Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

limit trzydziestokrotności składek

Desperackie i krótkowzroczne szukanie pieniędzy w budżecie państwa, destabilizowanie i tak juz słabego systemu ubezpieczeń społecznych, narażanie pracodawców na wyższe koszty i zmuszanie do przejścia na samozatrudnienie etatowych pracowników. Między innymi takie opinie można usłyszeć o kontrowersyjnym pomyśle Prawa i Sprawiedliwości, zakładającym zniesienie limitu trzydziestokrotności składek na ubezpieczenia społeczne, który powrócił po wyborach. Pomysłowi sprzeciwiają się pracodawcy, związkowcy, opozycja, a nawet część posłów Zjednoczonej Prawicy. Mimo tego, że PiS w ostatniej chwili wycofał swój projekt z obrad Sejmu, warto zastanowić się nad tym o co chodzi w całym zamieszaniu i dlaczego projekt dotyczący tak niewielkiej grupy obywateli wzbudza aż tak wiele emocji.

 

Na czym to polega?

Limit trzydziestokrotności składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe obowiązuje od ponad dwudziestu lat i był odpowiedzią na postępujące zmiany społeczne i demograficzne, które szybko doprowadziłyby do destabilizacji systemu ubezpieczeń społecznych, gdyby zachowano poprzedni model naliczania składek. Zasady funkcjonowania limitu są dość intuicyjne i wynikają z samej jego nazwy - zakładają one, że roczna podstawa wysokości składek w danym roku kalendarzowym nie może być wyliczana od kwoty wyższej niż równowartość trzydziestokrotności przeciętnego wynagrodzenia. Mówiąc prościej, jeżeli pracownik zarabia rocznie więcej niż wynosi wartość trzydziestu średnich pensji, to od wszystkich przychodów powyżej tej kwoty nie odprowadza już składek na ZUS. W praktyce oznacza to, że wystarczy zarabiać więcej niż 2,5 średniego wynagrodzenia miesięcznie, aby przekroczyć roczną podstawę wymiaru składek. Dotyczy to osób zatrudnionych zarówno na podstawie umowy o pracę, jak i umowy-zlecenie. Jak nietrudno się domyślić trzydziestokrotność średniego wynagrodzenia jest wartością dynamiczną, ustalaną na podstawie wysokości prognozowanej przeciętnej pensji w danym roku kalendarzowym. Wartość ta systematycznie rośnie niemal nieustannie od dwóch dekad, z wyjątkiem lat 2009-2010. W pierwszym roku wprowadzenia limitu trzydziestokrotności (1999), kwota ograniczenia podstawy wynosiła 50 375 złotych (średnie wynagrodzenie: 1679,17 PLN brutto). Obecnie jest ona niemal trzykrotnie wyższa i w 2019 r. wynosi dokładnie 142 950 złotych (średnie wynagrodzenie: 4765 PLN brutto). Oznacza to, że z limitu trzydziestokrotności składek korzystają osoby zarabiające w tym roku powyżej 11 912,50 złotych miesięcznie (na etacie lub umowie-zleceniu).

URL Artykułu

Reklama

 

Po co wprowadzono limit wysokości składki?

Limit trzydziestokrotności składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe został wprowadzony na mocy nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych z 13 października 1998 r. Była to istotna reforma ZUS, która nie tylko dzieliła system emerytalny na trzy filary, ale również wprowadziła obowiązujący obecnie system zdefiniowanej składki. Polega on na tym, że wysokość świadczenia emerytalnego obliczana jest na podstawie kwoty odprowadzonych składek (corocznie waloryzowanych o realny wzrost cen i usług wg GUS), które zaś co miesiąc potrącane są wynagrodzenia i rejestrowane na indywidualnym koncie ZUS. Przed reformą wysokość emerytury była ustalana na podstawie wysokości ostatniego wynagrodzenia.

Po co wprowadzono limit trzydziestokrotności składek? System zdefiniowanej składki w przypadku najlepiej zarabiających pracowników stwarzał ryzyko, że w przyszłości ZUS będzie zmuszony do wypłacania bardzo wysokich emerytur, obliczanych na podstawie wartości środków zgromadzonych w ramach składek ubezpieczeniowych. Z tego względu zdecydowano się na ograniczenie wysokości składek do 2,5 średnich wynagrodzeń miesięcznie, czyli rocznej trzydziestokrotności. Rozwiązanie to było postrzegane jako korzystne zarówno dla pracowników, ich pracodawców, jak i samego ZUS-u. Ci pierwsi uzyskali nieoskładkowaną część wynagrodzenia, drudzy niższe koszty zatrudnienia, zaś ZUS wyeliminował ryzyko wypłat wielotysięcznych emerytur w przyszłości.

 

Komu przeszkadza limit trzydziestokrotności?

Skoro ograniczenie rocznej podstawy wysokości składek wydaje się korzystne dla pracodawców i pracowników, a także zwiększające stabilność systemu świadczeń społecznych, to dlaczego dość niespodziewanie, po ponad dwudziestu latach od jego wprowadzenia, zaczęło przeszkadzać partii rządzącej? Jak nietrudno się domyślić, chodzi o pieniądze i to w dodatku szukane w dość desperacki i krótkowzroczny sposób. Zniesienie limitu trzydziestokrotności składek będzie oznaczać, że najlepiej zarabiający pracownicy będą odprowadzać składki od pełnej wysokości swojego wynagrodzenia, a także że pracodawcy poniosą wyższe koszty zatrudnienia. ZUS natomiast w przyszłości, gdy osoby te przejdą na emeryturę, będzie zobowiązany do wypłacenia bardzo wysokich świadczeń, na które trzeba będzie znaleźć środki. Największym problemem ze zniesieniem zasady limitu trzydziestokrotności składek jest fakt, że jego negatywne skutki nie będą odczuwalne od razu, ani nawet w perspektywie kilku najbliższych lat i rząd doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Jest to więc idealny sposób na szukanie dodatkowych środków w budżecie - sprawa dotyczy relatywnie niewielkiej grupy obywateli, nie wzbudza tyle zainteresowania, co m.in. kwestie światopoglądowe, czy wysokość akcyzy i co najważniejsze - odpowiedzialność za jej skutki spadnie w przyszłości na zupełnie inne osoby, niż obecnie rządzący.

Reklama

Jak wynika ze złożonego w zeszłym tygodniu projektu poselskiego autorstwa PiS, zniesienie limitu trzydziestokrotności składek w samym tylko 2020 r. miałby przynieść ponad 7,1 mld złotych wpływów do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Brak limitu wysokości składek dotyczyłby niecałych 400 tys. najlepiej zarabiających pracowników zatrudnionych na etacie.

URL Artykułu

 

Bez limitu, ale z problemami

Zniesienie limitu oznaczałoby podniesienie składek i byłoby kolejnym argumentem dla wysoko wykwalifikowanych i najlepiej zarabiających pracowników do przejścia na samozatrudnienie i relację B2B z dotychczasowym pracodawcą. Wówczas taki pracownik będzie odprowadzać podatek liniowy 19%, zamiast aktualnych 32% od przychodów powyżej 88,5 tys. złotych rocznie. Dla międzynarodowych korporacji zniesienie limitu trzydziestokrotności to również wyższe koszty i jasny sygnał, że w Polsce nie opłaca się prowadzić działalności i zatrudniać specjalistów. Brak limitów składek może być jednak najgorszy w skutkach dla samego systemu ubezpieczeń społecznych, który w przyszłości przez bardzo wysokie świadczenia może utracić stabilność oraz i tak już bardzo mocno nadwyrężone zaufanie społeczne.

 

PiS wycofuje swój własny projekt

Reklama

Poselski projekt zniesienia limitu trzydziestokrotności składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe miał być poddany pierwszemu czytaniu i głosowaniu na wtorkowym posiedzeniu Sejmu, jednak po godz. 16 został wycofany z obrad przez posła Marcina Horałę w imieniu PiS. Wg oficjalnego stanowiska partii rządzącej, projekt został wycofany ze względu na duże zainteresowanie społeczne i konieczność szerszej dyskusji, co oznacza że temat najprawdopodobniej wróci w przyszłości, być może w zmienionej formie.

Nie jest jednak tajemnicą, że PiS wycofał swój projekt, mając świadomość tego, że i tak zostałby odrzucony juz w Sejmie. Przeciwko głosowałaby nie tylko cała opozycja, ale również osiemnastu posłów Porozumienia Jarosława Gowina, wchodzącego w skład rządzącej Zjednoczonej Prawicy. Nadzieją dla projektu PiS była Lewica, która do końca nie wykluczała możliwości zagłosowania za zniesieniem limitu trzydziestokrotności składek. Finalnie jednak złożyła swój własny projekt nowelizacji ustawy o systemie zabezpieczeń społecznych, proponujący m.in. emeryturę minimalną w wysokości 1600 złotych oraz wprowadzenie pojęcia najwyższej emerytury w wysokości równej sześciokrotności wynagrodzenia minimalnego w roku poprzedzającym rok przejścia na emeryturę.

Nawet gdyby projekt PiS został przegłosowany w Sejmie, najprawdopodobniej nie uzyskałby akceptacji Senatu. Co więcej, również Prezydent Andrzej Duda przyznał, że nie jest zwolennikiem zniesienia limitu trzydziestokrotności i wolałby, aby nowelizacja ustawy nie pojawiła się na jego biurku.

Dla partii rządzącej oznacza to w praktyce, że zapowiedzi przyszłorocznego budżetu, który po raz pierwszy miał być zrównoważony i nie zakładał deficytu, są niemożliwe do realizacji.

URL Artykułu

Reklama

 

Czytaj więcej

Artykuły związane z limit trzydziestokrotności składek