Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

wybory

Kolejne przyspieszone wybory w Grecji pokazały, że obywatele Hellady wciąż wspierają Alexisa Tsiprasa, który w styczniu br. obiecał im postawić się kredytodawcom z UE i skończyć z zaciąganiem pasa. Mimo, że za swojej pierwszej kadencji premier Tsipras ugiął się pod wymogami wierzycieli i utracił parlamentarną większość (w związku z czym podał się do dymisji), jego Syriza ponownie wygrała wybory z ponad 35% poparciem i tworząc koalicyjny rząd z partią Niezależnych Greków.

 

Przed wyborami sytuacja Syrizy nie była oczywista – wielu spodziewało się jednak ponownego zwycięstwa. Po piętach stąpało jej konserwatywne ugrupowanie Nowa Demokracja, proponujące powrót do narodowej waluty, jako przepis na kryzys. Ostatecznie ND przegrała z Syrizą o 7 punktów procentowych (28% poparcia). Frekwencja wyborcza nie należała jednak do najwyższych(45%), co pokazało wyraźnie pewne zmęczenie Greków polityką...

 

Reklama

Alexis Tsipras nie wywiązał się ze swoich przedwyborczych obietnic, dzięki którym udało mu się wygrać przyspieszone wybory na początku tego roku. Po wprowadzeniu wymuszonej przez wierzycieli polityki oszczędności i reform oraz utracie sejmowej większości w głosowaniu nad nowym planem ratunkowym dla kraju, Tsipras zdecydował się na uczciwy, aczkolwiek nieco wyrachowany politycznie krok. Postawił wszystko na jedną kartę i miesiąc temu podał się do dymisji, licząc na wygraną partii w kolejnych przyspieszonych wyborach.

Rządzący, z Alexisem na czele, od dłuższego wspominali o takiej możliwości. Bardzo dobry wynik partii (35%) dziwi nieco w zestawieniu z przeprowadzanymi wcześniej badaniami, według których Grecy nie byli zadowoleni z rządów lewicowego ugrupowania. Syriza, postrzegana na początku roku jako partia radykalna, a dzisiaj ze znaczenie wygładzonym wizerunkiem - prawdopodobnie zawdzięcza swoją wygraną słabej konkurencji oraz większemu zrozumieniu rozżalonych Greków dla potrzeby reform.

 

Tsipras zaprezentował już skład swojego "nowego" rządu. W stosunku do ostatniego - nie zmieniło się za wiele. Na fotelu ministra finansów zasiadł ponownie 55-letni wychowanek Oxfordu - Euclid Tsakalotos, który w sierpniu wynegocjował dla Greków nowy plan pomocowy o wartości 86 miliardów euro (tym samym uratował swój kraj od prawdopodobnego bankructwa i wyjścia ze strefy Euro). Wiceministrem finansów został z kolei Jeorjos Huliarakis - zajmie się on ułożeniem budżetu Grecji na 2016 rok.

Koalicja w ciągu pierwszej doby urzędowania zmierzyła się z pierwszym zgrzytem. Oskarżany o publikację obraźliwych tweetów Wiceminister Transportu z koalicyjnej partii Niezależnych Greków - Dimitris Kammenos - zrezygnował ze swego stanowiska chwilę po jego objęciu, pod wpływem presji ze strony premiera.

Reklama

 

Co wygrana Syrizy oznacza jednak dla strefy euro i UE? Głosując na „nową/starą” Syrizę (w wersji mniej radykalnej niż w styczniu), Grecy zaakceptowali częściowo potrzebę reform. Zrozumieli, że ugrupowanie Tsiprasa ma związane ręce w negocjacjach z wierzycielami. Dzięki temu obecny rząd i parlament nie odczuwają już ogromnego balastu społecznych oczekiwań. W przeciwieństwie do wygranej Syrizy ze stycznia, jej wrześniowy tryumf, nie stanowi już raczej zagrożenia dla strefy euro, a przynajmniej mało kto o takim zagrożeniu wspomina.

Czytaj więcej