Ostatnie spadki na giełdzie to zasługa wielu czynników. Od wydarzeń na Wall Street, przez korekty na rynku kryptowalut, jak i ogólne przewartościowanie wyceny spółek. Mimo wszystko, jedne z największych strat przynoszą spółki państwowe. Te same, które kilka miesięcy temu wzbijały wskaźniki WIG na rekordowe poziomy.
Wielki wzlot i upadek
23 stycznia 2018 roku, WIG przebił historyczny poziom 67773 punktów. Indeks WIG wyraża wartość wszystkich spółek notowanych na GPW. W ówczesnym czasie, moment ten w większości opływał w pochwały i zachwyt. Mało kto jednak zdawał sobie sprawę, że będzie to początek nadchodzących spadków. Ciężko pohamować swój entuzjazm, widząc zielony kolor na każdym sektorze giełdy. Jednak, po dużych wzrostach najczęściej nadchodzą spadki. WIG nie zdołał uchronić się przed losem Wall Street, wpędzając inwestorów w dość poważne tarapaty.
Indeks WIG w zakresie 5 miesięcy
Po wzrostach pod koniec stycznia, widać dość pokaźne spadki do poziomu z grudnia 2017 roku. Wymiar spadków napędzał zarówno szum medialny o korektach, krachu, napięta sytuacja światowa.
Sytuację tę symbolicznie podkreślił zarząd Bulletin of the Atomic Scientists na Uniwersytecie Chicago w dniu 25 stycznia 2018. Symboliczny zegar zagłady „Doomsday Clock” ukazuje od niedawna dwie minuty do północy. Jaki ma to związek z giełdą? Wbrew pozorom dość ogromne, zegar wyraża napięcie na rynku światowym i zagrożenie ewentualną katastrofą nuklearną. Późniejszych dni na rynkach światowych nie trzeba przypominać, rozlała się ogromna ilość krwi.
Naczynia połączone
Oczywiste jest, że sytuacja największych spółek, automatycznie odbija się na mniejszych spółkach z sektora mWIG40. Spadki gigantów WIG20 mają swoje odzwierciedlenie w działaniu firm średnich, przecież niejednokrotnie, spółki te działają w tych samych branżach, bądź posiłkują się swoimi działaniami. Tak też mWIG40 w ciągu ostatniego miesiąca spadł na dzień 28.02.2018 o 4,56%. Jednak w perspektywie trzech lat, wciąż notuje wzrosty. Natomiast WIG20 na dzień 20.02.2018 notuje spadki o 7,38% w ciągu miesiąca. Mimo wszystko, w perspektywie rocznej zanotował wzrost. Co prawda, tłumaczenie, że było gorzej jest mało przydatne. Dobrze rozwijająca się gospodarka powinna piąć się w górę miesiąc za miesiącem. Natomiast korekty, które są nieodzowną częścią giełdy, powinny być jedynie chwilowym zawahaniem i wyrównaniem wyceny akcji. W dobrej gospodarce, to spółki państwowe powinny piąć się w górę. Tak było do niedawna, po historycznym poziomie wzrostów, spółki skarbu państwa zaliczyły ogromne spadki.
Kamień u szyi
Patrząc na wygląd WIG, głównym czynnikiem, który blokuje wzrost tego indeksu są spółki państwowe. Wartości notowań PKN Orlen w miesięcznym zakresie spadły o około 14,2%. PGNIG natomiast zaliczyło spadek o 6,9%. Kolejny gigant polskiej giełdy – PGE, spadło o ponad 10%. Nawet banki nie zdołały obejść się bez cięć, PKOBP odnotowało spadki na poziomie ponad 4%. To oczywiście nie wszystkie spółki państwowe. Jednak spadki, które widać zaszły w ciągu jednego miesiąca. Jest to ogromny poziom strat, szczególnie, że sektory tych spółek to branża energetyki, bądź paliw. Czyli bardzo istotny sektor dla gospodarki państwa.
Perspektywa lat
Spoglądając jednak na sytuację spółek wstecz, o trzy, cztery lata, można zauważyć tendencję wzrostową. Oczywiście, każdy może wybrać taką perspektywę poglądu, by było mu wygodnie. Jednak nie da się zaprzeczyć, że w porównaniu z latami 2014-2015, spółki Skarbu Państwa w pierwszym półroczu 2017 roku, wypracowały prawie 15 mld zł zysku. Co oznacza znaczącą poprawę w porównaniu z latami wcześniejszymi. Spoglądając dodatkowo na gwałtowny rozrost polskiej gospodarki, fakt ten, nie musi aż tak dziwić. Obecnie tempo wzrostu PKB dla Polski wynosi 2,7%!
Przyczyny spadków
Legendy na temat energii atomowej w Polsce wciąż żyją i mają się dobrze. Plany wybudowania elektrowni działającej w oparciu o atom, są i będą w dążeniu zarówno inwestorów, jak i rządzących. Jednak nie jest to jedyny powód spadków na rynku paliwowym i energetycznym. Od dłuższego czasu zarówno w mediach, jak i na forach zawrzało o ewentualnej fuzji Lotosu, Orlenu i PGNIG. Połączenie trzech gigantów rynku paliwowego stworzyłoby podmiot, mający kontrolę nad 90% hurtową sprzedażą paliw. Poza tym, warto pamiętać, że główne zainteresowanie energetyką atomową wyraził nie kto inny, niż Orlen. Oprócz powodów wewnętrznych, plotek, jak i napięć, do głosu dochodzą ciągłe emocje po spadkach. Wydawałoby się, że był to chwilowy natłok wielu elementów, jednak prognozy na temat rynków nie są zbyt pozytywne. Główne banki światowe prześcigają się w łataniu kolejnych korekt na giełdach. Inni wieńczą zmierzch pieniądza fiducjarnego, czyli m.in. popularnego dolara.
Jeszcze w 2017 roku, Jim Rogers zapowiadał gwałtowny krach rynków finansowych świata zachodniego. Nie trzeba było długo czekać na pierwsze oznaki przepowiedni. Pojawia się pytanie, czy początki spadków to zapowiedź krachu, czy może ten krach już się odbył? Niektórzy twierdzą, że będzie to proces powolny, podczas którego akcje będą stopniowo tracić swoją wartość.
O prognozach
Mając na uwadze wszelakie prognozy i zapowiedzi, warto pamiętać o słowach jednego z najlepszych inwestorów naszych dziejów – Warrena Buffeta. Przypomina on, że: „Jedyną pozytywną rolą ludzi stawiających prognozy jest ta, że sprawiają, iż wróżbici wypadają lepiej”. Z tymi słowami można śmiało czekać na kolejne wzrosty. O ile potencjalny inwestor wyselekcjonował dobre spółki, może działać przez dziesięciolecia w myśl zasady: „Kup i trzymaj”.