Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

deflacja

Europejski Bank Centralny stoi w obliczu wyjątkowo niskiej inflacji cen dóbr konsumpcyjnych (poziom 0,40% rok do roku, szacunkowe dane o CPI za październik). Główną przyczynę upatruje się w słabej dynamice cen żywności i energii, jako że inflacja bazowa (bez tych dwóch czynników) utrzymuje się na stabilnym poziomie 0.70% (szacunkowe dane o CPI za październik bez uwzględnienia żywności i energii). Jest to obecnie główne, ale nie jedyne zmartwienie Europejskiego Banku Centralnego.

 

Pomysłem EBC na stymulację dynamiki cen jest pobudzanie inwestycji i konsumpcji, co ma być osiągnięte dzięki tanim kredytom dla gospodarstw domowych oraz przedsiębiorstw spoza sektora finansowego, głównie małych i średnich przedsiębiorstw (tzw. SME – z ang. Small or Medium Enterprise). Niestety w sytuacji zastoju gospodarczego i problemów z bezrobociem, które w całej strefie euro wynosi około 11,5%, gospodarstwa domowe nie chcą konsumować więcej oraz nie chcą lub nie mogą pożyczać pieniędzy w bankach. A banki boją się udzielać niepewnych pożyczek. Z kolei w obliczu pełzających wydatków gospodarstw domowych SME nie chcą inwestować, zwiększać mocy produkcyjnych i zatrudniać nowych pracowników. Błędne koło się zamyka. Rezultatem jest stale spadający popyt na kredyty, wartość udzielanych przez banki pożyczek maleje, spada także podaż pieniądza w EMU.

Wymuszenie wzrostu inflacji poprzez obniżanie kosztu pieniądza okazuje się w takiej sytuacji bardzo trudne, bo nawet wstrzykiwanie super-taniego pieniądza do systemu bankowego nie stymuluje wzrostu akcji kredytowej, konsumpcji, zatrudnienia i w efekcie wzrostu gospodarczego. Jeśli ludzie nie mogą lub nie chcą pożyczać, to te pieniądze do nich nie trafiają. Tego typu działania w najlepszym razie stymulują zyski banków, które szukają możliwości ulokowania taniego pieniądza w systemie finansowym.

Reklama

 

FXMAG forex polityka monetarna w strefie euro ebc deflacja stopa inflacji 1FXMAG forex polityka monetarna w strefie euro ebc deflacja stopa inflacji 1 

 

Ujemna stopa

W połowie 2014 roku Europejski Bank Centralny postanowił podjąć zdecydowane kroki i obniżył stopę refinansową do 0.15% oraz stopę depozytową z 0.00% do -0.10% podczas posiedzenia w czerwcu. Jednak słaba reakcja rynków na ten ruch, spowodowała że rada podjęła decyzję o dalszej obniżce stóp procentowych do 0.05% oraz –0.20%. Wprowadzono również nowe programy mające na celu luzowanie polityki monetarnej. Wprowadzenie ujemnej stopy depozytowej wzbudziło spore kontrowersje w środowisku finansowym i roznieciło debatę na temat ewentualnych implikacji wynikających z funkcjonowania ujemnej stopy depozytowej na tak dużą skalę.

 

Skąd ujemna stopa depozytowa

Reklama

Kontrowersje i obawy związane z ujemną stopą depozytową skłoniły Europejski Bank Centralny do wydania specjalnego komunikatu. EBC wyjaśnia w komunikacie wydanym po pierwszej obniżce poniżej zera, że obniżając stopę refinansową do 0.15% musiał obniżyć również stopę depozytową do -0.10%, by utrzymać 25-punktowy korytarz między tymi stopami. Stopa depozytowa to odsetki, które naliczane są względem kapitału, który banki komercyjne przechowują w EBC. W sytuacji, kiedy stopa depozytowa jest ujemna, banki muszą płacić za przechowywanie pieniądza. Opłata za depozyty powinna zachęcić banki do jeszcze gorliwszego poszukiwania innych możliwości lokowania kapitału. Okazuje się, że w takiej sytuacji rośnie popyt na rynku długu pchając rentowności w dół i wypychając inwestorów w stronę bardziej ryzykownych sposobów lokaty kapitału. O ile zmiana stopy depozytowej nie musi wpływać bezpośrednio na oprocentowanie lokat w EUR, to jednak może pośrednio skłonić banki do mniej intensywnego poszukiwania kapitału. Europejski Bank Centralny stwierdza jednak, iż jego celem nie jest karanie osób trzymających oszczędności w bankach, a stymulowanie popytu oraz inwestycji, co ma pomóc gospodarce i wpłynąć na wzrost zbyt niskiej inflacji.

 

Co dalej?

Na posiedzeniu w lipcu prezes Mario Draghi ogłosił wprowadzenie kolejnej tury niskooprocentowanych pożyczek skierowanych do gospodarki (TLTRO), a w czwartek 4 września ogłoszono plany wprowadzenia dodatkowego programu niestandardowego polegającego na zakupach ABS (z ang. Asset Backed Securities – aktywa oparte o papiery wartościowe).

Jakby problemów było mało, UE weszła w wojnę handlową z Rosją, na czym ucierpiały szczególnie Niemcy. Inflacja w strefie euro wciąż utrzymuje się na bardzo niskim poziomie. W wypowiedziach i komentarzach członków rady zarządzającej pojawiają się na przemian wzmianki o programie skupowania długu państw członkowskich, przymiarkach do zakupów długu korporacyjnego czy opartego o innego rodzaju dług (ABS).

Każda z tych dróg jest kontrowersyjna. Zakupy długów krajów członkowskich jeszcze bardziej odsuną konieczność wprowadzania reform przez rządy, a i bez tego jest to sfera działalności, w której demokratyczne rządy są wyjątkowo kiepskie. Skupowanie długu korporacyjnego będzie mocno bezpośrednią ingerencją w gospodarkę, jednocześnie budząc szereg wątpliwości. Problemów z ABS jest niemniej, a do tego dochodzi kwestia standardów jakościowych długu wchodzącego w skład ABS, jednolitej klasyfikacji oraz uregulowań dotyczących obrotu, które zdaniem EBC są obecnie niedostateczne. Choć wydaje się, że skup obligacji rządowych jest najprostszym i najszybszym do wprowadzenia rozwiązaniem, to prezes Bundesbanku, Jens Weidmann, ostrzegł w niedawnym wystąpieniu, że program tego typu może być niezgodny z niemieckim prawem, a rezultaty mogą być opłakane. Zdaniem Weidmann’a skup obligacji państwowych zdejmie z rządów presję na przeprowadzanie reform oraz konsolidowanie budżetów. Zgodził się natomiast, że obecna ekspansywna polityka EBC jest właściwa, biorąc pod uwagę fakt, że inflacja znajduje się wyraźnie poniżej celu.

Reklama

Wydaje się obecnie, że banki centralne – a szczególnie EBC – są mocno przestraszone wizją deflacji. Powszechnie przyjęło się, że deflacja jest dobra, bo konsumenci zyskują – wzrasta siła nabywcza pieniądza, a realne wynagrodzenia rosną. Z drugiej strony spadają wpływy budżetowe, kurczą się dochody przedsiębiorstw, a konsumenci chętniej odkładają wydatki na później. Może to mieć negatywny wpływ na atrakcyjność inwestycji oraz dynamikę konsumpcji, a gospodarka w najlepszym razie popadnie w stagnację.

Kiedy w i kwartale 2015 roku rada zarządzająca zakończy ocenianie skutków dotychczasowego procesu luzowania polityki monetarnej i rozszerzania bilansu EBC, możemy być światkami kolejnego przyspieszenia w polityce monetarnej w Europie. Zdaniem analityków BNP Paribas, duża część rynku jest już na to przygotowana. Pozostaje zatem pytanie, na ile Mario Draghi będzie jeszcze w stanie zaskoczyć inwestorów, po tym jak zdołali się otrząsnąć z szoku wynikłego z tych kilku zdecydowanych posunięć w mijającym półroczu.

Czytaj więcej