Trendy deflacyjne, które zostały w dużym stopniu wywołane przez rządy państw oraz banki centralne, przyczyniły się do rajdu cen na rynku surowców. Szczególnym beneficjentem tego zjawiska nadal są metale przemysłowe. Indeks LME wzrósł od dołka pandemicznego w marcu 2020 roku z poziomu 2230 pkt. do ponad 4400 pkt. w maju tego roku. Od tamtego czasu rynek znajduje się w korekcie. Spadki na metalach przemysłowych przyspieszyły w II połowie sierpnia. To efekt obaw o zahamowanie globalnego ożywienia gospodarczego, wzrostu oczekiwań rynku odnośnie redukcji programu luzowania ilościowego przez Fed oraz spodziewanego spadku produkcji i konsumpcji stali w Chinach.
Ceny metali przemysłowych znajdowały się w ostatnim czasie na bardzo wysokich poziomach. Wzrost był dynamiczny i naturalną koleją rzeczy jest schłodzenie nastrojów i redukcja wycen rynkowych. Cały czas istnieje ryzyko 4 fali pandemii. Wirus delta nie odpuszcza, a niektóre kraje podejmują działania w sposób szybki i stanowczy. Nowa Zelandia ogłosiła lockdown zaraz po tym, jak wykryto na jej terenie przypadek nowej odmiany koronawirusa. Dlatego też RBNZ (Rezerwa Federalna Nowej Zelandii) nie zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych, mimo, że rynek oczekiwał wzrostu kosztu pieniądza o 25 pkt. bazowych, do poziomu 0,5%. Statystyki zachorowalności nie biją jeszcze na alarm, zastanawia jednak sytuacja Izraela, gdzie pomimo wysokiego stopnia zaszczepienia ludności, kraj odnotowuje rosnącą krzywą nowych przypadków. Stany Zjednoczone przygotowują kolejną szczepionkę dla osób już zaszczepionych, która ma lepiej radzić sobie z nową odmianą wirusa. Z kolei prezes Fed, podczas sierpniowej sesji Q&A, stwierdził, że wpływ 4 fali pandemii na globalne ożywienie gospodarcze nie będzie duży. W USA liczba nowych zakażeń w II połowie sierpnia wynosiła ok. 300 na 100 tys. mieszkańców. Niepokojąco wygląda sytuacja szczególnie na Florydzie, gdzie hospitalizowanych jest 14 tys. pacjentów. Obawy o wzrost gospodarczy pojawiły się po tym, jak Państwo Środka opublikowało dane dotyczące produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej. Liczby bezwzględne wyglądają dobrze, kiedy jednak porównamy je do oczekiwań i poprzednich wartości, wówczas widać znaczne wyhamowanie. Do tego doszły kiepskie dane na temat nastrojów konsumentów w USA (Indeks Uniwersytetu Michigan spadł w okolice poziomu z początku pandemii). Z kolei inflacja jest na podwyższonym poziomie i to z pewnością niepokoi bankierów centralnych.
Miedź: Wysokie ceny problemem dla chińskich nabywców
Jak wynika z najnowszych danych dotyczących importu, publikowanych przez władze celne Państwa Środka, wysokie ceny odstraszały niektórych chińskich nabywców. W czerwcu import miedzi spadł trzeci miesiąc z rzędu. Wyniósł on niespełna 4300 tys. ton, co stanowiło drugi najniższy wynik w ciągu 1,5 roku. W ubiegłym roku chińscy handlowcy wykorzystywali niskie ceny miedzi i dokonywali bardzo dużych zakupów. Latem 2020 roku import wynosił nawet ponad 700 tys. ton miesięcznie. W ten sposób Chińczycy nabywali surowiec w ilości przewyższającej popyt. Również import innych metali przemysłowych (cynku, ołowiu oraz cyny) znajduje się na poziomach znacznie niższych od poziomów z lata ubiegłego roku. Jeśli Chiny w najbliższych miesiącach nadal będą ograniczać import metali, sytuacja na rynku światowym prawdopodobnie uspokoi się i zwiększy się dostępność surowców dla pozostałych konsumentów.
Międzynarodowa Grupa Badawcza Miedzi (ICSG) poinformowała dotychczas, że rynek miedzi jest w tym roku nadal dobrze zaopatrzony. Ubiegły rok również rozpoczął się z nadwyżką, po czym w kolejnych miesiącach wystąpił bardzo wysoki deficyt podaży w wysokości ponad 500 tys. ton. W tym roku sytuacja nie powinna się powtórzyć, bowiem Chińczycy kupowali dużo miedzi wcześniej (po niższych cenach). Ilości te przekraczały popyt. Obecnie można spodziewać się stabilizacji w tym zakresie. Z kolei wzrost podaży ma wynieść ok 2 mln ton rocznie - tak przynajmniej donoszą źródła branżowe.
Wiosenny spadek cen miedzi był pokłosiem decyzji chińskich władz, które podejmowały (i nadal podejmują) bardziej zdecydowane działania przeciwko wysokim cenom surowców. Chcą w ten sposób ostudzić rajd cenowy. W ostatnim czasie zostały uwolnione rezerwy państwowe. Narodowy Zarząd Żywności i Rezerw Strategicznych sprzedał łącznie 50 tys. ton miedzi i 80 tys. ton cynku oraz 140 tys. ton aluminium. Według doniesień Reutersa, sprzedaż spotkała się z dużym popytem. Dodatkowe rezerwy metali nieszlachetnych powinny zostać uwolnione do końca roku. Ceny miedzi nadal znajdują się w trendzie wzrostowym, choć rajd cen obserwowany od kwietnia 2020 roku ustąpił. Ceny znajdują się nadal w fazie korekty, która została pogłębiona w sierpniu. Przełamaniu uległa ponownie okrągła bariera 9 tys. USD za tonę. Ryzykiem dla cen tego surowca mogą być konsekwencje związane z czwartą falą COVID-19. Niepokojące informacje o rozprzestrzenianiu się nowej odmiany koronawirusa dochodzą również z Chin. Dodatkowo, wyższe ceny miedzi mogą być ograniczane przez interwencje rządu chińskiego. Z kolei ostatnia przecena ma szansę zostać wykorzystana przez inwestorów jako okazja do zarobku. Kapitał spekulacyjny może ponownie wejść na rynek i wywindować ceny na wyższe poziomy.
Aluminium: nadwyżka zredukowana
Utrzymujące się wysokie stawki frachtowe są jednym z powodów, dla których fizyczne premie za aluminium nadal silnie rosną. Kontrakty terminowe na premie za aluminium notowane na COMEX znajdują się na rekordowo wysokich poziomach lub w ich pobliżu (dla wszystkich najważniejszych rynków zbytu: USA, Europa, Japonia). Ponadto, sama cena aluminium utrzymuje się na wysokim pułapie ok. 2550 USD za tonę. Według danych Międzynarodowego Instytutu Aluminium, w pierwszej połowie tego roku wyprodukowano 33,5 mln ton tego metalu, co daje wynik o 4,4% większy niż w roku 2020 i o 5,9% większy w porównaniu do 2019 roku. Motorem napędowym pozostają Chiny, gdzie produkcja ma wzrosnąć w tym roku o prawie 6% (takie szacunki pokazał instytut badawczy Antaike). Wynik ten może być jednak skorygowany w dół ze względu na Deltę. Zarządzone cięcia produkcji (np. w prowincji Mongolii Wewnętrznej) czy nieplanowane przestoje w prowincjach Yuuan i Henan, mogą zostać zrekompensowane przez inne regiony Chin. Szacunki pokazują, że do końca roku moce produkcyjne osiągną ustalony przez władze pułap 45 mln ton rocznie. W połowie 2021 znajdowały się one już na poziomie 44 mln ton. Obecnie, produkcja samochodów została ograniczona w wielu miejscach (brak chipów), dlatego też popyt na aluminium stał się mniejszy, jest zatem mało prawdopodobne, żeby rynku dotknął deficyt (który wcześniej był prognozowany). Możliwe raczej, że zobaczymy stabilizację popytu i podaży. Pamiętajmy, że sektor transportu (w tym sektor motoryzacyjny) odpowiada za prawie 30% całkowitego zapotrzebowania na surowiec. W I połowie roku rynek był zrównoważony a nadwyżka z 2020 została zredukowana. To ten czynnik okazał się wsparciem dla wzrostu cen na rynku kontraktów. Obecnie aluminium jest bardzo drogie, dlatego w najbliższym czasie oczekuję redukcji wyceny.
Nikiel – wciąż wysoki popyt
Ostanie szacunki Międzynarodowej Grupy Badawczej Niklu pokazały, że światowy rynek tego surowca nie był wystarczająco zaopatrzony w okresie od stycznia do maja tego roku. Mieliśmy do czynienia z deficytem na poziomie 61 tys. ton. Dla porównania, w tym samym okresie rok wcześniej obserwowano nadwyżkę. I tu ciekawostka - jej wielkość była taka sama, czyli 61 tys. ton. Ta dynamiczna zmiana kursu wynikała z silnego popytu (+23%), który znacznie przewyższył produkcję (+9%). Porównania rok do roku są oczywiście utrudnione i mogą być zniekształcone ze względu na pandemię. Aktualnie istnieje wysoki popyt na nikiel z przemysłu stali nierdzewnej. Dodatkowo postęp elektromobilności wzmacnia zapotrzebowanie na surowiec. Ceny niklu mogą zatem być wspierane przez globalną dekarbonizację gospodarek. W ostatnim czasie widać korektę cen metalu. Notowania próbowały już dwukrotnie zaatakować poziom 20 tys. USD za tonę. Dwukrotnie nieskutecznie. W średnim terminie korekta na rynku jest możliwa, jednak w dalszym horyzoncie czasowym prawdopodobne staje się ustanowienie nowych szczytów.
Podsumowanie
Nie ulega wątpliwości, że ceny wszystkich metali przemysłowych stoją na wysokich poziomach. W pewnym stopniu odzwierciedlają one bardzo optymistyczne założenia popytowe. Ostatnia przecena chociażby na rynku miedzi pokazuje jednak, że w przypadku rozwoju wirusa Delta, inwestorzy będą domykać pozycje i wychodzić z rynku w obliczu niepewnej przyszłości. Historia udowadnia jednak, że przemysł zdecydowanie lepiej radził sobie z II i III falą pandemii w porównaniu np. z usługami, zatem nie sądzę, żeby w przemyśle z powodu nowej fali wirusa doszło do znacznych, negatywnych zmian. Widzimy również, że działania Rezerwy Federalnej mają dość duży wpływ na nastroje a jednocześnie na cały rynek metali przemysłowych. Minutki lipcowego posiedzenia FOMC spotęgowały wyprzedaż na surowcach, zatem sygnały normalizujące politykę pieniężną w USA cały czas będą gasić rozpędzone notowania metali. Dekarbonizacja gospodarek i przyszła sytuacja popytowo-podażowa powinna jednak dawać wsparcie fundamentalne omawianym surowcom.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję