Euro mozolnie budowało swoje odbicie w relacji do dolara i nawet zaczynało to wychodzić. Kurs EUR/USD przebił opór na poziomie 1,01 i teoretycznie miał otwartą drogę do kolejnego oporu w okolicach 1,04. Niewiele z tego odbicia zostało, bowiem w końcówce tygodnia eurodolar znów jest poniżej parytetu i ma w perspektywie kolejny test poziomu 0,99.
Sygnały techniczne okazują się niczym wobec danych makro,
a szczególnie tak uważnie śledzonej obecnie inflacji konsumenckiej w Stanach. Członkowie FOMC na każdym kroku podkreślają, że są to najważniejsze obecnie dane i przy braku widocznie słabnącej presji inflacyjnej należy spodziewać się zdecydowanych posunięć Fedu. Tymczasem inflacja w sierpniu co prawda spadła, ale tylko o 0,2 pp., do 8,3% r/r, a spodziewano się odczytu na poziomie 8,1%. Rynek dokonał zatem zwrotu w kierunku ucieczki od ryzyka, indeksy zanurkowały, a eurodolar szybko spadł poniżej 1,00. Brak pogłębienia spadku eurodolara może być efektem mieszanych danych o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, a także zgodnej z oczekiwaniami inflacji PPI. Można jednak spodziewać się zaostrzenia tonu członków FOMC i jakiejś gry pod agresywniejsze nawet niż 75 pb. ruchy Komitetu.
Inflacja w Polsce w sierpniu wyniosła natomiast 16,1% r/r i było to zgodne z konsensusem
Inflacja bazowa sięga jednak niemal 10% i to nie stawia RPP w dużym komforcie, zwłaszcza w obliczu podwyżki płacy minimalnej w 2023 r. o niemal 20% i innych osłonowych działaniach rządu. Tymczasem oficjalna komunikacja RPP mówi bardziej o jeszcze jednej podwyżce o 25 pb., chociaż jastrzębie skrzydło mówi o stopach nawet w wysokości 10%. Wydaje się, że rynek bardziej będzie rozgrywał jednak niepewność działań RPP i agresywniejsze podwyżki w USA, a nawet strefie euro, co będzie stawiało polską walutę pod presją. Obecnie kursy USD/PLN i EUR/PLN weszły znów powyżej 4,70, a sentyment nie sprzyja polskiej walucie.