Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Dlaczego kryptowaluty zrujnują światową gospodarkę?

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Rosnąca popularność kryptowalut wydaje się nie do zatrzymania. Cały świat dzieli się na kilka grup wyznawczych: zwolenników, sceptyków i spekulantów. Wszyscy spierają się o kilka pozornie istotnych kwestii: czy kryptowaluty reprezentują jakąkolwiek wartość, czy mogą pełnić funkcje pieniądza, czy są dobrą inwestycją, czy są bańką spekulacyjną, itd. Jednak mało osób zadało sobie podstawowe pytanie: czy są one społecznie pożądane? Czy przypadkiem globalna kryptowaluta nie doprowadziłaby świata do ekonomicznej ruiny?

 

Ten artykuł nie będzie poświęcony ani argumentom za, ani argumentom przeciw kryptowalutom. Będzie to teoretyczne spojrzenie na to, czy świat może zdominować jedna globalna kryptowaluta oraz czy takie rozwiązanie ma ekonomiczny sens. Aby dokonać analizy, załóżmy kilka rzeczy:

  • Technologia kryptowalut pozwala jednej z nich (załóżmy dla uproszenia - Bitcoinowi) na stanie się globalnie wykorzystywaną walutą w krajach rozwiniętych
  • Kryptowaluty są powszechnie akceptowalnym i dominującym środkiem płatności
  • Globalna kryptowaluta jest w stanie ustabilizować swoją wartość tak, aby wahania dzienne nie przekraczały 1%

Dwa pierwsze założenia, mimo braku bezpośredniego wpływu na wzrost gospodarczy, są punktem wyjścia dla dalszej analizy – zakładamy w nich rozwój jednej globalnej kryptowaluty, która stanie się w przyszłości głównym środkiem płatności. Trzecie z powyższych założeń pojawia się, aby odjąć od rozważań działania spekulantów, które zawsze można w jakiś sposób prawnie ograniczyć.

Reklama

Przeanalizujemy dwa scenariusze:

  1. Emisja globalnej kryptowaluty znajduje się w rękach prywatnych, a jej podaż jest sztywna
  2. Emisja globalnej kryptowaluty znajduje się w rękach instytucji ponadnarodowej, a jej podaż jest elastyczna

 

Scenariusz I – stała podaż kryptowaluty w rękach prywatnych

Scenariusz ten jest najbliższy kryptowalutom w obecnej formie. Najpierw zastanowimy się nad konsekwencjami, które dotkną systemy monetarne na całym świecie. Oto, co się stanie:

  • Banki centralne przestaną emitować własne waluty papierowe – nie będzie sensu tego robić, ponieważ pieniądz papierowy nie ma szans w konkurowaniu z globalną kryptowalutą, jeżeli chodzi o wygodę i prostotę płatności
  • Banki centralne stracą kontrolę nad emisją pieniądza – ponieważ emitentem kryptowaluty będzie jej twórca, kontrola nad nią przejdzie z rąk władz państwowych do rąk prywatnych
  • Wszystkie waluty świata zostaną wymienione na globalną kryptowalutę, której wzrost wartości z powodu ograniczenia podaży stanie się niewyobrażalny (być może liczony w miliardach procentów)

Utrata kontroli nad podażą pieniądza przez banki centralne niesie za sobą bardzo poważne i daleko idące konsekwencje. Jakie?

Banki centralne sterują całą polityką pieniężną poprzez stopy procentowe i podaż pieniądza. Zależnie od kraju, wykorzystywane jest to do różnych celów: utrzymywania stabilnego poziomu inflacji (jak w Polsce i strefie euro), utrzymywanie stabilnego poziomu zatrudnienia (jak w USA), utrzymywaniu stabilnego kursu walutowego, czy innych celów gospodarczych.

Reklama

Do osiągnięcia tych celów banki wykorzystują stopę procentową, która oddziałuje na szereg zjawisk ekonomicznych – niższa stopa procentowa stymuluje inwestycje i konsumpcję, a wyższa je ogranicza. Te z kolei oddziałują na wzrost gospodarczy, poziom bezrobocia, wielkość wahań koniunkturalnych oraz poziom inflacji.

Aby bank centralny mógł mieć kontrolę nad stopą procentową, musi do tego wykorzystać tzw. operacje otwartego rynku – czyli skupowanie i sprzedawanie papierów wartościowych. Te transakcje dokonują się poprzez używanie emitowanego pieniądza narodowego, który dla banku centralnego jest dostępny w niemal nieograniczonej ilości. Co jednak w przypadku powstania globalnej kryptowaluty?

Zapewne bank centralny zaopatrzyłby się w jakąś ilość globalnej kryptowaluty, jednak byłaby ona stała i bank nie mógłby nią swobodnie obracać, kontrolując tym samym stopy procentowe. Dodatkowo, nawet gdyby udało mu się to na rynku krajowym, po chwili pojawiłby się na nim kryptowalutowy kapitał zagranicznych arbitrażystów, którzy zrównaliby stopy procentowe do średniej na całym świecie. W długim terminie banki centralne krajów nie mogłoby zatem mieć jakiejkolwiek kontroli nad stopą procentową i nie byłyby w stanie osiągać żadnego z wymienionych wcześniej celów. Wniosek: krajowe banki centralne stałyby się bezużyteczne.

Ma to niebagatelne konsekwencje dla nas, zwykłych, szarych obywateli. W przypadku wystąpienia inflacji, żadne działanie władz nie będzie mogło jej pokonać. Niektórzy powiedzą, że inflacja w ogóle nie nastąpi, ponieważ pieniądz w postaci kryptowaluty o stałej podaży stanie się neutralny, a jego nieograniczona podzielność do dziesiątek miejsc po przecinku załatwi wszelkie problemy. Taki argument mógłby mieć sens w przypadku jednej, niewielkiej gospodarki, ale nie w sytuacji istnienia globalnej kryptowaluty i potężnej gospodarki globalnej. Różnice między krajami wykorzystującymi walutę sprawią, że pojawią się ogromne dysproporcje pomiędzy cenami produktów i usług w różnych krajach, co sprawi, iż na tych rynkach pojawią się arbitrażyści. W części krajów rozwiniętych nastąpi deflacja, a w części krajów rozwijających się nastąpi inflacja. Nawet jeśli w skali globalnej nie nastąpi inflacja, tak z perspektywy pojedynczych krajów zarówno mocna deflacja, jak i inflacja mają wysoce negatywny wpływ na wzrost gospodarczy. Wprowadzenie globalnej kryptowaluty zaowocuje globalną recesją.

Kolejną konsekwencją utraty kontroli nad podażą pieniądza przez bank centralny byłby brak możliwości stabilizowania i dostosowania gospodarek do szoków. Obecnie pozwala na to stosowanie antycyklicznej polityki monetarnej. Czym ona jest?

Reklama

W sytuacji recesji banki centralne obniżają stopy procentowe w celu pobudzenia konsumpcji i inwestycji oraz dla złagodzenia potencjalnie niebezpiecznych skutków recesji. W przypadku tzw. przegrzania gospodarki, banki centralne podwyższają stopy procentowe, co prowadzi do ostudzenia gospodarki i zapobiega powstaniu nadmiernej inflacji.

W sytuacji wprowadzenia globalnej kryptowaluty, władze nie mają możliwości stabilizującego gospodarkę działania, wspomnianego powyżej. W efekcie, wszelkie kryzysy mogą uderzać w nas z taką samą (a bardziej prawdopodobnie: dużo większą) siłą, z jaką uderzały one w końcówce XIX wieku i na początku XX wieku. W tamtych czasach recesje były bardzo dotkliwe – obywatele rzeczywiście mocno biednieli, a firmy i banki komercyjne bankrutowały. Działo się to między innymi dlatego, że banki centralne jeszcze nie potrafiły odpowiednio sterować podażą pieniądza i stopą procentową w celu łagodzenia skutków wahań koniunkturalnych. Wprowadzenie globalnej kryptowaluty to powrót do tamtych, dość nieciekawych czasów. A wyobraźmy sobie, jak rozprzestrzeniłby się Wielki Kryzys lat 1929-1933, gdyby do tego dodać wszechobecny handel spekulacyjny, rozwój teleinformatyczny oraz globalną liberalizację przepływów kapitałowych? Lepiej nie myśleć. Kryptowaluta tego rodzaju prędzej, czy później doprowadziłaby wszystkie kraje całego świata do ekonomicznej ruiny, z której byłoby bardzo trudno wyjść.

Podsumowując, w sytuacji stałej podaży kryptowaluty w rękach prywatnych, kryptowaluty będą miały wysoce negatywny wpływ na gospodarkę i dobrobyt. Co jednak, jeżeli podaż kryptowaluty byłaby elastyczna, czyli twórca mógłby ‘dokładać’ jej ilość?

 

Scenariusz 2: podaż kryptowaluty nie jest stała i powstaje globalny emitent kryptowaluty

Zacznijmy od tego, kto miałby sprawować władzę nad podażą globalnej kryptowaluty. Jej twórca? Organizacja ponadnarodowa? Międzynarodowy Fundusz Walutowy? 

Reklama

Załóżmy, że za stworzenie globalnej kryptowaluty nie bierze się losowy trzydziestolatek z imponującą wiedza informatyczną, a organizacja międzynarodowa, która tworzy globalną kryptowalutę w celu kontroli jej podaży i stabilizowania gospodarki światowej. Odrzucamy w ten sposób absurdalną sytuację, w której globalną podażą pieniądza steruje np. sam twórca Bitcoina – do tego i tak nikt, nigdy by nie dopuścił.

Załóżmy zatem, że (z braku lepszej nazwy) organizacja a’la Międzynarodowy Fundusz Kryptowalutowy staje się globalnym emitentem kryptowaluty i może dostosowywać tę podaż do potrzeb. Staje się niczym innym, jak bankiem centralnym całego świata. Może sterować stopami procentowymi, a zatem może też reagować na potencjalne szoki popytowo-podażowe w gospodarce światowej. Czy to jednak zapobiegłoby spadkowi dobrobytu, o którym mowa w scenariuszu nr 1?

Odpowiedź na to pytanie pochodzi z ekonomicznej teorii optymalnego obszaru walutowego, często wykorzystywaną w rozważaniach na temat strefy euro. Zgodnie z nią, aby globalny bank centralny mógł realizować swoje cele (te same, które wymieniam w scenariuszu nr 1), wszystkie kraje świata musiałyby zrównać się ekonomicznie (być na podobnym poziomie rozwoju) oraz musiałaby istnieć swoboda przepływu kapitału i siły roboczej między wszystkim krajami, w których obowiązuje globalna kryptowaluta. Ponadto, wahania cyklu koniunkturalnego wszystkich krajów musiałyby by być całkowicie ze sobą zsynchronizowane– w żadnym kraju nie mogłoby nastąpić odchylenie.

Czy te założenia są realne? Prosto mówiąc: nie. A na pewno nie w perspektywie kolejnych kilkuset lat. Gospodarki są obecnie tak zróżnicowane pod względem rozwoju, że ich zrównanie to niemal utopijna idea, odległą o kilka tysięcy lat. A wtedy z kolei pojawi się kwestia zrównanego rozwoju między planetami. Ponadto nawet jeżeli by to nastąpiło, to czy rzeczywiście cała gospodarka światowa może mieć zsynchronizowane cykle koniunkturalne? To jeszcze większa utopia, bo koniec końców wiele zależy od dostępu do surowców naturalnych i warunków geograficznych. Nawet coś takiego jak np. wielkie tsunami w Japonii już wybiłoby tę gospodarkę z globalnego cyklu koniunkturalnego i wprowadziło ją w recesje, na którą globalny kryptobank musiałby w jakiś sposób zareagować – albo pomagając jednej gospodarce kosztem innych, lub ignorując ją. W obu przypadkach nastąpiłby globalny spadek dobrobytu i efektywności gospodarczej w sensie Pareto.

 

Czy kryptowaluty skazane są więc na porażkę?

Reklama

Powyższe rozważania na temat systemu globalnej kryptowaluty sugerują, iż aby była ona społecznie pożądana lub przynajmniej neutralna (taka, która nie spowodowałaby spadku dobrobytu), gospodarki wszystkich krajów musiałyby być homogeniczne, co jeszcze przez długi czas jest założeniem skrajnie utopijnym. Nie oznacza to jednak, że technologia kryptowalut jest skazana na porażkę.

Jestem przekonany, że w perspektywie kolejnych kilkudziesięciu lat, banki centralne podejmą próbę wyparcia pieniądza papierowego swoją własną kryptowalutą. I słusznie, bo XXI wiek zasługuje na taką technologię, zastępującą przestarzały pieniądz papierowy. Początkowo zmieni się zatem jedynie forma pieniądza, a poważnych kryptowalut na świecie będzie tyle, ile banków centralnych zdecyduje się przejść na tę formę pieniądza. Nadal występować będą jednak kursy walutowe i ryzyko walutowe.

Aby jednak świat narodowych kryptowalut zamienił się w jedną, globalną kryptowalutę, świat musiałby zamienić się w jeden wielki optymalny obszar walutowy. Dopóki to się nie stanie, wszelkie próby wprowadzenia jednej, powszechnej kryptowaluty zakończa się niepowodzeniem już na samym starcie – jest to rozwiązanie prowadzące do recesji i spadku ogólnego poziom dobrobytu. Nie wydaje mi się, aby ktokolwiek chciał do tego dążyć.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Paweł Buchała

Paweł Buchała

Project Manger projektu TradingDot  Zwolennik łączenia analizy Price Action z informacjami makroekonomicznymi.


Reklama
Reklama