskie notowania dolara amerykańskiego oraz szereg danych makroekonomicznych. Według wstępnych podsumowań, aż trzy czwarte spółek z indeksu S&P500 zanotowało lepsze od oczekiwań analityków wyniki za IV kwartał 2017 roku.
Z uwagi na fakt, iż spółki z NYSE czy Nasdaq liczą razem blisko 9 tysięcy spółek, skupimy się na topowych spółkach z pierwszych stron gazet. Co wiemy po publikacji wyników? W jakiej kondycji są główni gracze swoich segmentów? Kiedy spojrzymy na całość raportów nieco „z góry” widać gołym okiem, że Amerykanie jak i reszta świata chętnie korzystają z usług Amazon'a, Apple'a czy Walmart'a. Chętnie też oglądają telewizję – w szczególności programy z Netflix'a, który w całym 2017 roku zarobił kontener pieniędzy. Niemal pół miliarda dolarów zysku netto za cały 2017 rok budzi respekt, spółka nie ma praktycznie konkurencji w swojej branży, a optymistyczne prognozy ekspansji poza granice Stanów Zjednoczonych, zachęcają do zwiększenia budżetu na produkcje własne, które w 2018 mają wynieść nawet 10 mld dolarów! Apple, który także obecny jest w branży streamingu video, wprawdzie konkurować z Netflixem nie może, ale za to ma pieniędzy w gotówce, które w przeliczeniu z dolarów amerykańskich, stanowią większą kwotę niż łączna kwota depozytów klientów w polskich bankach. Największa firma na świecie tylko w ostatnim kwartale zarobiła 20,07 mld USD, a to dlatego, że nie realizuje kosztownych projektów, nie wydaje na przejęcia innych spółek, a konsekwentnie rozwija swoje flagowe produkty. Raport jednak wskazuje, że nowy iPhone X nie sprzedaje się tak jakby chciało tego kierownictwo spółki - widocznie cena około 1000 USD za smartfon, kazała niektórym konsumentom wstrzymać się z zakupem lub wybrać alternatywny produkt konkurencji.
Miażdżącą siłę pokazał Amazon. Publikacja okazała się dużo lepsza od oczekiwań, a wskaźnik zysku na akcję okazał się dwukrotnie wyższy niż oczekiwano. Gigant e-handlu wsparty sprzedażą stacjonarną z przejętej sieci sklepów Whole Foods, pokazał światu i Walmart'owi, że w internecie nie ma sobie równych. W okolicach publikacji wyników cena akcji otarła się o rekordowe 1500 USD (dziś jest to już 1550 USD), a kapitalizacja firmy przekroczyła 700 mld dolarów. Wspomniany Walmart, w dzień publikacji wyników zaraz po Święcie Prezydenta, przyprawił akcjonariuszy o poważny ból głowy – wyniki się na rynku nie spodobały i kurs akcji runął o 10 proc. Walmart, który dzieli i rządzi w Stanach Zjednoczonych w zakresie handlu detalicznego, zarabia ogromne pieniądze, ale nie rozwija się w tempie oczekiwanym przez rynek w zakresie sprzedaży internetowej. I to spowodowało przecenę spółki.
Dobrze miewają się spółki internetowe. Alphabet (właściciel Google) zarobił w IV kwartale „tylko” 6,8 mld USD, co nie wywołało poklasku na parkiecie. Spółka, która ma w rękach światowy monopol na reklamę w sieci, w ocenie inwestorów zarabia za mało i wydaje za dużo choćby na rozwijanie Youtube, rozwój technologii, przejęcia czy własny smartfon Pixel. Miło zaskoczył Twitter – popularna platforma społecznościowa pierwszy raz w swojej historii zanotowała zysk w kwocie 91 mld USD, jednak ma niemały problem z rozwojem bazy użytkowników. Inny komunikator – Snapchat – wprawdzie nie wypracował zysku netto i raczej nieprędko to nastąpi, o ile w ogóle, ale mocno zwiększył przychody (wzrost o 72 proc), tak jak i dzienną liczbę użytkowników do 187 milionów. Nie zmienia to faktu, że popularny Snap jest daleko w tyle za największymi w branży i prędzej pójdzie na dno niż dogoni czołówkę.
Na deser zostawiam marudera w postaci spółki Tesla. Sukces misji rakiety Falcon, która wyniosła w kosmos jedno z aut tej marki, było doskonałym posunięciem marketingowym jak najbardziej zgodnym z polityką Elona Muska – nieważne co mówią, ważne, aby mówili. Wyniki kwartalne spółki zafundowały Tesli twarde lądowanie – fakty są bezdyskusyjne. Rynek wprawdzie nie oczekiwał niczego innego, przecież Tesla notuje straty regularnie co kwartał. Spółka zaraportowała 675 mln USD straty za ostatnie trzy miesiące i koszmarne 1,96 mld strat za cały 2017 rok. Elon Musk tłumaczy, że rok był dla spółki trudny, że to budowanie bazy pod rok następny i będzie lepiej. W ubiegłym roku spółka sprzedała 101 027 samochodów, z czego 2 686 stanowił najnowszy Model 3. Ekscentryczny biznesmen, który chce niebawem kolonizować Marsa, nie jest w stanie ogarnąć swojej firmy motoryzacyjnej. Do rewolucji w transporcie i masowej budowy auta elektrycznego jeszcze daleka droga, tym bardziej, że konkurencja nie odstaje i wprowadza swoje modele.
Los chciał, że sezon wyników pokrył się z dynamiczną korektą na rynku. Emocje buzowały zarówno w reakcji na wyniki spółek oraz bieżącą nerwową sytuacją na giełdzie. Z uwagi na lutowe spadki, zepsuła się nieco statystyka reakcji rynku na publikowane raporty.
