Rok 2018 zapamiętamy przede wszystkim jako czas bessy na rynku kryptowalut. To spadki kursów najważniejszych walut cyfrowych w największym stopniu uprzykrzyły życie inwestorom indywidualnym. Aktualnie trwająca bessa, znosząca kurs Bitcoina o ponad 80% od historycznego wierzchołka, oznacza dla dużej grupy inwestorów bankructwo.
Hodlerom zapału nie brakuje. Spadki, które dotknęły kryptowaluty porównywane są do tych z 2013 - 2015 roku, kiedy Bitcoin z poziomu ponad 1200 dolarów spadł w okolice 150 dolarów. 87% przecena jest porównywalna do tej z 2018 roku. Jest jednak jedno istotne ale. Przecena, która trwa obecnie, odbywa się przy zdecydowanie większym wolumenie. Oczy całego inwestycyjnego świata zwrócone są w stronę topniejących cen walut cyfrowych, a chętnych do kupna brakuje.
Co musi się wydarzyć, aby rynek krypto wrócił do fali wzrostowej? Inwestorzy muszą zapomnieć. To sytuacja, która na rynku kapitałowym powtarza się co 5-7 lat, gdy z hossy rynek przechodzi w bessę. Koniunkturalność rynku występuje i zaczyna się powoli adoptować do rynku walut cyfrowych. Po spadkach w 2015 roku, rynkowi walut cyfrowych powrót do wierzchołków zajął ponad 2 lata. Aktualna sytuacja jest cięższa i bardzo optymistycznym założeniem byłby tylko dwuletni czas oczekiwania na nowe ATH.
Rok 2018 to nie tylko problemy miłośników kryptowalut. Polskę dotknął wysyp afer. Getback, KNF, SKOK-i to tylko trzy największe afery, z którymi borykamy się w 2018 roku. Sama sprawa SKOK-ów, ciągnąca się od 2015 roku, pochłonęła już prawie 5 miliardów złotych. Afera spółki windykacyjnej GetBack może oznaczać straty na poziomie 2,6 miliarda złotych. Problemy wizerunkowe KNF-u wywołane aferą korupcyjną, to tylko wisienka na torcie, zamykająca klamrą to, co wydarzyło się na rynkach finansowych w Polsce w 2018 roku.
Jak w takim otoczeniu rynkowym jako inwestorzy indywidualni możemy sobie poradzić?