Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ropa naftowa wykorzystanie

Miniony tydzień przyniósł wzrosty cen ropy naftowej, która jest obecnie najdroższa od 2 lat. Cena baryłki ropy WTI podrożała o 5,3 proc. do 67,14 dolara. Od początku roku cena ropy skoczyła o 40 proc. Jest to oczywiście zasługa szybkiego odbicia gospodarczego. Obecne wzrosty są napędzane przez prognozy co do większego popytu na ropę w okresie wakacyjnym w USA i Europie. Po miesiącach w lockdownie wiele osób planuje dłuższe wyjazdy samochodowe lub podróże lotnicze, co będzie generować dodatkowy popyt. Szybko odradza się także branża transportowa i logistyczna, której sytuacja stanowi odbicie ogólnej sytuacji gospodarczej. 

Jednak wzrost popytu nie ma jeszcze charakteru globalnego

Jest odbiciem sytuacji pandemicznej i szybkości akcji szczepień. Największy wzrost popytu na ropę obserwujemy w USA. Wzrost jest widoczny także w Europie i Chinach, gdzie akcje także idą sprawnie. Mniejsze zapotrzebowanie na ropę zgłaszają natomiast pozostałe kraje azjatyckie (np. Indie) czy kraje Ameryki Południowej. 

Optymizm przeważa jednak nad obawami co do przyszłości. Nastroje są tonowane co prawda przez możliwy znaczący przyrost podaży ropy związany z powrotem Iranu na światowe rynki. Trwają bowiem negocjacje tego kraju z USA i innymi mocarstwami o powrocie do porozumienia nuklearnego z 2015 roku. W zamian za wyrzeczenie się produkcji broni atomowej zniesione mają zostać sankcje na Iran. A ropa stanowi najważniejszy irański produkt eksportowy. Wydaje się jednak, że rozpędzająca się światowa gospodarka będzie w stanie zaabsorbować zwiększoną podaż ropy, bez znaczących spadków jej ceny. Może to na pewien czas spowolnić wzrost cen.

Już jutro odbywa się spotkanie państw kartelu OPEC+, które będzie poświęcone m.in. powrotowi Iranu na światowe rynki ropy. Drugim tematem będzie proponowane przez Rosję zwiększanie limitów wydobycia w czerwcu i lipcu ponad wcześniej zaplanowane wzrosty. Rynki nie spodziewają się po tym spotkaniu niespodzianek, zatem nie powinno ono mieć znaczącego wpływu na ceny surowca.

Świetne wyniki Nvidia mimo niedoboru chipów. Czy Broadcom także pobije rynek?

Reklama

W minioną środę swoje wyniki finansowe za pierwszy kwartał przedstawiła NVIDIA, znany producent układów i kart graficznych. Okazały się one znacznie lepsze od oczekiwań analityków. Przychody w kwartale wzrosły o 84 proc. do  5,7 mld. dolarów,  to 13 proc. więcej niż w poprzednim kwartale. Wskaźnik EPS (zysk na akcję) wzrósł o 31 proc. do 3,03 dolara z 2,31 dolara w poprzednim kwartale. Największy wzrost przychodów (+106 proc.) dotyczy chipów i kart graficznych. Popyt na część produktów firmy jest tak duży, że na wielu rynkach pozostają one trudno dostępne. Szczególnie dotyczy to zaawansowanych układów graficznych, które są wykorzystywane przez kopiących kryptowaluty. Podaż jest ograniczona przez problemy z dostępem do chipów, a stan taki utrzyma się prawdopodobnie do 2022 roku i będzie wpływał na wyniki spółki w najbliższych kwartałach. Pomimo tych problemów spółka w drugim kwartale planuje zwiększyć przychody do 6,3 mld. dolarów oraz podnieść poziom wypracowanej marży brutto z 66,2 proc. na 66,5 proc.  

W czwartek producent mikroprocesorów Broadcom przedstawi wyniki za pierwsze trzy miesiące tego roku (drugi kwartał roku podatkowego). Ta spółka także jest poważnie dotknięta problemem dostępu do półprzewodników. Już w marcu spółka informowała, że zamówienie od klientów przekroczyły 90 proc. produkcji firmy na 2021 rok. Klienci, obawiając się problemów z dostępnością produktów, zwiększają zamówienia, co jeszcze bardziej powiększa niedobory. Pomimo tych problemów spółka spodziewa się wzrostu przychodów o 17 proc. k/k.

Otwartym pozostaje pytanie, czy firmy te firmy będą nadal radzić sobie z ograniczeniami podaży i zwiększać swoje przychody do czasu polepszenia dostępności chipów. Czy też wielkość sprzedaży zostanie ograniczona, uderzając zarówno w przychody, jak i rentowność?

 

 

Reklama

 

Czytaj więcej