W zakończonym tygodniu globalne rynki akcji operowały w kontekście czekania na publikację protokołów z ostatniego posiedzenia FOMC i comiesięcznych danych z amerykańskiego rynku pracy, które razem zlały się w skupienie uwagi na pytaniach o przyszłość polityki monetarnej w USA.
Postawienie akcentu na dwóch zmiennych ułatwiał poniedziałkowy brak sesji na Wall Street, który skomasował reakcje na ważne dane do czterech dni. Z perspektywy końca tygodnia widać, iż reakcje rynków były nieco inne od oczekiwań. Jastrzębie w wymowie FOMC minutes nie przeceniły akcji, choć potwierdziły oczekiwania rynku, iż w lipcu Fed podniesie stopy procentowe o kolejne 75 punktów bazowych. Mocniejsze od oczekiwań dane z rynku pracy podkreśliły, iż w perspektywie trzech tygodni Fed nie tyle podniesie cenę kredytu o 0,75 procent, ale zostanie zmuszony do takiego kroku. Jeszcze przed tygodniem mieszanka tak straszących danych przełożyłaby się na mocne tąpnięcia, ale w minionym rynki operował z przekonaniem, iż każdy z elementów został już wyceniony i wyprzedzony przez spadki na giełdach w pierwszej połowie roku. W istocie najgorsze pierwsze 6 miesięcy roku w wykonaniu S&P500 od przeszło 70 lat daje podstawy do takich założeń. Problem w tym, iż agresywna polityka Fed ma w sobie potencjał pchnięcia gospodarki w recesję, a ten element nie pozwala patrzeć na zeszłotygodniową postawę giełd przez pryzmat inny niż odbicia w bessie.
Niezależnie od powyższego układu sił giełd wejdą teraz w okres, w którym pytania o politykę Fed zejdą na drugi plan lub znajdą chociaż przeciwwagę w tym, co dla inwestorów najważniejsze. Zaczynający się właśnie tydzień otworzy sezon publikacji wyników kwartalnych, który tradycyjnie rozpocznie się od spotkania z danymi od największych banków. Pierwsze raporty ogłoszą Citigroup, Morgan Stanley, JPMorgan i Wells Fargo. Raporty czwórki zostaną uzupełnione wynikami Goldman Sachs i Bank of America na otwarciu kolejnego tygodnia. W wynikach banków warto oczekiwać zaskoczeń raczej po pozytywnej stronie. Generalnie amerykański sektor bankowy zachowuje się w tym roku tak, jak rynek i z przeszło 20-procentowym spadkiem ma przestrzeń do odbicia. Dobre otwarcie sezonu wyników może ukształtować reakcje w całości, ale raporty sprowadzone do średniej będą raczej pesymistyczne. Pomijając spółki energetyczne, których zyski mogą wzrosnąć nawet o wartości trzycyfrowe – pochodna zwyżek cen paliw – reszta spółek ma ogłosić kosmetyczny spadek zysków. W takim kontekście zasadnym jest też pytanie, ile z potencjalnej recesji wynikowej jest już uwzględnione w cenach? I które ze spółek mogą w tym układzie pozostać atrakcyjne cenowo w kontekście rentowności długu na poziome wyższym niż 3 procent? W naszej opinii niewiele, ale Wall Street ma swoją historię pozytywnych zaskoczeń.
W zarysowanym układzie sił warto założyć, iż sezon wyników kwartalnych raczej podtrzyma zmienność na rynkach niż ją wygasi. W średniej perspektywie i tak ważniejsze pozostaną perspektywy gospodarcze i pytania o recesję. Nie można wykluczyć scenariusza, iż do kończącego lipiec posiedzenia FOMC układ sił w gospodarce – również rysowany przez wyniki spółek – okaże się na tyle depresyjny, iż Fed podniesie cenę kredytu o 75 punktów i ogłosi pauzę lub zdecyduje się na mniejszą od oczekiwań podwyżkę, co zostanie przez rynki odczytane jako zbliżający się koniec cyklu i spadek prawdopodobieństwa pchnięcia gospodarki amerykańskiej w recesję. Niemniej, zaczęty właśnie III kwartał na giełdach postrzegamy ciągle jako potencjalnie konsolidacyjny, z ryzykiem pogłębienia spadków z pierwszych dwóch kwartałów, ale też jako okres, w którym giełdy będą już zmierzały do budowania fundamentu pod kolejną hossę lub przynajmniej wzrostową końcówkę roku, z tradycyjnie lepszym IV kwartałem. Dlatego też tracenie energii na przewidzenia dna wyprzedaży i złapanie dołka zalecamy zastąpić poszukiwaniem strategii kupowania na przecenach i spadkach.
Komentarze
Sortuj według: Najistotniejsze
Nie ma jeszcze komentarzy. Skomentuj jako pierwszy i rozpocznij dyskusję