Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Kampania wyborcza

Kampania wyborcza zaczyna się rozkręcać. Rzecznik rządu zapowiedział dziś planowane przedłużenie wakacji kredytowych na kolejny, 2024 rok. Sektor bankowy, po odreagowaniu zeszłorocznych wzrostów, znów stał się dla rządzących „chłopcem do bicia” i nie jest tajemnicą, że w roku wyborczym taki pomysł jak wydłużenie wakacji kredytowych jest elementem walki o głosy, pomijając negatywne skutki, jakie za sobą niesie. Pierwsze wzmianki o przedłużeniu wakacji kredytowych wywołały nie tylko lawinę komentarzy, ale też przecenę na akcjach banków notowanych na GPW - indeks WIG-Banki na otwarciu środowej sesji tracił nawet ponad 6%.

Zobacz także: Polski rząd odpala prawdziwą bombę. Banki notowane na GPW już potężnie tracą

 

Na skróty:

  • Rzecznik rządu Paweł Muller zapowiedział plany przedłużenia wakacji kredytowych na kolejny rok
  • Decyzja o przedłużeniu ochrony kredytobiorców hipotecznych ma być zależna od tego czy stopy procentowe zaczną spadać jeszcze w tym roku
  • Sektor bankowy na GPW zareagował na tę informacją kilkuprocentową przeceną, jest to bowiem jednoznacznie negatywna wiadomość dla banków
  • Dotychczas wakacje kredytowe pozwalały na odroczenie spłaty łącznie ośmiu rat: dwóch w trzecim i czwartym kwartale 2022 roku oraz po jednej w każdym z kwartałów 2023 roku

 

Kampania wyborcza nabiera tempa

Na środowym briefingu rzecznik rządu Piotr Muller zapowiedział, że możliwe jest przedłużenie wakacji kredytowych na kolejny rok. Muller dodał, że decyzje w tej sprawie zostaną podjęte przez rząd w połowie roku, a potencjalne przedłużenie spłaty rat kredytów hipotecznych będzie zależne od tego jakie decyzje podejmie Rada Polityki Pieniężnej w kwestii wysokości stóp procentowych. Jak stwierdził rzecznik rządu - „Jeśli stopy spadną w dół, to nie będzie potrzebne przedłużenie (wakacji kredytowych)”.

Zobacz także: Wakacje kredytowe, czyli osiem miesięcy spokoju i... wyższej inflacji

 

Reklama

 

Piotr Muller dodał też, że rząd ma na uwadze sytuację pozostałych kredytobiorców, a nie tylko tych, którzy spłacają kredyt mieszkaniowy. Chodzi tu kredyty konsumenckie czy kredyty zaciągnięte przez przedsiębiorstwa. Z wypowiedzi rzecznika rządu wynika, że poza przedłużeniem samych wakacji kredytowych brane są pod uwagę również programy wspierające pozostałe grupy kredytobiorców, o ile pojawią się problemy z terminową spłatą zobowiązań.

To pierwsza oficjalna, choć kompletnie pozbawiona konkretów, zapowiedź przedłużenia trwających od sierpnia zeszłego roku wakacji kredytowych, a także nowych programów pomocowych dla pozostałych kredytobiorców. Trudno więc dziwić się temu, że spotkała się z ogromnym zainteresowaniem opinii publicznej i reakcją komentatorów oraz analityków. Dominują komentarze wskazujące na to, że w roku wyborczym „nie ma złudzeń” w kwestii tego, że rząd posunie się do przedłużenia wakacji kredytowych również na 2024 rok. Szczególnie, że warunek wspomniany przez Piotra Mullera jest dość prosty: „jeżeli stopy procentowe jeszcze w tym roku będą spadać, to nie będzie potrzeby przedłużania okresu ochronnego dla kredytobiorców”. Problem w tym, że jak dotąd nawet najbardziej gołębi członkowie Rady Polityki Pieniężnej wskazywali na to, że raczej nie ma co liczyć na obniżki stóp już w tym roku, a jeżeli nawet, to nie wcześniej niż w ostatnim kwartale.

Widać też, że pomysł planowanego przez rząd przedłużenia wakacji kredytowych nie był zbyt szeroko konsultowany w środowisku Zjednoczonej Prawicy, bo nawet blisko związany z rządem prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys nazwał dzisiejsze doniesienia „czystą spekulacją bez podstaw”, która wygląda jak fake news. I to mimo tego, że informacja została potwierdzona słowami rzecznika rządu.

Zobacz także: Wakacje kredytowe uderzają w banki

 

Reklama

 

 

„Wszystko zależy od stóp procentowych”

Trudno nie odnieść wrażenia, że słowa rzecznika rządu uzależniające wprowadzenie przedłużonych wakacji kredytowych od wysokości stóp procentowych są jasnym komunikatem wysłanym członkom Rady Polityki Pieniężnej i prezesowi NBP. Jego wymowa jest prosta: "zacznijcie głosować za obniżkami stóp procentowych pod koniec tego roku, najlepiej jeszcze przed wyborami, a nie wprowadzimy wakacji kredytowych na 2024 rok”. Nie da się bowiem ukryć, że oba warianty, czyli przedłużone wakacje kredytowe i pierwsze obniżki stóp jeszcze w 2023 roku, są korzystne dla rządzącej koalicji. Jest to bowiem sygnał dla wyborców, brzmiący mniej więcej: „wprawdzie stopy procentowe były wysokie i raty kredytów wzrosły, ale ich podniesienie było konieczne z powodu putinflacji; teraz jednak powoli wszystko wraca do normy - głosujcie na nas”.

Z perspektywy NBP wakacje kredytowe są dość problematyczne - ich działanie jest bowiem całkowicie sprzeczne z prowadzoną przez bank centralny polityką monetarną. Z jednej strony mamy NBP, który podnosi stopy procentowe, by walczyć z wysoką inflacją i tłumić popyt wewnętrzny (czyli sprawić, by Polacy wydawali mniej pieniędzy), z drugiej zaś mamy rządowy program, który pozwala odroczyć w czasie spłatę ośmiu rat kredytów hipotecznych, nagle sprawiając że konsumenci tych pieniędzy mają po prostu więcej.

Jeszcze przed wprowadzeniem wakacji kredytowych NBP zwracał uwagę na to, że rządowy program może przyczynić się do znacznego osłabienia sytuacji finansowej sektora bankowego, co może negatywnie odbić się na pozostałych sektorach gospodarki. Nawet sam prezes Adam Glapiński, który znany jest z dobrych relacji z rządem, pytany o ocenę wakacji kredytowych odpowiadał, że nie jest jego zwolennikiem, szczególnie że program odroczenia spłaty rat jest dostępny dla wszystkich kredytobiorców bez wyjątku, a nie tylko dla tych, którzy rzeczywiście mają problemy z obsługą swojego zadłużenia z powodu wyższych stóp procentowych.

Zobacz także: Stopy procentowe w Polsce, czym są i kto o nich decyduje? Kiedy stopy rosną, kiedy maleją?

 

 

Osiem miesięcy wakacji

Reklama

Dotychczasowa ustawa o wakacjach kredytowych została podpisana przez prezydenta w połowie lipca zeszłego roku i weszła w życie w połowie kalendarzowych wakacji. Dała ona możliwość odroczenia łącznie ośmiu rat kredytu hipotecznego - po dwa miesiące w trzecim i czwartym kwartale zeszłego roku i po jednym miesiącu w każdym z czterech kwartałów tego roku. Kluczowe w rządowym programie ochrony kredytobiorców hipotecznych jest to, że wakacje kredytowe obejmują zarówno część kapitałową, jak i odsetkową kredytu, a skorzystanie z nich nie mogło wiązać się z naliczeniem przez bank jakichkolwiek dodatkowych odsetek. Nie oznacza to jednak, że bank nie może zmienić np. kosztów ubezpieczenia kredytu, biorąc pod uwagę fakt, że po skorzystaniu z wakacji kredytowych będziemy dłużej korzystać z pożyczonego kapitału.

Bez wątpienia jednak wakacje kredytowe mocno uderzyły w sektor bankowy, przenosząc cały ciężar odroczenia spłaty ośmiu rat kredytów hipotecznych zaciągniętych w polskim złotym na banki. Nie wolno jednak zapominać, że wakacje kredytowe jedynie przesuwają spłatę zobowiązania w czasie, a odroczone raty trzeba będzie spłacić w późniejszym czasie. Bez wapienia jednak jest to korzystne rozwiązanie dla kredytobiorców chociażby dlatego, że mogą oni przesunąć spłatę rat w okresie najwyższych stóp procentowych NBP, które będą spadać już w przeszłym roku (o ile nie pod koniec 2023). Narodowy Bank Polski szacuje koszt wakacji kredytowych na 20 mld złotych, zaś Związek Banków Polskich na 30 mld złotych. Mowa oczywiście o kosztach, jakie już ponosi z tego tytułu sektor bankowy.

Przedłużenie wakacji kredytowych na kolejny rok, z założeniem odroczenia spłaty kolejnych czterech rat w 2024 roku, byłoby istotnym ciosem dla banków, które dotychczas „obłowiły się na wysokich stawkach WIBOR”, a wcześniej chętnie udzielały kredytów hipotecznych, gdy stopy procentowe były historycznie niskie.

Zobacz także: Co to jest WIRON i dlaczego zastąpi WIBOR? Wyjaśniamy, jaka jest różnica między tymi wskaźnikami

 

 

Ile osób skorzystało z wakacji kredytowych?

Reklama

Od wprowadzenia przez rząd wakacji kredytowych minęło już niemal pół roku, można więc prześledzić jakim zainteresowaniem cieszy się program odroczenia spłaty rat kredytu hipotecznego. Z najnowszych danych Kancelarii Premiera wynika, że na koniec zeszłego roku z wakacji kredytowych skorzystało 1,05 mln kredytobiorców, których łączna wartość zobowiązań przekracza 262,5 mld złotych. To zaś oznacza, że z rządowego programu jak dotąd skorzystało 54% wszystkich uprawnionych kredytobiorców (posiadających kredyt hipoteczny w polskich złotych, zaciągnięty przed początkiem lipca zeszłego roku, a także dla kredytobiorców, którzy spłacą kredyt nie wcześniej niż w styczniu 2023 roku), którzy łącznie odpowiadają za 68% łącznej wartości udzielonych kredytów hipotecznych w PLN.

Dla porównania, na koniec sierpnia zeszłego roku wnioski o przyznanie wakacji kredytowych złożyło 44% uprawnionych kredytobiorców.

Nie da się więc ukryć, że zainteresowanie rządowym programem jest duże, choć biorąc pod uwagę, że przy tak mocnym wzroście stóp procentowych w ostatnich kwartałach na skorzystanie z wakacji kredytowych zdecydowała się lekko ponad połowa uprawnionych kredytobiorców, wniosek jest dość czytelny. Polacy nie mają problemów z obsługą kredytów hipotecznych, jak wydawało się jeszcze kilka miesięcy temu, gdy gorąca była narracja o „tragedii kredytobiorców” i „nadchodzącej fali niewypłacalności”. Czy zatem potencjalne przedłużenie wakacji kredytowych o kolejne miesiące w 2024 roku wynika z rzeczywistych problemów finansowych kredytobiorców czy może jest niezbyt finezyjnym elementem kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się już za kilka miesięcy? Cytując klasyka: nie wiem, ale się domyślam.

Zobacz także: Kredyty hipoteczne robią się... niebezpieczne 

Czytaj więcej