Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Dylemat na miarę naszych czasów – problemy Silicon Valley Banku i przebieg dyskusji na rynku w owym czasie

|
selectedselectedselected
Dylemat na miarę naszych czasów – problemy Silicon Valley Banku i przebieg dyskusji na rynku w owym czasie | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Odnoszę wrażenie, że coraz więcej kontrowersyjnych zagadnień w polityce gospodarczej sprowadza do prostego problemu: czy chcemy zaryzykować utratę nogi by mieć pewność, że ludziom, których nie lubimy odcięta zostanie noga?

 

 

Tak moim zdaniem wyglądała w ostatnich dniach duża część dyskusji wokół bailoutu Silicon Valley Bank. W weekend amerykańskie władze, a konkretnie Departament Skarbu, FED i FDIC (czyli „amerykański BFG”) zdecydowały się przejąć kontrolę nad SVB. W dużym uproszczeniu akcjonariusze i obligatariusze banku stracili wszystkie zainwestowane środki. Kierownictwo banku zostało zwolnione i sądząc po politycznym klimacie w USA będzie przez najbliższe lata biegać z jednego przesłuchania na drugie. Deponenci banku zostali w całości uratowani.

Reklama

Silicon Valley Bank miał około 175 mld USD depozytów, z czego 151 mld USD nie było gwarantowane przez FDIC (bo wielkość depozytów przekraczała limit 250 tysięcy USD). Tak więc posiadacze tych depozytów dostali dużo więcej niż zgodnie z obowiązującym prawem im się należało. Dostali bailout.

 

Silicon Valley Bank był „bankiem startupów” i zajmował niezwykle ważną pozycję w ekosystemie Doliny Krzemowej. Świadczył usługi startupom, funduszom venture capital i zamożnym osobom fizycznym (zarówno przedsiębiorcom-założycielom jak i partnerom w funduszach VC). Wspomniane nieubezpieczone depozyty należy w dużym stopniu do młodych przedsiębiorstw technologicznych jak i do funduszy VC. W mediach można znaleźć informacje, że nawet 60% startupów z Doliny Krzemowej trzymało swoje pieniądze w SVB.

 

Dylemat na miarę naszych czasów – problemy Silicon Valley Banku i przebieg dyskusji na rynku w owym czasie - 1Dylemat na miarę naszych czasów – problemy Silicon Valley Banku i przebieg dyskusji na rynku w owym czasie - 1

 

Reklama

Startupy z reguły nie zarabiają pieniędzy. Pozyskują finansowanie a następnie przez miesiące albo lata używają tych środków do rozwoju biznesu. Teoretycznie, jeśli całość tych środków była zdeponowana w SVB i dostęp do nich zostałby odcięty to funkcjonowanie takiego startupu stanęłoby pod znakiem zapytania.

Insiderzy z Doliny Krzemowej (zarówno inwestorzy jak i założyciele) pod koniec ubiegłego tygodnia wszczęli panikę w kwestii problemów finansowych SVB, wywołali klasyczny bank run (tylko w czwartek wycofano 42 mld USD z 175 mld USD wszystkich depozytów) a następnie przez weekend przeprowadzili skuteczną akcję lobbingową i doprowadzili do udzielenia gwarancji wszystkim depozytom w SVB. Dopiero po jakimś czasie dowiemy się jak wyglądała ta akcja lobbingowa na waszyngtońskich salonach. Wiemy jak wyglądała publiczna część akcji – był to żałosny spektakl oskarżeń i żądań.

 

Nie jestem więc zaskoczony, że wielu obserwatorów jest bardzo rozczarowanych faktem, że venture socialists dopięli swego i zostali uratowani przez amerykańskie władze. Rozczarowanie może wynikać z dostrzegania kosmicznej hipokryzji u ludzi, którzy w 99% przypadków zachowują się jak radykalni wolnorynkowcy i z reguły sprzeciwiają się interwencjom państwa (np. pomocy dla upadających firm). Wrogość może wynikać także z faktu, że środowisko Doliny Krzemowej uchodzi za przekonane o swoich nadzwyczajnych kompetencjach: regularnie poucza amerykańskie władze w każdej możliwej dziedzinie od polityki pandemicznej po geopolitykę. Wreszcie, Dolina Krzemowa to ekonomicznie uprzywilejowane miejsce i nie ma wątpliwości, że duża część bailoutu trafiła do bardzo zamożnych ludzi.

W dzisiejszym tekście zamierzam argumentować, że heurystyka „czy ludzie, których nie lubię skorzystają na tej decyzji” jest bardzo ułomną regułą oceny decyzji politycznych czy gospodarczych. Mam wrażenie, że wspomniana heurystyka odgrywa ważną rolę w kształtowaniu postawy do wielu zapalnych, kontrowersyjnych kwestii: na przykład kwestii kredytów frankowych w Polsce.

 

Reklama

Postronni (niezwiązani z Doliną Krzemową) zwolennicy bailoutu SVB argumentują, że był on konieczny w celu przywrócenia zaufania do średnich i małych amerykańskich banków. Sugerują, że brak gwarancji dla wszystkich depozytów w SVB mógłby uruchomić falę paniki bankowej w segmencie regionalnych banków w USA. Oznaki tej paniki w postaci przenoszenia depozytów do dużych, uniwersalnych banków były widoczne. Amerykańskie władze albo musiałyby w którymś momencie i tak zagwarantować wszystkie depozyty albo zmierzyć się z ekonomicznymi konsekwencjami kryzysu bankowego.

Na problem bailoutu SVB można więc spojrzeć w dwóch aspektach. W aspekcie tego, które rozwiązanie byłoby bliższe zadośćuczynienia kosmicznej sprawiedliwości i w aspekcie tego, które rozwiązanie byłoby lepsze dla ponad 300 mln Amerykanów zmagających się z wysoką inflacją i gospodarczym spowolnieniem. Moim zdaniem większy sens ma ten drugi aspekt.

Część czytelników może w tym momencie zapytać: dlaczego choć trochę nie próbowano ograniczyć problemu moral hazard (pokusa nadużycia) przy gwarantowaniu nieubezpieczonych depozytów? Dlaczego nie wyodrębniono dużych depozytów prywatnych ludzi? Dlaczego nie zdecydowano się na choćby niewielkie strzyżenie, na przykład 5%?

 

Można cynicznie odpowiedzieć, że dlatego, że lobbing był bardzo skuteczny. Można też wskazać inne powody takiego podejścia. Otóż jakiekolwiek odejście od zasady gwarantowania wszystkich depozytów mogłoby zniweczyć stabilizujący efekt bailoutu. Decydenci mieli 48 godzin na podjęcie decyzji i wyobrażam sobie sytuację, w której doszli do wniosku, że jakiekolwiek odejście od zasady „chronimy wszystkich deponentów” byłoby zbyt dużym ryzykiem dla kluczowego celu bailoutu – przywróceniu zaufania w sektorze banków regionalnych. Moim zdaniem jest to powód, w którym zarówno w Europie jak i w Polsce także zwyciężył model ochrony wszystkich depozytów.

Osobną kwestią jest dyskusja o tym czy system gwarantowania de facto wszystkich depozytów nie tworzy gigantycznej pokusy nadużycia i nie cementuje asymetrycznego modelu XXI-wiecznej bankowości, w którym to podatnik w ostateczności odpowiada za ryzykowne działania zarządów banków jeśli zakończą się dużą stratą (bo jeśli zakończą się dużym zyskiem to korzystają z niego głównie akcjonariusze i kierownictwo banków). Jest to problem, który regularnie będzie dyskutowany w najbliższych miesiącach i latach.

Reklama

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Czytaj więcej 

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Trystero null

Trystero

Dołączył do blogerów bossy w październiku 2011 r.  Inwestuje na warszawskiej giełdzie od 2006 roku. Przed przejściem do bossy prowadził blog “Trystero”, który zdobył niemałą popularność wśród inwestorów. O czym pisze na blogu?


Reklama
Reklama