Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Emerytura z giełdy kontra emerytura z ZUS – co wychodzi korzystniej?

|
selectedselectedselected
Emerytura z giełdy kontra emerytura z ZUS – co wychodzi korzystniej? | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Wpłaty do ZUS kontra inwestycje w akcje i obligacje. Co jest lepszym sposobem na zapewnienie dostatniej emerytury? Wnioski z mojej analizy mogą być zaskakujące.

 

 

Reklama

Załóżmy, że w 2023 r. przechodzimy na emeryturę mając 65 lat. W 2022 r. średnia długość trwania życia na emeryturze, jeżeli przechodzimy na nią mając 65 lat, to 210 miesięcy. To oznacza, że jeżeli uzbieraliśmy na koncie emerytalnym w ZUS milion złotych (kwota jest tylko przykładowa), to po podzieleniu przez 210 okaże się, że miesięczna emerytura wyniesie 4762 zł.

W ciągu roku daje to 57 144 zł brutto. A więc system emerytalny ZUS pozwala nam wypłacić z konta emerytalnego rocznie 5,7 proc. zgromadzonych na nim środków. Ile moglibyśmy wypłacić, gdybyśmy ten milion złotych mieli zainwestowane w portfel akcji i obligacji? Z najnowszej pracy naukowej opartej na danych z 38 rozwiniętych krajów, w tym z Polski, wynika, że z portfela składającego się z 60 proc. akcji i 40 obligacji możemy wypłacić zaledwie 2,26 proc.

 

Emerytura z giełdy kontra emerytura z ZUS – co wychodzi korzystniej? - 1Emerytura z giełdy kontra emerytura z ZUS – co wychodzi korzystniej? - 1

Źródło: Aizhan Anarkulova, Scott Cederburg, Michael S. O’Doherty, Richard Sias „The Safe Withdrawal Rate: Evidence from a Broad Sample of Developed Markets”

Reklama

 

W naszym przypadku 1 mln zł kapitału dawałoby to 22 600 zł rocznie, czyli tylko 1883 zł miesięcznie. A zatem z takiego samego kapitału wpłaconego do ZUS dostaniemy ponad 2,5 raza wyższą miesięczną wypłatę, niż z prywatnych inwestycji na rynku kapitałowym. Co więcej, emerytura w ZUS wypłacana jest do końca życia. Tymczasem stopa 2,26 proc. rocznych wypłat z portfela inwestycyjnego została obliczona przy założeniu, że jest 5 proc. szansy na to, iż pieniądze skończą się przed śmiercią.

 

Ktoś mógłby zapytać: czy nie można tak ustalić wypłat by szansę ruiny finansowej jeszcze obniżyć? Można. Ale wówczas, i tak niewysokie, wypłaty z portfela spadają jeszcze bardziej. Gdybyśmy chcieli obniżyć prawdopodobieństwo bankructwa do 1 proc. to wówczas moglibyśmy z portfela wypłacić zaledwie 0,8 proc. jego środków. W przypadku portfela o wartości 1 mln zł dawałoby zaledwie 8 tys. zł rocznie, czyli 667 zł miesięcznie. Chyba nie muszę dodawać, że z takich środków utrzymać się w Polsce nie da.

Gdybyśmy chcieli z prywatnego portfela dostawać miesięcznie 3304 zł (39 648 zł rocznie), czyli prognozowaną na 2023 r. średnią emeryturę w Polsce przy 1 proc. ryzyku bankructwa, to musielibyśmy mieć portfel akcji i obligacji wart 4,96 mln zł, czyli ponad milion dolarów. Nawet podniesienie akceptowanego ryzyka bankructwa do 5 proc. oznacza, że musielibyśmy zaoszczędzić 1,74 mln zł. To jest kwota poza zasięgiem zdecydowanej większości osób w Polsce.

Reklama

Zauważmy także, że procent wypłat z portfela akcji i obligacji został policzony przy założeniu, że wypłaty waloryzujemy o wskaźnik inflacji. Tymczasem emerytury w ZUS prawie zawsze są waloryzowane o więcej niż inflacja. Tak więc z czasem różnica między emeryturą z ZUS i inwestycji kapitałowych najprawdopodobniej będzie się zwiększać.

 

Mało kto wie także, że kapitał który gromadzimy w ZUS waloryzowany jest na jeszcze korzystniejszych zasadach, niż same emerytury. Na przykład w 2023 r. waloryzacja kapitału wyniosła 14,4 proc. A długoterminowo (lata 2000-2020) waloryzacja w ZUS przyniosła bardzo zbliżone wyniki jak zainwestowanie w tym okresie 100 proc. środków w amerykański indeks akcji S&P 500.

Z tym, że ta stopa zwrotu została osiągnięta bez żadnych obsunięć, bo waloryzacja w ZUS nie może nominalnie obniżyć świadczenia. Tymczasem kto w 2000 r. zainwestował w indeks S&P 500 to po ośmiu latach zobaczył, że wartość jego środków spadła o ponad połowę. Niewiele osób potrafi spokojnie patrzeć jak ich oszczędności tak długo i tak dużo tracą na wartości.

Dlatego prawie nikt nie trzyma 100 proc. swoich oszczędności emerytalnych w akcjach. A zatem zapewne niewielu inwestorów osiągnęło stopę zwrotu za ostatnie 20 lat taką jaką miał amerykański indeks akcji S&P 500. Stąd też można wnioskować, że ci którzy w ostatnich dwóch dekadach wpłacali pieniądze do ZUS mają obecnie średnio więcej odłożone niż ci, którzy inwestowali na rynku kapitałowym.

Reklama

 

Zobacz także: Amerykańska gospodarka pokazuje coraz lepsze dane, a dolar (USD) umiejętnie je wykorzystuje

 

 

Oczywiście to nie oznacza, że sugeruje iż należy natychmiast sprzedać wszystkie akcje i obligacje i wpłacić wszystkie środki do ZUS. ZUS to forma ubezpieczenia. A więc jedyny sposób by te środki odzyskać, to otrzymywanie comiesięcznych wypłat po przejściu na emeryturę. Jeżeli więc ktoś umrze przed przejściem na emeryturę to jego spadkobiercy nic z tych pieniędzy nie dostaną. A szanse na to nie są niskie, bo na przykład 27 proc. mężczyzn w Polsce umiera przed osiągnięciem wieku emerytalnego(65 lat).

Zauważmy jednak, że jeżeli ktoś polega głównie albo tylko na ZUS jako swoim zabezpieczeniu na starość, to nie oznacza że nic nie zostawi swoim spadkobiercom. Wracając do przykładu z początku tekstu. Osoba, która ma 1 mln zł na koncie w ZUS co miesiąc będzie dostawać z niego co miesiąc aż o 2879 zł (4762 zł – 1883 zł) więcej niż osoba, która dochód czerpie z takiej samej kwoty ulokowanej w inwestycjach kapitałowych.

Reklama

Przeciętna oczekiwana długość życia w Polsce osoby w wieku 65 lat to 210 miesięcy. A zatem tylko zwykłe zsumowanie tych dodatkowych 2879 zł w czasie trwania emerytury daje 604,6 tys. Gdyby te pieniądze inwestować w portfel akcji i obligacji o oczekiwanej stopie zwrotu 3 proc. (zakładamy dla uproszczenia, że nie ma inflacji, a więc te 3 proc. to jest realny wzrost wartości), to po 210 miesiącach uzbiera się około 800 tys. zł. Całkiem niezły prezent dla dzieci i wnuków.

W dyskusjach na temat ZUS-u zwykle pojawia się argument, że ludzie nie lubią tej instytucji, bo odbierają składki płacone na emeryturę jako kolejny podatek. Wolą odkładać na własnym koncie i sami decydować w co zainwestują bo mają wrażenie, że te środki są bezpieczniejsze przed zakusami państwa. Czy aby na pewno?

 

Popatrzmy co się stało w Grecji w czasie ostatniego kryzysu finansowego. Emerytury obniżono o 10 proc. co mogłoby wydawać się argumentem przeciwko państwowym systemom emerytalnym. Ale w tym samym czasie dług wobec tych, którzy nabyli greckie obligacje został zredukowany o 74 proc. Tak więc jeżeli jakiś Grek myślał, że jest sprytny, zapobiegliwy i minimalizował wpłaty do greckiego ZUS, a zamiast tego sam odkładał na emeryturę inwestując m.in. w krajowe obligacje, to dostał bolesną lekcję.

Tak więc jeżeli kiedyś w Polsce dojdzie do kryzysu porównywalnego z tym w Grecji i politycy będą musieli szukać oszczędności, to można się spodziewać że, tak jak w Grecji, to emerytury będą jednym z ostatnich miejsc gdzie je znajdą. Wszystko wskazuje zatem na to, że pieniądze na naszym koncie emerytalnym w ZUS są bezpieczniejsze niż nasze prywatne środki w obligacjach skarbu państwa.

Reklama

 

Co z tego wszystkiego wynika? Na pewno to, że nie warto więc za wszelką cenę minimalizować składek płaconych do ZUS, tak jak to robi wiele osób. Natomiast sensownie skonstruowany portfel prywatnych inwestycji, czyli odpowiednio zdywersyfikowany geograficznie, a nie tylko akcje z GPW, może ograniczyć ryzyko wynikające z sytuacji, że nasz kapitał w ZUS nie będzie rósł tak szybko jak w ostatnich dwóch dekadach.

Pamiętajmy bowiem o tym, że dobre wskaźniki waloryzacji kapitału w ZUS są pochodną sytuacji gospodarczej naszego kraju. Jeżeli sytuacja ekonomiczna w Polsce się pogorszy, może okazać się, że ci którzy prywatnie inwestowali w portfel światowych akcji, wyjdą na tym lepiej.

 

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Reklama

Czytaj więcej 

 

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału.

Niezależnie, DM BOŚ S.A. zwraca uwagę, że inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem utraty części lub całości zainwestowanych środków. Podjęcie decyzji inwestycyjnej powinno nastąpić po pełnym zrozumieniu potencjalnych ryzyk i korzyści związanych z danym instrumentem finansowym oraz rodzajem transakcji. Indywidualna stopa zwrotu klienta nie jest tożsama z wynikiem inwestycyjnym danego instrumentu finansowego i jest uzależniona od dnia nabycia i sprzedaży konkretnego instrumentu finansowego oraz od poziomu pobranych opłat i poniesionych kosztów. Opodatkowanie dochodów z inwestycji zależy od indywidualnej sytuacji każdego klienta i może ulec zmianie w przyszłości. W przypadku gdy materiał zawiera wyniki osiągnięte w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika na przyszłość. W przypadku gdy materiał zawiera wzmiankę lub odniesienie do symulacji wyników osiągniętych w przeszłości, to nie należy ich traktować jako pewnego wskaźnika przyszłych wyników.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Aleksander Piński

Aleksander Piński

Od 2001 r. pisze o ekonomii. Były zastępca szefa działu Biznes „Wprost”. W latach 2005-2009 główny autor listy 100 najbogatszych Polaków. W 2009 r. wyróżniony w organizowanym przez NBP konkursie im. Władysława Grabskiego za serię artykułów o przyczynach kryzysu finansowego.


Reklama
Reklama