Gospodarka strefy euro tkwi w stagnacji od 1,5 roku. Spowodowała ją kombinacja czynników cyklicznych (podwyżki stóp, skok inflacji), ale także strukturalnych, szczególnie w Niemczech. Gospodarka naszych zachodnich sąsiadów boryka się z wysokimi cenami energii, problemami sektora motoryzacyjnego (silna konkurencja azjatyckich elektryków), drogą pracą i niskimi inwestycjami z ostatnich lat, które przełożyły się także na obniżoną innowacyjność, szczególnie w porównaniu do gigantów z USA i Azji.
W 2023 roku, gospodarka Eurolandu skorzystała na odwróceniu szoku energetycznego i szybkiej dezinflacji, która w trakcie roku dotyczyła również inflacji bazowej. Wynikało to jednak z wyraźnego osłabienia koniunktury. Na schłodzenie popytu wewnętrznego, w szczególności konsumpcji, wynikającego z erozji dochodów realnych, wpłynęła rosnąca restrykcyjność polityki EBC. Słaby był także popyt zewnętrzny. Słabość gospodarki chińskiej i spowolnienie globalnego handlu (do 0,2% w 2023 z 5,3% w 2022 - wg EBC), spowodowane m.in. rosnącym protekcjonizmem, i to pomimo pełnego powrotu do normalnego funkcjonowania globalnych łańcuchów dostaw.
Te trendy są odzwierciedlone w ostatniej rewizji prognoz EBC. W porównaniu z projekcją wrześniową, prognozy PKB i inflacji na lata 2023-24 zostały zrewidowane w dół. Dyskusja o rychłych cięciach stóp EBC na pewno nie ucichnie. Spodziewamy się obniżek w 2024 o 75pb łącznie, podczas gdy instrumenty rynkowe wyceniają prawie 150pb cięć.
Odcięcie dostaw rosyjskiego gazu do Europy silnie wpłynęło na wyniki i konkurencyjność gospodarki Niemiec. Dochodzi do tego instytucjonalny kryzys fiskalny. Spodziewana płytka recesja w 2023 (-0,2%) może wystąpić także w 2024 (-0,4%), co utrudni odbicie polskiej gospodarki.
Zobacz także: Uwaga rynków skupiona na impulsach zza Oceanu. Polacy rozczarowani danymi z przemysłu