Jest jednak szansa, że poprawa na rynku kredytowym będzie bardziej dynamiczna. To wymagałoby jednak interwencji rządu połączonej ze zmianami regulacyjnymi. Nie jest to zupełnie niemożliwe, bo od września br. politycy partii rządzącej wspominają o takim rozwiązaniu, a Ministerstwo Rozwoju i Technologii przyznaje, że pracuje nad stosowną ustawą.
Mowa jest o udzielaniu bardzo tanich kredytów (z oprocentowaniem na poziomie zaledwie 2%) młodym chcącym kupić pierwsze mieszkanie. Takich kredytów miałoby być udzielanych po 50 tysięcy roczn
Trzeba mieć jednak świadomość, że samo wprowadzenie tańszych kredytów nie rozwiąże problemów, z którymi borykają się dziś młodzi. Chodzi o to, że oczywiście zaproponowanie co roku 50 tysięcy tanich kredytów zostanie przez rynek przyjęte z otwartymi rękami, ale bez dodatkowych regulacji program ten posłuży tylko osobom, które w normalnych warunkach i tak kupiłyby mieszkanie nawet bez wsparcia, bo ich po prostu na to stać. Dziś problemem wielu młodych Polaków jest bowiem to, że nie posiadają zdolności kredytowej. Niestety więc - jeśli program tanich kredytów będzie polegał na tym, że przez np. 5 lat będziemy mieli kredyt oprocentowany na 2% w skali roku, to osoby, które dziś nie mają zdolności kredytowej i tak z tego programu nie skorzystają.
KNF nie wyklucza zmian. Jeśli dofinansowanie do oprocentowania będzie działało tylko przez 5 lat, to banki będą musiały przy udzielaniu kredytu badać zdolność kredytową tak, jakby dofinansowania nie było. Aby program miał wpływ na zdolność kredytową, to dofinansowanie musiałoby działać przez cały okres kredytowania, co generowałoby spore koszty. Innym rozwiązaniem byłaby zmiana regulacji nadzorczych. Chodzi o wcześniej wspomniane zalecenie wprowadzone przez UKNF o podniesieniu bufora na podwyżki stóp procentowych do 5 pkt. proc. Rządowy program – o ile zostałby skonsultowany z urzędem nadzorującym banki – mógłby zakładać, że bufor ten będzie mniejszy w przypadku zaciągania kredytu z okresowo stałym oprocentowaniem. Co więcej, mógłby być on tym bardziej ograniczony, im dłużej trwać będzie okres stałego oprocentowania kredytu (np. 10 czy więcej lat). To wyraźnie mogłoby podnieść zdolność kredytową osób ubiegających się o kredyt.
Na tym jednak nie koniec, bo rząd mógłby rozważyć różnicowanie preferencyjnego oprocentowania dla różnych grup docelowych. I tak dziś zaproponowanie kredytów z oprocentowaniem na poziomie 6-7% mogłoby spowodować wzrost popytu na rynku hipotecznym. Oczywiście im niższe oprocentowanie (np. 3-5% w skali roku), tym program cieszyłby się większym zainteresowaniem. Mówimy przy tym o oprocentowaniu maksymalnym, a więc budżetowe dofinansowanie do odsetek niezbędne byłoby tylko wtedy, gdyby oprocentowanie rynkowe przekraczało z góry ustalony limit.
Ponadto jako element prorodzinny rząd mógłby rozważyć oferowanie lepiej oprocentowanych kredytów dla rodzin z dziećmi – do zaledwie 2% rocznie, np. w przypadku rodzin wielodzietnych. Teoretycznie pozytywnie na zdolność kredytową rodzin mogłoby też wpłynąć, gdyby preferencyjne oprocentowanie obowiązywało znacznie dłużej albo było przedłużane w przypadku posiadania większej liczby pociech.
***Materiał pochodzi z raportu HERITAGE REAL ESTATE: “Indeks koniunktury na rynku nieruchomości w I kwartale 2022”, którego pełną zawartość możesz zobaczyć i pobrać klikając w poniższy przycisk:
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję