Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Kapitał zagraniczny

  • Co dalej z kursem złotego?
  • Jak ma się gospodarka Szwecji i co dalej z kursem SEK?
  • Jakie będą skutki wcześniejszych wyborów we Francji?

 

 

Jak długo potrwa odpływ kapitału od złotego?

Trochę wyzywająco można by zapytać, czy przypadkiem już się nie skończył? Ale bardziej na poważnie, to ostatnie tygodnie rzeczywiście były trudne dla złotego. Nie powinno to jednak w żadnym wypadku dziwić, skoro kapitał zdecydowanie skierował się za Atlantyk, na co w dużej mierze wpłynęło zamieszanie i niepewność po wyborach do europarlamentu (ze szczególnym naciskiem na Francję). Dodatkowo ostatnie minima na parach z głównymi walutami raz jeszcze okazały się punktem zwrotnym w obliczu nieskutecznego (a z pewnością nie długotrwałego) przełamania już kilkunastoletnich linii trendów osłabienia złotego. Tym razem odreagowanie było naprawdę mocne, ale w ostatnią fazę czerwca wchodzimy już z korektą deprecjacji PLN.

Chociaż w krótkim terminie zgodnie z rynkowymi nastrojami złoty może oberwać jeszcze nie raz, to w długim terminie na jego korzyść będą przemawiać dwa zasadnicze argumenty. Wszystko wskazuje na to, że mimo kulejącej dezinflacji, najważniejsze banki centralne będą obniżać stopy procentowe (niektóre jak EBC już to zrobiły). Równocześnie nasza RPP prezentuje się bardzo jastrzębio, więc różnica między kosztem pieniądza w Polsce a w strefie euro, czy w USA, powinna rosnąć, co stanowi jeden z fundamentalnych powodów dla napływu kapitału nad Wisłę.  Dodatkowo mimo restrykcyjnej polityki monetarnej nasza gospodarka ma znowu być jednym z europejskich prymusów, a to zasadniczo zachęca globalnych inwestorów do spoglądania przychylnym okiem w tym kierunku.

Reklama

Podsumowując, złoty pozostanie wrażliwy na zmiany rynkowego sentymentu, ale przed bardziej długotrwałym osłabieniem powinny go bronić całkiem solidne fundamenty stojące za naszym pieniądzem.

 

 

Zobacz także: Jak wzrost płacy minimalnej w Polsce wpłynie na gospodarkę?

 

Co dalej z kursem korony szwedzkiej? W jakiej kondycji znajduje się ta gospodarka?

W poszukiwaniu nośnych haseł moglibyśmy się pokusić o stwierdzenie, że Szwecja to jeden z chorych ludzi Europy. Ogromne problemy z wyrwaniem się gospodarki z recesji (pierwszy kwartał tego roku ma być wreszcie na plusie), stopa bezrobocia od początku roku znajdująca się zdecydowanie powyżej 8%, a inflacja CPI pozostająca uporczywie wysoką (w maju 3,7% w ujęciu rocznym).

Reklama

Jednak chyba głównym argumentem, który stał za obniżką stóp procentowych z zeszłego miesiąca (z 4% na 3,75%) jest sytuacja zadłużeniowa. Dług prywatny sięga w tym kraju ponad 300% PKB, przez co Szwedom zajrzało w oczy widmo kryzysu na rynku nieruchomości. Stąd Riksbank po pierwszym cięciu zapowiedział już kolejne dwa w drugiej części roku. Przynajmniej w teorii rozluźnianie polityki monetarnej powinno wpływać negatywnie na pozycję danej waluty.

Jednak SEK już wcześniej szorował po dnie, a kurs korony szwedzkiej schodząc poniżej 0,37 zł, znalazł się najniżej od kryzysu finansowego z 2008 r. Dlatego mimo problemów wciąż trawiących tamtejszą gospodarkę i nawet w obliczu niższego kosztu pieniądza, duża część analityków spodziewa się kontynuacji odbicia korony w nadchodzących miesiącach. Mimo tego otoczenie dla SEK pozostaje bardzo trudne i korona może być wrażliwa na odczyty makro, jeśli będą one sugerować stagflację (słaby wzrost gospodarczy przy wysokiej dynamice cen) w kolejnych kwartałach.

 

 

Zobacz także: Jak wzrost płacy minimalnej w Polsce wpłynie na gospodarkę?

 

Wybory we Francji. Jakie mogą być potencjalne skutki wyniku wyborów we Francji?

Reklama

Zaskakująca (delikatnie mówiąc) decyzja prezydenta Emmanuela Macrona o rozwiązaniu Zgromadzenia Narodowego i rozpisaniu błyskawicznych (pierwsza tura już 30 czerwca) wyborów od razu odbiła się echem na rynkach. Uderzyła ona znacząco w euro, które błyskawicznie przeszło do głębokiej defensywy w stosunku choćby do dolara amerykańskiego. Niestety wynik elekcji wcale nie musi przynieść uspokojenia. Sondaże także zdają się poddawać politycznemu chaosowi i nie są najlepszym drogowskazem.

Nawet jeśli nominalnym zwycięzcą okaże się Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen (formalnie na czele ugrupowania stoi 28-letni Jordan Bardella), to bez uzyskania samodzielnej większości przejęcie władzy będzie niezwykle trudne przez (na ten moment) bardzo ograniczoną zdolność koalicyjną. A nawet jeśli ZN byłoby w stanie stworzyć rząd, to kohabitacja z prezydentem z dużą dozą prawdopodobieństwa zakończy się klinczem.

Natomiast jeżeli doszłoby do utworzenia frontu (prawie) wszyscy przeciw ZN, to będzie to tak „kolorowa” koalicja (możliwe, że od centroprawicy po komunistów), że trudno sobie wyobrazić jej stabilność, a co za tym idzie skuteczne rządzenie. Niestety w tej chwili trudno założyć korzystny scenariusz powyborczy we Francji, a niepewność i brak kierunku jest jedną z najgorszych informacji dla rynków. Stąd można przyjąć, że sytuacja polityczna w drugiej gospodarce UE będzie obciążeniem dla całej Wspólnoty i oczywiście dla EUR. Jednak już za rogiem wybory w USA (5 listopada), które mogą wprowadzić wcale nie mniejsze zamieszanie (pierwsza debata prezydencka 27 czerwca).

 

Zobacz także: Co z kursem euro po wyborach we Francji?

Czytaj więcej

Artykuły związane z Kapitał zagraniczny