Ekspansja Omikrona, wzrost napięcia geopolitycznego związanego z możliwym atakiem Rosji na Ukrainę czy niespodziewanie silny wzrost inflacji – te czynniki potęgowały niepewność w światowej gospodarce na progu 2022 roku. Horyzont gospodarczy wydaje się jednak częściowo przejaśniać, przynajmniej w zakresie sytuacji pandemicznej.
Liczba zakażeń w większości krajów rozwiniętych spada,
a Omikron okazał się mniej zjadliwy niż można było się obawiać. Część państw już poluzowała znacząco ograniczenia sanitarne, inne taki ruch poważnie rozważają. Co prawda, w istotnych dla globalnych łańcuchów dostaw państwach azjatyckich (poza Chinami) wzrostowa fala zakażeń Covid-19 została wyraźnie odwrócona jedynie w Indiach i na Filipinach (gdzie najmocniej zaostrzono ograniczenia), ale w pozostałych krajach – może poza Singapurem – stopień restrykcyjności ograniczeń sanitarnych nie odbiega znacząco od przeciętnego stanu z drugiej połowy 2021 r. Poza tym, istnieje oczywiście istotne ryzyko otwartego konfliktu Rosja-Ukraina i związanej z tym erupcji cen gazu i ropy naftowej oraz zaburzeń na rynkach finansowych. Ominięcie tych raf oraz wytrzymanie skutków wstrząsu cenowego przez znajdujących się w niezłej sytuacji finansowej konsumentów pozwoliłoby przyspieszyć wzrost PKB w II kw. 2022 r.
Tu jednak pojawia się dylemat dla banków centralnych – wzrost postpandemicznego popytu, przy ciągle dość sztywnej podaży, dostarczy zapewne dodatkowego paliwa inflacji. Styczniowa inflacja CPI sięgnęła w USA aż 7,5% r/r (6% r/r CPI netto), a w strefie euro HICP wyniósł 5,1% r/r (inflacja netto 2,3% r/r). Oczywiście Fed i EBC są w różnej sytuacji. PKB w USA dawno już przekroczył przedpandemiczny poziom, zbliżając się w IV kw. do trendu sprzed pandemii. Pierwszy kwartał 2022 r. zaczął się przy tym znakomicie - w styczniu bazowa sprzedaż detaliczna wzrosła aż o 4,8% m/m, a produkcja przemysłowa o 1,4% m/m.
Grudniowe dane potwierdziły przy tym, że amerykański rynek pracy ze stopą bezrobocia odpowiadającą pełnemu zatrudnieniu generuje tam presję na wzrost płac. Tymczasem w strefie euro PKB osiągnął przedpandemiczny poziom dopiero w poprzednim kwartale, a w Niemczech brakuje do tego jeszcze 1,5%. Pod koniec 2022 r. na rynku pracy nie widać przy tym presji na wzrost płac.
Dlatego też Fed ogłosił, że warunki do rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp zostały już spełnione i de facto zapowiedział podwyżkę stóp już w marcu br.,
bezpośrednio po zakończeniu „luzowania ilościowego”. Możliwe wydają się cztery podwyżki podstawowej stopy Fed w tym roku (po 25 punktów bazowych). Możliwe też, że w czerwcu zostanie ogłoszony program redukcji bilansu Fed. Ogromnym zaskoczeniem był natomiast wyraźny zwrot w awizowanej dotąd polityce EBC. Christine Lagarde, odmawiając podczas lutowej konferencji prasowej powtórzenia kluczowego dotąd sformułowania o bardzo niskim prawdopodobieństwie podwyżek stóp w 2022 r., otworzyła możliwość szybszego niż oczekiwano zakończenia „luzowania ilościowego” i rozpoczęcia cyklu podwyżek.
Wywołało to silną reakcję rynków finansowych, wyceniających pierwszą podwyżkę już w czerwcu i dodatkowo jeszcze jedną w tym roku. Mimo tej zmiany retoryki, nie należy oczekiwać ze strony EBC gwałtownych ruchów, które wobec odmiennej fundamentalnie sytuacji strefy euro wobec USA byłyby błędem. Wszelkie zmiany w polityce pieniężnej będą najpewniej dokonywane stopniowo, a początek cyklu podwyżek – uwzględniając możliwy termin zakończenia skupu aktywów - mógłby rozpocząć się zapewne pod koniec bieżącego roku.
Tempo i skala podwyżek stóp będzie zależeć przede wszystkim od tego, czy rzeczywiście ryzyko popytowej presji na wzrost cen okaże się realne, a presja na wzrost wynagrodzeń wystąpi. W skali globalnej dominować będzie jednak w tym roku tendencja zacieśniania polityki pieniężnej, co może skutkować spowolnieniem wzrostu PKB w roku 2023.