Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Inwestujesz za granicą? Sprawdź jak wycisnąć najwięcej z dywidend

|
selectedselectedselected
Inwestujesz za granicą? Sprawdź jak wycisnąć najwięcej z dywidend | FXMAG INWESTOR
freepik.com
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Inwestowanie poza Polską niesie dla inwestorów wiele korzyści. Począwszy od dywersyfikacji (przede wszystkim tej geograficznej), poprzez dużo bardziej zróżnicowane podmioty i gospodarki, na niższych kosztach skończywszy. Jako ciekawostkę można dodać, że w skład indeksu SP500 wchodzi aż 18 [1]spółek o kapitalizacji przewyższającej całkowitą kapitalizację wszystkich spółek z polskiego parkietu. Obecnie, inwestowanie na zagranicznych giełdach jest łatwiejsze niż kiedykolwiek, natomiast największe obawy inwestorów budzą kwestie rozliczeń podatkowych i konieczność dokonywania tych przeliczeń ręcznie[2]. W tym artykule chciałbym przybliżyć nieco, w jaki sposób należy własnoręcznie przygotować rozliczenie podatkowe.

Przede wszystkim, na starcie należy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy chcemy inwestować za pośrednictwem polskiego domu maklerskiego, czy zagranicznego. Osobiście sugerowałbym wybór zagranicznego podmiotu, mimo, że w mojej ocenie istnieją trzy wady takiego rozwiązania:

  • konieczność własnoręcznego rozliczenia się z Urzędem Skarbowym (w gruncie rzeczy czynność dość prosta - wrócę do niej w dalszej części tekstu),
  • brak możliwości prowadzenia konta w PLN u części zagranicznych brokerów,
  • potencjalna bariera językowa.

Z perspektywy osoby, która inwestuje na rynkach zagranicznych od kilku lat muszę podkreślić, że warto na początku nieco się pomęczyć, ponieważ kto raz skorzysta z oferty zachodnich brokerów, ten będzie zachodził w głowę, jak w ogóle można korzystać z usług polskich odpowiedników. Jednak wybór brokera to temat na inny artykuł, natomiast w tym chciałbym skoncentrować się na aspektach podatkowych.

Drugą kwestią, z którą musimy się zmierzyć, jest wybór rynku na którym chcemy inwestować. Ponieważ piszę ten artykuł z punktu widzenia inwestora dywidendowego, sugerowałbym rozpocząć przygodę z zagranicą od rynku amerykańskiego. Istnieje wiele zalet inwestowania w USA - w tym artykule wymienię tylko najważniejsze punkty:

  • najbardziej skoncentrowany na dywidendach rynek na świecie,
  • dostęp do największej liczby spółek,
  • możliwość inwestowania w podmioty z całego świata (poprzez ADR-y[3]),
  • przejrzysta struktura rynku,
  • najniższe koszty inwestowania.

Jeżeli podjęliśmy już decyzję o wyborze brokera i chcemy inwestować na rynku amerykańskim, pozostaje wypełnić wymagane przez dany dom maklerski dokumenty. Pamiętajmy koniecznie o uzupełnieniu formularza W8-BEN. Służy on brokerowi do tego, aby poinformować amerykański urząd skarbowy (IRS), iż jesteśmy polskimi rezydentami podatkowymi. Dzięki temu, na mocy podpisanej między Polską a Stanami Zjednoczonymi umowy, możemy korzystać z nieco innych stawek podatkowych niż amerykańscy rezydenci. Dodatkowo, warto mieć pod ręką rachunek, na którym widnieje nasz adres - może to być przelew bankowy z widocznymi danymi [imię, nazwisko oraz adres] - jest to przyjęte w krajach anglosaskich na potrzeby potwierdzenia adresu zameldowania). Inwestując w akcje spółek notowanych na zagranicznych parkietach, będą nas dotyczyły w zasadzie dwie kwestie.

Podstawowe kwestie związane z podatkami od inwestycji w akcje na rynkach zagranicznych

1. Podatek od zamkniętych transakcji

Reklama

Tutaj sprawa jest prosta. Jeżeli wypełniliśmy formularz W8-BEN, to podatek płacimy w całości w Polsce, do polskiego fiskusa (wynik, jaki wygenerowaliśmy, wpisujemy do PIT 38 i składamy go w Urzędzie Skarbowym). Podatek obliczamy korzystając z podanej formuły. (Sprostowanie: w wersji drukowanej wkradł się błąd w wzorach, poniżej znajdują się poprawne grafiki)

 I - 1I - 1

 

Uwaga! W drukowanym wydaniu magazynu do powyższego wzoru wkradł się błąd (s. 55). Wzór, który widzisz jest prawidłowy


Dla przykładu, jeżeli kupiliśmy 10 akcji Coca-Coli po 40$ (kurs USD/PLN ogłoszony przez NBP na dzień poprzedzający transakcję wynosił 3,5), a następnie sprzedaliśmy te akcje po 44$ (kurs USD/PLN ogłoszony przez NBP na dzień poprzedzający transakcję wynosił 3,7):

I - 2I - 2

Zatem podatek, jaki musimy odprowadzić od naszego zysku, wynosi 43 złote 32 grosze - kwotę należy uiścić do końca kwietnia roku następującego po osiągnięciu zysku. Oznacza to, że jeżeli opisaną powyżej transakcję wykonaliśmy w 2020 roku, to rozliczyć musimy się do końca kwietnia 2021 r. Warto zauważyć, że jeżeli ostatni dzień kwietnia jest dniem wolnym od pracy, obowiązek rozliczenia przesuwa się na pierwszy dzień roboczy kolejnego miesiąca. Oczywiście złożenie rozliczenia podatkowego nie rodzi od razu obowiązku zapłaty. Zatem możemy spokojnie złożyć PIT w styczniu, a następnie uiścić należność wobec US do końca kwietnia.

2. Podatek od dywidend

Reklama

O dziwo, część dotycząca podatku ryczałtowego (od dywidend) może być nieco ciekawsza, natomiast najczęściej jest równie prosta. W przypadku dywidend od spółek amerykańskich, broker odprowadzi za nas 15% od kwoty dywidendy do IRS (ponownie – pod warunkiem, iż wypełniliśmy W8-BEN), a kolejne 4% musimy zapłacić we własnym zakresie do końca kwietnia kolejnego roku kalendarzowego. Otrzymane dywidendy, odprowadzony w naszym imieniu do IRS podatek oraz kwotę, którą musimy zapłacić do polskiej skarbówki, wpisujemy również w PIT 38, ewentualnie w PIT 36. Należną fiskusowi część, obliczamy na podobnej zasadzie jak w punkcie wyżej:

I - 3I - 3

Uwaga! W drukowanym wydaniu magazynu do powyższego wzoru wkradł się błąd (s. 56). Wzór, który widzisz jest prawidłowy

Przykład – otrzymaliśmy 100$ dywidendy, kurs NBP z dnia poprzedzającego wpływ wynosił 4 PLN za 1 USD a broker potrącił 15$:

I - 4I - 4

Uwaga! W drukowanym wydaniu magazynu do powyższego przykładu wkradł się błąd (s. 56). Przykład, który widzisz jest prawidłowy

W powyższym przykładzie musimy we własnym zakresie odprowadzić 16 PLN do końca kwietnia roku następującego po roku, w którym otrzymaliśmy dywidendę. Warto zauważyć, że łącznie zapłacimy 76 PLN (16 PLN w PL i 60 PLN w USA) podatku, co stanowi dokładnie 19% od otrzymanej dywidendy (0,19 * 400 = 76).

Warto podkreślić, że jeżeli broker potrąci kwotę wyższą niż ta, jaka wynika z umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania, za podatek u źródła możemy przyjąć stawkę ustanowioną w niniejszej ustawie. Dla przykładu, jeżeli w ustawie zapisana jest stawka 15%, a broker potrącił 25% (zdarza się to w przypadku niektórych krajów europejskich), musimy przyjąć do rozliczenia potrącenie w wysokości 15% i dodatkowo wciąż odprowadzić 4% do urzędu skarbowego we własnym zakresie. W ten sposób, efektywna stopa podatkowa wyniesie aż 29%, dlatego warto pilnować złożenia odpowiednich formularzy u brokera!

Reklama

Jak wspomniano powyżej - w przypadku dywidend sprawa może być nieco ciekawsza, ponieważ:

  • dywidendę możemy otrzymać w postaci akcji - wtedy podatek należny fiskusowi w Polsce wynosi 19%, a w USA zapłacimy 0%. Pełen podatek odprowadzimy w Polsce,
  • ze względu na umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania między USA a innym krajem, pobrany przez brokera podatek może wynieść 0 PLN (np. w przypadku wszystkich spółek brytyjskich notowanych na rynku amerykańskim). Pełne 19% podatku płacimy polskiemu fiskusowi najpóźniej w kwietniu w roku następującym po roku, w którym otrzymaliśmy dywidendę,
  • możemy otrzymać dywidendę od spółki, posiadającą siedzibę w kraju, z którym Polska podpisała umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania, ale dany kraj pobiera wyższy podatek od dywidend od obywateli USA (czyli także od nas, jeżeli inwestujemy poprzez amerykańskiego brokera) niż wynikałoby to z umowy między Polską a tym krajem. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku spółek szwajcarskich – broker potrąci 35% podatku od dywidend, podczas gdy Polacy powinni zapłacić max. 15%. W tej sytuacji, możemy wpisać w PIT maksymalnie kwotę równą podatkowi, jaki zapłaciłby obywatel Polski - w tym przypadku, pomimo opłacenia 35% podatku, możemy odliczyć co najwyżej 15%, a 4% musimy dopłacić polskiemu fiskusowi (co powoduje, że inwestowanie w akcje szwajcarskich spółek poprzez amerykańskich brokerów jest nieoptymalne podatkowo). Rozwiązaniem może być wystąpienie do urzędu skarbowego kraju (osobiście lub za pośrednictwem brokera), w którym dana spółka ma siedzibę, o wyrównanie kwoty zapłaconego podatku do wysokości wynikającej z umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania pomiędzy Polską a tym krajem. Niestety, pośrednictwo brokera wymaga poniesienia pewnych kosztów - w moim przypadku, od każdej spółki szwajcarskiej muszę zapłacić 15 CHF rocznie lub aż 50 EUR rocznie od spółki francuskiej. Jak widać, gra nie jest warta świeczki dla mniejszych kwot. Poniesione koszty w całości odliczamy od osiągniętego w danym roku zysku. Alternatywna opcja to próba własnych sił w zmaganiach z poszczególnymi organami podatkowymi, posiłkowana informacjami zamieszczonymi na stronach internetowych służb skarbowych tych krajów.
  • jako ostatni przypadek, możemy otrzymać dywidendę od spółki z siedzibą w kraju, z którym Polska nie ma podpisanej umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania. W takiej sytuacji, jako koszt uzyskania tej dywidendy, wskazujemy mniejszą z kwot:

kwotę rzeczywiście zapłaconego podatku pobraną przez brokera,

19% - czyli maksymalną kwotę podatku, jaką może być obciążona dywidenda w Polsce w przypadku obywatelstwa polskiego.

Przypadki szczególne

Informacje, zawarte w poprzedniej części, znajdą zastosowanie w 90 – 95% procent sytuacji. Całkiem prawdopodobne, że w pierwszych latach inwestowania nie będziemy mieli styczności z przypadkami opisanymi w tym tekście. Zatem warto zdawać sobie sprawę z istnienia wyjątków i wiedzieć, jak sobie z nimi radzić.

1. MLP i 35% podatku u źródła

Na pierwszy ogień weźmy amerykańskie podmioty, jakimi są MLP, czyli Master Limited Partnership. To spółki zarządzające najczęściej infrastrukturą do przesyłania ropy i gazu ziemnego (chociaż inne surowce, jak na przykład węgiel, również wchodzą w grę). Dla inwestorów natomiast ważne jest, że MLP to podmioty tzw. pass-through, których cecha to brak obowiązku płacenia typowych podatków korporacyjnych (zwolnienie z CIT), w zamian za co istnieje powinność wypłaty akcjonariuszom odpowiednio wysokiej porcji FCF-u, czyli wolnych przepływów pieniężnych (obecnie 90%). W związku z tym, są to podmioty płacące relatywnie wysokie dywidendy (5 - 10% stopa dywidendy nie będzie niczym dziwnym). Natomiast najważniejsza kwestia dla polskiego rezydenta podatkowego jest taka, że w myśl amerykańskich przepisów udziały w MLP nie są akcjami, a tzw. jednostkami (ang. units), natomiast dywidendy formalnie noszą nazwę dystrybucji (ang. distribution). Z tego powodu nie podlegają pod umowę podatkową między Polską a Stanami Zjednoczonymi, a podatek, jaki będziemy musieli zapłacić u źródła, wyniesie aż 35%. Do tego musimy odprowadzić 4% w Polsce. Łącznie więc polski rezydent podatkowy zapłaci aż 39% podatku od dywidend wypłacanych przez MLP. Osoby nie bojące się wypożyczania akcji pod krótką sprzedaż, mogą obniżyć podatek u źródła do 30%. Taka stawka zostanie bowiem pobrana od jednostek, które są w dniu ustalenia prawa do dywidendy wypożyczone właśnie pod krótką sprzedaż. Dywidendę wypłaconą od wypożyczonych akcji znajdziemy w raportach jako „dividend in lieu”. Mimo tej możliwości, inwestowanie w MLP w USA jest mało korzystne i lepiej szukać takich podmiotów np. na rynku kanadyjskim, gdzie wypłaty obciążane zostają standardową, 15% stawką podatku. Bardzo często MLP są notowane jednocześnie na giełdach kanadyjskich i amerykańskich, więc tym bardziej warto korzystać z takiej opcji.

2. UK-USA, czyli jak nie płacić podatku u źródła

Poprzedni przykład to opcja bardzo niekorzystana dla inwestora, natomiast nie każdy wyjątek musi rodzić negatywne konsekwencje. Tym razem będzie mowa o sytuacji, w której inwestor może nie zapłacić podatku u źródła (stawka wyniesie 0%). Będzie miała miejsce w przypadku spółek z krajów, z którymi USA mają podpisaną umowę przewidującą 0% WT (witholding tax).

Reklama

Jednym z takich krajów jest Wielka Brytania. Inwestorzy kupujący akcje spółek brytyjskich na amerykańskich parkietach nie zapłacą podatku u źródła (bo takowy nie jest pobierany). Oczywiście działa to tak samo w drugą stronę, czyli posiadacze amerykańskich akcji notowanych na brytyjskim parkiecie również nie będą płacili podatku u źródła. Niestety, wciąż należy uiścić podatek w Polsce i wyniesie on wówczas pełne 19%. Tym niemniej w skrajnym przypadku możemy się cieszyć odroczeniem podatku o prawie 16 miesięcy (dla dywidend wypłaconych w styczniu musimy odprowadzić podatek w kwietniu kolejnego roku).

3. Spółki europejskie – zróżnicowane stawki podatku (25%+)

Po pewnym czasie może okazać się, że interesują nas wybrane spółki europejskie. Niestety, jeżeli korzystamy z usług brokera amerykańskiego będziemy zmuszeni płacić od nich bardzo wysokie podatki (25% dla spółek francuskich, 26,375% dla niemieckich i aż 35% dla szwajcarskich). Sposobem na obejście tego problemu jest zakup takich podmiotów w formie ADR-ów notowanych na amerykańskich parkietach. W takiej sytuacji obciąży nas 15% podatek jak dla spółek amerykańskich. Niestety, to rozwiązanie posiada dwie wady. Pierwsza to konwersja dywidendy z euro lub franków szwajcarskich na dolary (spółki płacą w rodzimej walucie, ale emitent kwitu depozytowego konwertuje otrzymaną kwotę na dolary amerykańskie). Drugą wadę stanowi sama konstrukcja ADR-a.


W kwit depozytowy wbudowany jest mechanizm, który pobiera niewielkie opłaty za możliwość trzymania takiego papieru na rachunku. Zatem ostatecznie, wypłacana dywidenda trafia do nas w dolarach i zostaje pomniejszona o opłaty związane z ADR-em. W mojej ocenie, mimo wspomnianych wad, taka forma inwestowania w spółki europejskie jest zdecydowanie korzystniejsza dla inwestora, ponieważ opłaty są niższe niż wygenerowane oszczędności podatkowe.

4. Triki podatkowe – spółki o rezydencji w dwóch i więcej krajach

Kolejnym, ciekawym tematem, jaki chciałbym poruszyć, jest kwestia spółek, które ze względu na przyjętą strukturę posiadają rezydencję w dwóch różnych krajach. Przykładem takiego podmiotu może być Royal Dutch Shell, natomiast taka konstrukcja będzie dotyczyła dość często przedsiębiorstw brytyjsko-australijskich. Wracając do Shella, spółka wyemitowała dwie klasy akcji: A i B[4]. Na pierwszy rzut oka są to dokładnie takie same akcje – oferują ten sam udział w kapitale założycielskim i mają takie same prawa do dywidendy. Różnice stają się widoczne po dokładniejszej analizie.

Jak widać, właściciele akcji klasy B w zamian za gorsze warunki w przypadku bankructwa, mają prawo głosu na walnych zgromadzeniach, plus preferencyjną stawkę podatkową. Nie dziwi zatem, że zazwyczaj akcje klasy B bywały nieco droższe niż te klasy A. Tym niemniej przy większych zawirowaniach na rynku ropy sytuacja się odwraca i rynek preferuje bezpieczniejsze akcje klasy A, windując tym samym ich cenę. Jeżeli nie obawiamy się bankructwa spółki, może to być dobra okazja do nabywania lepszych, moim zdaniem, akcji klasy B po dość atrakcyjnej cenie.

I - 5I - 5

5. Kredytyt frankingowy, czyli australijski i nowozelandzki pomysł na inwestycje długoterminowe

Reklama

Australia i Nowa Zelandia to przykłady krajów, które doszły do wniosku, że warto promować inwestycje długoterminowe. W związku z tym opracowały unikatowy system rozliczania podatkowego (a dokładniej ulg podatkowych dla inwestorów), zwany kredytem frankingowym. Oba kraje przypisują podatki danemu przedsiębiorstwu zamiast inwestorowi. Działa to w ten sposób, że przedsiębiorca płacący podatki w jednym z wymienionych krajów, dostaje ich równowartość w kredycie frankingowym. Następnie, jeżeli zdecyduje się podzielić z akcjonariuszami zyskiem wypłacając im dywidendę, może wykorzystać zgromadzony kredyt frankingowy do obniżenia zryczałtowanego podatku od dywidend. W praktyce, dla polskiego inwestora oznacza to, że dywidenda wypłacana przez spółki np. australijskie będzie zwolniona w takiej części z podatku u źródła, w jakiej dana spółka opodatkowuje zysk w Australii.

I - 6I - 6

Przykład 1:

Spółka XYZ cały zysk wypracowuje i opodatkowuje w Australii. Dzięki temu, jeżeli XYZ zdecyduje się wypłacić dywidendę, nie zostanie pobrany podatek u źródła. Jeżeli spółka zdecydowałaby się wypłacić 10 dolarów australijskich dywidendy na akcję, a inwestor posiadałby 100 akcji, wówczas taki inwestor otrzymałby 1000 AUD dywidendy, stawka podatku u źródła wyniosłaby 0%.

Przykład 2:

Spółka ABC wypracowała 75% zysku w Australii, a 25% w Malezji. Firma ta również decyduje się wypłacić dywidendę w wysokości 10 AUD na akcję inwestorowi, który posiada 100 akcji. Według tego scenariusza:

I - 7I - 7

Oprócz wyżej wymienionych zalet, kredyt frankingowy ma też tę cechę, że zarówno inwestor, jak i kraj/rząd posiadają ten sam interes w skłonieniu firmy do pozostawienia rezydencji podatkowej w kraju, który stosuje tego rodzaju przepisy. Przeniesienie rezydencji podatkowej do kraju o korzystniejszych stawkach podatku CIT, doprowadziłoby inwestorów do konieczności zapłaty dodatkowego podatku od dywidend (usunięty zostałby mechanizm frankingowy), stąd sami inwestorzy stanowią element nacisku na firmy, przeciwdziałający niektórym formom optymalizacji podatkowej. Biorąc pod uwagę powyższe, nikogo nie powinno dziwić, że spółki australijskie i nowozelandzkie zdecydowanie bardziej szczodrze dzielą się zyskami ze swoimi akcjonariuszami niż ich amerykańskie i europejskie odpowiedniki.

6. DRIP i SCRIP, czyli dywidenda w akcjach zamiast w gotówce

Reklama

W USA i wielu krajach zachodnich istnieje rozwiązanie, pozwalające otrzymać dywidendę w formie akcji zamiast gotówki. Są to tzw. programy SCRIP i DRIP. Często w ramach optymalizacji podatkowej, inwestorowi opłaca się bardziej otrzymać dywidendę w akcjach spółki, zamiast w gotówce. Będzie to miało miejsce zawsze, gdy ryczałt od dywidendy przekroczy podatek od zysków kapitałowych. Inwestor, który otrzymał akcje zamiast gotówki, może je sprzedać przyjmując za cenę nabycia 0, płacąc w ten sposób niższy podatek od zysków kapitałowych, zamiast wyższego od dywidend. W niektórych krajach obowiązek podatkowy nie powstaje do momentu sprzedaży akcji, co w praktyce oznacza możliwość otrzymania zupełnie nieopodatkowanej dywidendy. Programy DRIP i SCRIP różnią się od siebie w zasadzie tylko jednym szczegółem. W przypadku SCRIPu, spółka emituje nowe akcje, które później otrzymują jej akcjonariusze (następuje rozwodnienie). Z kolei w przypadku DRIPu, bank obsługujący program skupuje akcje spółki z rynku, a następnie przekazuje je akcjonariuszom (brak rozwodnienia, ale występują koszty transakcyjne). W obu przypadkach, jeżeli dywidenda należna inwestorowi jest niepodzielna na całkowitą liczbę akcji, „resztówka” zostaje wypłacana w formie gotówki. Ze względu na brak tego typu rozwiązań w Polsce, ustawodawca nie daje informacji, w jaki sposób traktować otrzymane akcje. Orzecznictwo w tym temacie też nie jest jednoznaczne. W takiej sytuacji, przyjąłbym dla bezpieczeństwa, że otrzymana w akcjach dywidenda rodzi jednak obowiązek podatkowy w wysokości 19% od ekwiwalentu gotówki, jaki zastąpiły otrzymane akcje. Warto dodać, że w przypadku obu programów nie występuje podatek u źródła. Prowadzenie DRIPu i SCRIPu jest zależne od spółki, zatem każdorazowo należy szukać tego typu informacji na stronach jej relacji inwestorskich.

Wykorzystanie kont emerytalnych IKE/IKZE w inwestycjach zagranicznych

Jedną z ważniejszych rzeczy, jakie można zrobić, aby zoptymalizować stopy zwrotu jest oczywiście wykorzystanie limitów kont emerytalnych. Dzięki rachunkom IKE i IKZE, mamy prawo uniknąć podatku od zysków (IKE) lub obniżyć go do 10% (IKZE)[5]. Niestety, o ile rozwiązania emerytalne chronią inwestora przed podatkami od inwestycji na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, o tyle nie wygląda to aż tak dobrze w przypadku inwestycji na rynkach zagranicznych. Oczywiście niezależnie od wszystkiego, nie zapłacimy podatku od zysków kapitałowych, czyli tych pochodzących ze sprzedaży aktywów. Problematyczne jest inwestowanie dywidendowe z wykorzystaniem IKE/IKZE. Inwestorom dywidendowym bólu głowy dostarczają dwie kwestie:

  • brak możliwości wypełnienia formularza W8-BEN w polskich domach maklerskich,
  • nieszczęsny podatek u źródła.

O ile pierwszy problem zdaje się powoli przemijać – coraz więcej podmiotów prowadzi prace nad możliwością obsługi tego rozwiązania, o tyle drugi jest większą przeszkodą. Podatek u źródła będzie pobierany niezależnie od tego, z jakiego rachunku maklerskiego korzystamy. Stąd też jedyna korzyść dla inwestora dywidendowego to obniżenie podatku z 19% do 15% (nie ma konieczności dopłacania 4 punktów procentowych polskiemu fiskusowi) oraz oczywiście brak podatku w sytuacji sprzedaży akcji z zyskiem. Tym niemniej, akcje dywidendowe powinny się dobrze spisywać zawsze wtedy, gdy dana akcja będzie obciążona zerowym lub niskim podatkiem u źródła. Zatem inwestycja w spółki australijskie lub nowozelandzkie (kredyt frankingowy), w spółki prowadzące programy DRIP i SCRIP (brak podatku u źródła), spółki brytyjskie na amerykańskich parkietach oraz amerykańskie spółki na brytyjskich parkietach (zerowy podatek u źródła), powinna przynieść inwestorowi rezultaty podobne do tych, jakie osiągamy inwestując w spółki polskie, dając jednocześnie benefity z inwestowania na globalnych rynkach akcyjnych.

Istnieje również opcja wykorzystania ETF-ów akumulujących dywidendę, jednak temat ten jest nieco bardziej skomplikowany. Regulacje Komisji Europejskiej utrudniają inwestorom w UE dostęp do funduszy notowanych na giełdach amerykańskich ze względu na to, że emitenci ETF-ów nie zapewniają dokumentów PRIIPs[6]. Problem daje się częściowo obejść poprzez tworzenie odpowiedników ww. funduszy notowanych na parkietach europejskich. To z kolei powoduje, że płacą one podatek u źródła w wysokości 15%. Rozwiązaniem jest próba dobrania ETF-ów o takiej rezydenturze, która zapewnia im zerowy podatek u źródła. Na 2021 rok mowa jest o 6 krajach europejskich[7]: Irlandii, Luksemburgu, Zjednoczonym Królestwie, Jersey, Holandii i Bułgarii. Zatem wybierając ETF akumulujący, powinniśmy szukać takiego, który zarejestrowano w jednym z ww. krajów, dzięki czemu w pełni wykorzystamy możliwości kont IKE oraz IKZE

Podsumowanie

Podsumowując – problem z rozliczaniem podatku nie jest taki straszny - w większości wypadków cała czynność nie powinna zająć dłużej niż godzinę czy dwie. Dodatkowo jest to procedura na tyle prosta, że każdy inwestor powinien sobie z nią bez najmniejszego problemu poradzić. W większości przypadków skrajne warianty nie będą miały zastosowania, a obliczanie należności będzie sprowadzało się do najprostszych działań matematycznych. W przypadku inwestorów o dłuższym stażu, poprawa wyników inwestycyjnych może się dokonywać poprzez legalną optymalizację podatkową (np. kupno spółek z Wielkiej Brytanii na giełdach amerykańskich i odwrotnie). Biorąc pod uwagę bilans kosztów, wysiłek konieczny do poniesienia i korzyści możliwe do osiągnięcia wydaje się, że warto poświęcić chwilę na zoptymalizowanie inwestycji. Szczególnie, że płynące z tego korzyści zostają na lata. Nadchodzące zmiany w ofertach polskich DM-ów (prace nad wprowadzeniem W8-BEN) skłaniają z kolei do przyjrzenia się ofercie tych podmiotów w zakresie inwestycji zagranicznych na kontach IKE i IKZE. Szczególnie atrakcyjne będzie inwestowanie w spółki australijskie, nowozelandzkie, brytyjskie i amerykańskie (w dwóch ostatnich przypadkach z zastrzeżeniem giełdy, na której będą dokonywane zakupy) oraz ETF-y akumulujące z odpowiednim krajem rejestracji. O ile polskie domy maklerskie zdecydują się na obsługę DRIPów i SCRIPów, narzędzia te mogą być potencjalnie dużym ułatwieniem dla polskich inwestorów. Tymczasem pozostaje jedynie czekać i obserwować, jak idą prace nad tymi rozwiązaniami. Osobiście trzymam kciuki, aby i w Polsce udało się wprowadzić mechanizmy, dzięki którym będziemy mogli sensownie wykorzystywać rachunki emerytalne w naszych inwestycjach zagranicznych!

  1. Dane na dzień 20 sierpnia 2021. Najmniejszą spółką z SP500, której kapitalizacja przekracza kapitalizację spółek z GPW (320 mld $) jest Mastercard (350 mld $).

  2. Zagraniczne domy maklerskie nie sporządzają dla inwestorów formularza pit 8c.

  3. American depositary receipt – amerykański kwit depozytowy

  4. Porównaj https://tinyurl.com/198104mv

  5. Oczywiście przy założeniu braku wcześniejszych wypłat

  6. Packaged retail investment and insurance products

  7. Za https://www2.deloitte.com/content/dam/Deloitte/global/Documents/Tax/dttl-tax-withholding-tax-rates.pdf

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Bartosz Szyma

Bartosz Szyma

Zawodowy inwestor, programista, działacz społeczny, dziennikarz. W 2010 roku porzucił dobrze zapowiadającą się karierę w korporacji i od tego czasu utrzymuje się głównie z inwestowania. Dzięki wdrożeniu zasady SWAN (SleepWellAtNight) i koncentracji na spółkach dywidendowych, obecnie realizuje swoją drugą pasję – podróżowanie, a doglądanie inwestycji zajmuje mu nie więcej niż godzinę tygodniowo.


Reklama
Reklama