Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

"Vamos, Nico" - Nicolas Maduro delektuje się wygraną

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Stało się to, czego mogli się wszyscy spodziewać. W podupadającej gospodarczo Wenezueli, po raz kolejny wybory prezydenckie wygrał socjalista – Nicolas Maduro. Reelekcja Maduro budzi sprzeciw wśród jego rywali, a nawet Stanów Zjednoczonych. Pogrążający się w kryzysach kraj, czeka kontynuacja rządów socjalistów. Co oznacza to dla Wenezueli i międzynarodowej sytuacji polityczno-gospodarczej?

 

Zwycięstwo Maduro

Wczoraj wieczorem Narodowa Rada Wyborcza (CNE) ogłosiła wyniki przyspieszonych wyborów prezydenckich w Wenezueli. Znaczącą przewagą, zdobywając 68% głosów, zwyciężył dotychczasowy Prezydent – Nicolas Maduro. Jego najpoważniejszym rywalem był Henri Falcon, który zdobył 22% poparcia. Za Maduro wystąpiło 5,8 mln uprawnionych do głosowania, wówczas gdy za Falconem było ich 1,8 mln. Frekwencja podczas tegorocznych wyborów wyniosła 46,1%, co oznacza znaczący spadek w stosunku do 80% frekwencji z 2013 roku. Być może jest to oznaka rozczarowania obywateli obecną władzą i słabnącą nadzieją na zmiany w państwie. Przed Nicolasem Maduro kolejna 6-letnia kadencja. Politolodzy ostrzegają, że tym razem Wenezuela zmierza ku realnej dyktaturze.

 

Bojkot wyborczy

To nie były wybory. Wenezuela stała się dyktaturą”. Takimi słowami skomentował wczorajszą wyborczą fetę politolog Ian Bremmer. Takiego zdania jest nie tylko on. Rywale Nicolasa Maduro, startujący z nim w wyborach, zapowiedzieli bojkot wyborów. Falcon, główny konkurent Maduro, nie uznał wyników głosowania.

Reklama

Nie uznajemy tych wyborów jako ważnych. Według nas nie było żadnych wyborów. W Wenezueli muszą odbyć się nowe wybory” - powiedział reporterom Falcon.

Idąc tym tropem. Henri Falcon proponuje, by rozpisano nowe wybory w późniejszym terminie jeszcze w 2018 roku. Według niego, wyborom towarzyszyło wiele nieprawidłowości. M.in. podejrzewa się, że Maduro jakoby przekupił swoich wyborców. Wcześniej obywatelom Wenezueli rozdano 16 mln tzw. „Kart Ojczyzny”, które umożliwiały im dostęp do socjalu i usług publicznych. Maduro obiecał w ten sposób poprawę sytuacji ekonomicznej rodzin.

 

USA nie aprobują wyborów

Co więcej wyborów nie zaakceptowała większość państw demokratycznych. M.in. przedstawicielstwo Stanów Zjednoczonych przy ONZ. Na twitterze amerykańskiej misji czytamy:

Tak zwane wybory w Wenezueli są obrazą demokracji. Będziemy wspierać naród Wenezueli w walce o lepszą przyszłość kraju. To czas, żeby Maduro odszedł”.

Prezydent Chile - Sebastián Piñera również nie aprobował wyników wyborów. Stwierdził, że wybory w Wenezueli nie spełniają minimum standardów dla przyszłej demokracji. Nie legitymują władzy ani suwerenności obywateli Wenezueli.

Reklama

 

„Vamos, Nico!”

Choć na Maduro spadła fala krytyki wewnątrz państwa oraz na arenie międzynarodowej, to ten i tak nie przyjmuje głosów sprzeciwu. Zwolennicy Maduro, bo tacy są w Wenezueli, wiwatowali na ulicach „Vamos, Nico!” Na co Maduro odpowiadał: „Dziś kocham naród wenezuelski bardziej niż kiedykolwiek!”. Zadowolony z reelekcji, obiecał zmienić sytuację gospodarczą kraju. Ludzie, którzy uwierzyli Prezydentowi, mają nadzieję, że fakt iż zagłosowali na niego w wyborach przełoży się na poprawę ich statusu.

 

Dieta Maduro

To już popularny w Wenezueli żart, czy też anegdota. Pod rządami Maduro, który przejął władzę po Hugo Chavezie, sytuacja ekonomiczna obywateli nie różni się wiele od sytuacji banglaldeksich pracowników fabryk odzieżowych. Najzwyczajniej na świecie Wenezuelczyków nie stać na wyżywienie rodzin, opiekę medyczną, czy też edukację. To efekt szalejącego kryzysu gospodarczego. W ciągu ostatniego roku, poza granicę, chociażby do sąsiedniej Kolumbii uciekło ponad milion Wenezuelczyków. Niektórzy udają się nawet w pieszą podróż za lepszym bytem do Brazylii. Wolą przejść 200km piechotą, niż głodować w Wenezueli. Co gorsza, nawet jeśli nielicznych stać na utrzymanie, to w sklepach ciężko znaleźć towary. Stąd też, większość obywateli jest na diecie Maduro, praktycznie głodówce. Kryzys ten, nazwano największym kryzysem uchodźczym w tamtej części świata.

 

Ile cyfr ma hiperinflacja?

W jakim kraju znajdziemy hiperinflację, w dodatku pięciocyfrową? W Wenezueli. Z dnia na dzień słabnie wenezuelski boliwar. Trzymanie tej waluty, to najgorsza lokata w tamtej części świata. Nic dziwnego, że w Wenezueli kwitnie czarny rynek walutowy. Maduro chciał załagodzić sytuację narodową kryptowalutą petro, która znalazłaby pokrycie w ropie naftowej, najważniejszym surowcu w państwie. Jak się jednak okazało, petro nie zyskało aprobaty chociażby Stanów Zjednoczonych, które zakazały Amerykanom jej zakupu.

Reklama

W Wenezueli trudno mówić o jakiejkolwiek stabilizacji, czy nadziei na poprawę sytuacji ekonomicznej, nie wspominając już o sytuacji społecznej i politycznej. W wyniku kryzysów wszelkiej maści, obywatele wychodzą na ulice. Niestety bojkot władz, jest krwawo tłumiony przez Maduro. Nic dziwnego, że na kraj nakładane są wciąż dotkliwe sankcje ekonomiczne. Jeśli Maduro będzie kontynuował i umacniał swoją dyktaturę, scenariusz dla Wenezueli pisze kolejne lata kryzysów i zmagań obywateli.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę

Reklama
Reklama