Dziś miały miejsce dwa wydarzenia. Jedno dotyczyło sfery makroekonomii, a drugie jest rynkowe. Dziś poznaliśmy wstępne dane o zmianie amerykańskiego PKB w I kw. bieżącego roku. Okazało się, że dane były w przybliżeniu takie, jak oczekiwano. Zmiana wyniosła 6.4 proc., przy prognozach analityków wynoszących 6.5 proc. (zmiana kw/kw w ujęciu urocznionym). To dane wstępne, a więc mogą jeszcze podlegać rewizji. Niemniej kwartał jawi się jak dobry, a przecież wszyscy mają świadomość, że gospodarka amerykańska, a szczególnie sfera konsumpcji, się dopiero rozkręca dzięki sprawnemu przeprowadzeniu programu szczepień. Ponad połowa Amerykanów otrzymała już pierwszą dawkę szczepionki, co skłaniało administrację do poluzowania rygorów dystansu społecznego i odblokowywania tej części gospodarki, która wymaga kontaktu osobistego. Ten proces poprawy jeszcze trwa. Widać to choćby po danych z rynku pracy potwierdzających ssanie, co przekłada się na spadek liczby nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która trzeci tydzień z rzędu wynosi ok. 550 tys. To nadal wyżej niż w “normalnych” czasach, ale jednak wyraźnie mniej niż jeszcze w I kw.
Wprawdzie dane nie są zaskoczeniem, ale potwierdzają dobre tendencje i chyba to stoi za drugim wydarzeniem tego dnia - przeceną na rynkach akcji. W szczególności w USA, choć i niemiecki DAX wyraźnie się osłabił. Ten ostatni niejako potwierdza obawy związane z faktem, że wcześniej nie udało się wyjść nad poziom 15400 pkt., choć okoliczności wydawały się sprzyjać. Teraz już mamy przypomnienie o słabości z ubiegłego tygodnia i indeks na ubiegłotygodniowym dołku. Tymczasem indeksy amerykańskie zaczynają generować negatywne sygnały i sugerują przedłużenie fali spadków. Co ta przecena ma wspólnego z danymi, skoro są one niezłe? Dobre dane przekładają się na oczekiwanie na rozpoczęcie ograniczania luzowania ilościowego przez Fed. Wprawdzie jeszcze wczoraj Jerome Powell zapewniał, że na razie nie ma o czym gadać, ale rynek nie patrzy na to, co dzieje się teraz, ale co będzie się działo za pół roku, a wiele wskazuje na to, że za pół roku temat ograniczania skupu aktywów nie tylko będzie dyskutowany, ale być może już pojawią się zapowiedzi decyzji. Stąd prawdopodobnie obserwowana słabość. Jeśli jej źródło jest poprawnie zidentyfikowane, to faza spadków może trochę potrwać.
DE30.f;H1
Dobre dane tymczasem nie przeszkadzają wycenie ropy. Baryłka WTI kosztuje 64.30 dolarów. W trakcie dnia było to nawet 65 dolarów, ale nie ma co wybrzydzać. Cena znajduje się nad poziomem 62.70, a więc jest szansa na podejście wyżej. Spadek pod poziom 60.40 byłby problemem. Złoto dziś miało fazę słabości, ale poziom 1760 dolarów za uncję okazał się skutecznym wsparciem. W związku z tym szybko doszło do odbicia do poziomu 1768 dolarów, a zatem obowiązuje wciąż trend wzrostowy, któremu będzie pomagać obserwowana faza słabości na rynku akcji.
Na rynku walutowym umacnia się nieco dolar, ale jeśli spadki na rynkach akcji faktycznie się przeciągną, to można założyć, że ta tendencja wzrostu wartości USD jeszcze się nasili. EURUSD spada do 1.2110, GBPUSD trzyma się dzielnie przy 1.3945, ale już AUDUSD słabnie do 0.7755. USDCAD odbił nieco od dołka, co potwierdza, że waluty o wysokiej becie słabną wraz z rynkami akcji. USDJPY zatrzymał zwyżkę na 108.80, ale przy awersji do ryzyka może ponownie wrócić do spadku.