Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

straty

W każdym z nas drzemią w pewnym stopniu cechy, które wyróżniają każdego profesjonalnego tradera.  Jest to przede wszystkim zdyscyplinowana postać, która swoimi doskonałymi decyzjami wywołuje nasz zachwyt. W tym felietonie opowiem Ci historię, która nie tylko nie jest bajką, ale nawet, podobnie jak dość znaczny zbiór dzieł światowej kinematografii, jest to „historia oparta na faktach”.

 

Dokładnie 9 lat temu, pewnego chłodnego jesiennego wieczoru mój bardzo dobry przyjaciel postanowił, że zostanie kolejnym Wilkiem z Wall Street. Wcale nie oznacza to jednak, że zdecydował się na przeprowadzkę do Nowego Jorku. W zupełności bowiem wystarczał mu tytuł Wilka z Jego Małej Mieściny.

 

Cel mitycznej podróży

Świat tradingu z jednej strony intryguje, a z drugiej potrafi wciągnąć. W handlu na giełdzie w istocie jest coś co sprawia, że w naszych żyłach krew płynie szybciej. Nie są to bynajmniej przewijające się cyferki czy też skaczące słupki. Mowa tutaj o wizji życia przepełnionego sukcesem. Powszechna konotacja pomiędzy takimi pojęciami jak giełda czy też rynek Forex, a sukcesem jest tak mocna, że mowa o handlowaniu na giełdzie od razu rodzi w głowie większości osób obraz życia pełnego wrażeń. Dla wielu z nas urzeczywistnienie takiej wizji byłoby spełnieniem marzeń, jednakże z drugiej strony bardzo łatwo można wpaść w pewną psychologiczną pułapkę.

Reklama

Mój przyjaciel po podjęciu decyzji stworzył w swojej głowie obraz, który chciał jak najszybciej zrealizować. Ciemne pomieszczenie, piękne dębowe biurko, cygaro, whisky, planowanie podróży, a do tego kilka monitorów, które pomagały w pracy – taki zestaw towarzyszył mu u początku jego drogi na szczyt umiejętności w niezwykle skomplikowanej dziedzinie, którą bez dwóch zdań jest trading. Wiesz co w tym wszystkim jest najlepsze? To, ile czasu zajęło zrealizowanie jego marzenia.

Cztery lata po rozpoczęciu jego przygody z rynkiem wspólnie doszliśmy do wniosku, że cel został przez niego zrealizowany w dokładnie 72 godziny, czyli trzy doby. Co ciekawe – ostatnią dobę, niczym w biblijnej opowieści o stworzeniu świata, mój przyjaciel zobaczywszy, że to, co zrobił, było dobre, poświęcił na odpoczynek.

A Tobie ile czasu zajęło dojście do tradingowego celu?

Chcę Tobie pomóc, dlatego zdradzę Ci sekret, który być może kiedyś pozwoli Ci szybciej osiągnąć stawiane sobie cele. Dr Zbigniew Wieczorek w swoim artykule, który możesz przeczytać tutaj, opisał jak potężnym narzędziem jest nasz mózg. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że ten kluczowy dla naszego organizmu organ jest w stanie nie tylko znaleźć drogi na skróty, ale wręcz autostrady do realizacji naszych marzeń. Mój przyjaciel zrobił to w następujący sposób. Najpierw podjechał do najbliższego sklepu meblowego, gdzie zakupił piękne dębowe biurko, realizując tym samym jeden mały kroczek. W pokoju było zdecydowanie zbyt jasno, dlatego kolejnym krokiem był zakup rolet. Domyślasz się co było następne? Nie mogło być inaczej – wybór padł na monitory, cygara i dobrą, szkocką whisky. Zrealizował swój cel, do którego się uprzednio nastawił pod względem mentalnym. Nie potrzebował niczego innego, trading stanowił tutaj drugorzędną sprawę.

 

Próba powrotu

Reklama

Po 5 latach mój przyjaciel ponownie chciał wrócić na rynek, z tym, że tym razem to jednak ja miałem być dostawcą kapitału. Niestety jednak nic się nie zmienił – wizję nadal miał podobną, a tymczasem ja nie miałem ochoty na inwestowanie kapitału w osobę, która mentalnie cały czas „goni za marchewką”.

Warto zatem dostrzec jak ogromnym narzędziem jest nasz mózg. Ponadto dobrze jest zadać sobie pytanie – co gdyby, zgodnie z tezami dra Zbigniewa Wieczorka, zaprogramować nasz mózg do zarządzania stratami i postawić je na pierwszym miejscu?

Czytaj więcej