Według niektórych wzgórza Hollywood usypane są z pieniędzy. Wielkie produkcje filmowe potrafią w końcu przynieść ogromne zyski - jak każda dobra inwestycja. Kiedy jednak językiem kina próbuje opowiedzieć się o pomnażaniu majątku, w dzisiejszych czasach kończy się to zwykle rozbuchanym w swojej formule, przesyconym imprezowym klimatem filmem rozrywkowym. Na szczęście wśród produkcji poświęconych zacnemu zawodowi tradera znajdzie się również parę bardziej stonowanych tytułów. Jak Hollywood, leżące na wschodnim wybrzeżu USA, widzi więc odległe o paręset kilometrów nowojorskie Wallstreet? Przekonajmy się.
„Wilk z Wall Street”
Przede wszystkim, filmy wyprodukowane w Hollywood raczej zahaczają o tematykę tradingu – Wall Street jest jedynie tłem wydarzeń, które jednak w jakiś sposób definiuje filmowe postacie. Dzieje się tak głównie w przypadku komedii, których bohaterowie to zawodowi maklerzy lub traderzy. Hollywood lubi podchwytywać chociażby prawdziwe historie i na swój sposób je podkoloryzować, co pokazał w swoim kontrowersyjnym filmie Martin Scorsese - chodzi tu oczywiście o „Wilka z Wall Street”, przedstawiającego traderską drogę przebytą przez Jordana Belforta – jednego z najbardziej znanych giełdowych maklerów (i to niestety nie od pozytywnej strony). Film nie tyle skupia się na tajnikach tradingu, co na panującej w utworzonej przez Belforta spółce niekończącej się, szampańskiej zabawie z udziałem narkotyków, karłów i tancerek rodem z karnawału w Rio. Pisząc w bardziej zabawnym tonie: „Wilk z Wall Street” pokazuje po prostu, jak można by wydawać zarobione na giełdowych machlojach pieniądze, przy okazji wtrącając parę kwestii o giełdzie i finansach. To także świetna kreacja Leonardo DiCaprio (w roli tytułowej), bardzo żywy montaż kolejnych scen i mnóstwo nieco przerysowanych bohaterów. Scorsese mimo wielu lat na karku wiedział jak utrzymać tempo opowieści i w przeciwieństwie do często uzależnionych od narkotyków filmowych bohaterów, odpowiednio dawkował informacje ze świata rynków i rozrywkowe przygody protagonisty. Dzięki temu choć produkcja trwa swoje parę godzin raczej nie nuży, choć morał opowieści o cwaniakującym, wykorzystującym (do czasu) luki prawne i łamiącym przepisy traderze nie jest tu zbyt wyraźny (o wiele więcej w tym komedii niż dramatu).
„Nieoczekiwana zamiana miejsc”
Zdecydowanie grzeczniejszą komedią spod znaku „byka i niedźwiedzia” wydaje się „Trading Places” („Nieoczekiwana zamiana miejsc”) z Eddym Murphym i Danem Aykroydem w rolach głównych. Znów nie uświadczymy tu może specjalistycznej terminologii, ryzykownych decyzji i napięcia towarzyszącego tradingowi, ale z zobaczonych na ekranie gagów pośmiejemy się nie raz. Film oferuje także ciekawą choć może nieco płytką (jak to komedia) analizę społeczną. Fabuła krąży bowiem wokół zakładu dwóch rynkowych potentatów o to czy miejsce w hierarchii społecznej determinuje osobowość jednostki. Hipotezę tą ma potwierdzić eksperyment: zamiana miejscami szanującego się tradera, z ulicznym oszustem i biedakiem (oczywiście wbrew ich woli). Postacie z eksperymentu odkrywają jednak uknuty przez dwójkę bogaczy spisek i postanawiają się odegrać.
„Chciwość”
Filmowe opowieści prosto z giełdowych parkietów to nie tylko wieczne imprezy i humor. Dla spragnionych bardziej stonowanych opowieści proponujemy przygotowany w chłodnej atmosferze „Margin Call” - już w samym tytule wyczuwa się desperacką nutę i ciemną stronę inwestycji. Film opowiada bowiem o pierwszych 24 godzinach kryzysu finansowego na Wall Street (za który główną winą w polskim „tłumaczeniu” tytułu obarczono chciwość). To w żadnym razie nie kolejna komedia o niepokornych traderach, a raczej thriller ekonomiczny, w którym nawet korekcja barw obrazu wydaje się razić zimnem, podobnie jak robią to lecące w dół słupki wykresów. Film świetnie buduje napięcie towarzyszące finansistom i wzorowo przenosi je na widza, również z pomocą niepokojącej muzyki. Całość rozgrywa się właściwie w szklanym biurowcu, pułapce z zamkniętymi w środku maklerami. Emocji dostarczają też popisy aktorskie Kevina Spacey, Jeremiego Ironsa, którzy wydają się stworzeni do noszenia koszul i szelek oraz utrzymywania chłodnego wyrazu twarzy (w obsadzie znajdują się także Demi Moore oraz Zachary Quinto).
„Spekulant”
Ku przestrodze lepiej działają jednak filmy oparte na faktach takie jak „Spekulant” („Rogue Trader”), w którym odgrywany przez Ewana McGregora Nick Leeson doprowadza do bankructwa najstarszy angielski bank – Barings Bank. Pod wieloma względami produkcja przypomina raczej „Wilka z Wall Street” niż zimną w środkach wyrazu „Chciwość”. Prezentuje jednak ciekawszy profil tradera, ukazując go jako człowieka przekonanego, że giełda to szaleństwo w kasynie, w którym raz tracisz, a raz wygrywasz.
„W pogoni za szczęściem”
Bardziej dramatyczne niż komediowe nuty odzywają się z kolei w filmie „W pogoni za szczęściem”. Co ciekawe, pogoń ta kończy się ostatecznie w maklerskim biurze, choć nie jestem przekonany czy po paru stratach nie będzie znów kontynuowana. Film opowiada o życiowym przegrywie, rozwiedzionym ojcu starającym się zaopiekować małym synem przy niewystarczających do życia środkach dochodu (w tej roli Will Smith). To typowa ciepła historia z paroma dramatycznymi wtrąceniami.
„Inside Job”
Szukając nieco bardziej analitycznego i specjalistycznego podejścia do tematu, zwykle należy sięgnąć po kategorię dokumentu. Na szczęście wśród tych poświęconych sprawom giełdowym znajduje się świetnie zmontowany „Inside Job”, w wersji polskiej: „Anatomia kryzysu”. To nagrodzony Oscarem dokument Charlesa H. Fergusona, w którym w udało się zaprezentować analizę kryzysu z 2008 roku. Składają się na niego wywiady z najważniejszymi głowami świata finansów, dziennikarzami i politykami oraz rozważania prowadzące po sznurku do kłębka, jakim okazała się skomplikowana sieć, niepewnych relacji osób odpowiedzialnych za całą tą finansową katastrofę.
„Wall Street”
Mocne kreacje aktorskie, które pamięta się jeszcze przez wiele lat to jednak specyfika filmu „Wall Street”ze świetnym Michaelem Douglasem w roli cynicznego, ekscentrycznego i bezwzględnego Gordona Gekka. To człowiek, który sprzedaje swój honor za władzę, a Wall Street to dla niego dżungla, której czuje się królem. Sam film skupia się jednak na postaci Buda Foksa, początkującego tradera, który zaczyna pracę u bezwzględnego Gekko, pragnąc wspiąć się na szczyty świata finansjery. W zamierzeniu reżysera Olivera Stone „Wall Street” miało być krytyką zaślepionych pogonią za pieniądzem amerykanów i morderczego kapitalizmu. Kreacja Micheala Douglasa w pewnym sensie stała się jednak symbolem „bycia” bogatego finansisty. Jest to także pierwsza produkcja, w której ze sporą pieczołowitością zaprezentowano sposób pracy nowojorskich maklerów. Film w 2010 roku doczekał się kontynuacji, w której u boku podstarzałego już Gordona Gekko pojawia się kolejny młody człowiek zafascynowany dawną skutecznością aferzysty.
Wbrew pozorom Hollywood potrafi dostrzec różne strony Wall Street – te radosne i rozrywkowe jak i te związane z ciągłym stresem i zimną kalkulacją. Optymizmem napawa fakt, że produkcje związane z tymi tematami najczęściej wychodzą filmowcom co najmniej dobrze co pokazują filmy z powyższego zestawienia.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję