Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

KNF i giełdy kryptowalut. Dlaczego przed jednymi ostrzega, a innym daje licencje?

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Rządowa nagonka na polską branżę kryptowalutową i firmy świadczące usługi związane z obrotem cyfrowymi walutami wirtualnymi trwa w najlepsze - tak emocjonalne nagłówki można przeczytać w branżowych mediach po tym jak kolejna, czwarta już, giełda kryptowalut została wpisana na listę ostrzeżeń KNF i zgłoszona do prokuratury z podejrzeniem popełnienia przestępstwa. Coś jednak nie zgadza się w tej narracji, gdyż dosłownie kilka dni wcześniej KNF udzielił swojej licencji dwóm nowo powstałym giełdom walut cyfrowych. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego jedne giełdy wg nadzoru finansowego łamią prawo, a inne zaś otrzymują pozwolenie na prowadzenie działalności od tego samego urzędu?

 

Giełdy kryptowalut na „czarnej liście”

Na dobrą sprawę, wszystko zaczęło się w pierwszym kwartale zeszłego roku, kiedy 5 lutego na listę ostrzeżeń publicznych trafiła, wówczas wciąż jeszcze zarejestrowana w Polsce, giełda BitBay, mogącą pochwalić się najwyższym wolumenem handlowym ze wszystkich rodzimych giełd. Dzień później, 6 lutego, na „czarną listę” KNF wpisana została nieistniejąca już giełda Abucoins. Oba podmioty zostały zgłoszone przez Komisję do Prokuratury w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa z art. 150 ust. 1 Ustawy o usługach płatniczych z 19 sierpnia 2011 r. Dotyczy on świadczenia usług płatniczych bez odpowiednich do tego uprawnień:

 

„Kto, nie będąc uprawnionym, prowadzi działalność w zakresie świadczenia usług płatniczych lub w zakresie wydawania pieniądza elektronicznego, podlega grzywnie do 5.000.000 zł albo karze pozbawienia wolności do lat 2, albo obu tym karom łącznie.”

Reklama

 

Wpis na listę ostrzeżeń publicznych obu giełd dotyczył wyłącznie faktu przyjmowania wpłat w walutach fiducjarnych i zapewniania usługi depozytowej na osobistych kontach każdego z użytkowników platform. Dla przykładu - na obie giełdy można było wpłacić konkretną sumę w polskich złotych, następnie w żaden sposób nimi nie dysponując, poprzez np. umieszczenie zleceń na giełdzie. Same giełdy nie posiadały zaś uprawnień do przechowywania depozytów klientów w walutach fiducjarnych, gdyż nie były zarejestrowane jako instytucje płatnicze. Warto więc zauważyć, wbrew powszechnym opiniom, że tylko to było przyczyną wpisania obu podmiotów na listę ostrzeżeń. Z prawnego punktu widzenia trudno doszukiwać się tutaj prób delegalizacji giełd kryptowalut w Polsce, czy interpretować to jako zmasowaną nagonkę na branżę. Zastanawiać może fakt doboru samych giełd - dlaczego KNF złożył zawiadomienie wyłącznie w sprawie BitBay i Abucoins, mimo że w Polsce zarejestrowane były inne podmioty świadczące usługi na podobnych zasadach? A także czy kantory kryptowalut, które nie pozwalają użytkownikom na deponowanie środków na swoich kontach, a jedynie dają możliwość zrealizowania zakupu kryptowalut za waluty fiducjarne po ustalonej z góry cenie, również dopuszczają się świadczenia usług płatniczych bez uprawnień, w oczach KNF?

 

Czytaj także: Dlaczego KNF wpisał giełdy kryptowalut na listę ostrzeżeń publicznych?

W ostatnich dniach dwie polskie giełdy kryptowalut (BitBay i Abucoins) zostały wpisane na listę ostrzeżeń publicznych Komisji Nadzoru Finansowego. W tym tekście postaram się rozbić na czynniki pierwsze te decyzje, opisać ich tło oraz zarysować możliwe prawne podstawy tych działań.   Siłą rzeczy t.. Czytaj
Dlaczego KNF wpisał giełdy kryptowalut na listę ostrzeżeń publicznych?

 

Mimo, że zarówno Abucoins, jak i BitBay nie dopuściły się naruszeń w stosunku do swoich klientów, to bagatelizowane przez wielu obserwatorów wpis na listę ostrzeżeń publicznych KNF i doniesienia do prokuratury okazały się brzemienne w skutkach. Giełda Abucoins w niecały miesiąc po wpisaniu na listę ostrzeżeń przestała obsługiwać waluty fiducjarne, całkowicie tracąc swoją konkurencyjność, zaś 1 czerwca 2018 r. oficjalnie zakończyła swoją działalność.

BitBay pod koniec maja zeszłego roku zawiesił działalność w Polsce, zaś operatorem giełdy została spółka Pinewood Holdings z siedzibą na Malcie. Oprócz tego, większość polskich banków rozpoczęło systematyczne wypowiadanie umów o prowadzenie rachunków firmowych giełdom kryptowalut.

Reklama

 

Czytaj także: BitBay emigruje na Maltę - polska branża kryptowalutowa umiera

„Zależy mi, aby Bitbay był kojarzony z Polską, bo tutaj wyrósł na potężną firmę, wartą dziś blisko miliard złotych. Nadal chcemy się rozwijać i stąd wychodzić na zagraniczne rynki” – tak jeszcze w ubiegłym miesiącu mówił prezes BitBay, Sylwester Suszek. Podczas odbywającego się pod koniec ubiegłego.. Czytaj
BitBay emigruje na Maltę - polska branża kryptowalutowa umiera

 

Pomimo tego, że po wpisaniu BitBay i Abucoins na „czarną listę” KNF oczekiwano kolejnych lawinowych postepowań ws. pozostałych polskich giełd kryptowalut obsługujących waluty fiducjarne, nadzór finansowy nie podjął tego kroku. Z wpisem kolejnej giełdy na listę ostrzeżeń publicznych KNF czekał prawie rok - 21 stycznia na listę trafiły dwie spółki obsługujące giełdę BitMarket24, natomiast cztery dni później (25 stycznia) KNF złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie giełdy kryptowalut Coinroom. Jak nietrudno się domyślić, operatorzy obu giełd - podobnie jak w przypadkach z zeszłego roku - zostali wpisani na listę ostrzeżeń na podstawie art. 150 ust. 1 Ustawy o usługach płatniczych.

Kto będzie następny? Warto zwrócić uwagę na fakt, że giełdy, które aktualnie nie są zarejestrowane na terenie Polski również mogą zostać wpisane na listę ostrzeżeń.

 

Światełko w tunelu?

5 stycznia 2017 r. KNF uruchomił program Innovation Hub, którego celem jest prowadzenie otwartych konsultacji z podmiotami świadczącymi usługi z sektora fintech. Ma on skupiać się przede wszystkim na zagadnieniach z zakresu regulacji prawnych, szczególnie tych dotyczących innowacyjnych usług finansowych, których status prawny jest niepewny, bądź wciąż nieokreślony. Jak nietrudno się domyślić, jednym z adresatów programu były giełdy i kantory kryptowalut.

Reklama

4 czerwca 2018 r. w KNF powołano grupę roboczą ds. blockchain, w skład której, oprócz członków Komisji, weszli przedstawiciele branży usług związanych z kryptowalutami. Grupa ma zajmować się m.in. wypracowaniem wspólnego stanowiska w kwestiach związanych z regulacjami cyfrowych walut wirtualnych oraz usług finansowych z zakresu kryptowalutowych aktywów. Owocem prac grupy ma być wspólny raport, opublikowany przez KNF, dający przestrzeń do dalszych prac legislacyjnych, sam w sobie niemający jednak żadnej mocy prawnej. Dwa dni po powołaniu zespołu, KNF opublikował komunikat ws funkcjonowania giełd i kantorów kryptowalut, w którym stwierdził, że prowadzenie tego typu działalności na terenie Polski nie jest zakazane, czyli tym samym - legalne.

Jednym z ważniejszych kroków podjętych przez KNF było uruchomienie tzw. piaskownicy regulacyjnej (ang. sandbox), które miało miejsce 25 października 2018 r. Piaskownica regulacyjna jest pierwszą inicjatywą, która pozwala uzyskać podmiotom prowadzącym innowacyjną działalność finansową licencję KNF. Zgłosić się do niej mogą zarówno niewielkie start-upy, jak i duże spółki, prowadzące działalność od wielu lat. Jej model funkcjonowania zakłada obecność niezależnych operatorów piaskownicy, takich jak m.in. podmioty bankowe, akceleratory technologiczne, czy fundacje. Operatorzy piaskownicy będą przyjmować zgłoszenia od podmiotów, które chcą uzyskać licencję KNF. Samo zgłoszenie będzie jednak ostatecznie akceptowane przez Komisję Nadzoru Finansowego. Następnie, podmiot starający się o licencję przeprowadzi testy swojej działalności, koordynowane przez operatora piaskownicy regulacyjnej. Okres testowy może trwać od 3 do 9 miesięcy (z możliwością przedłużenia do roku), zaś jego przebieg jest nadzorowany przez KNF. Po zakończeniu testów i ich pozytywnej ocenie, wydanej przez nadzór finansowy, podmiot ma prawo do uzyskania licencji KNF na prowadzenie legalnej działalności.

Wniosek o przyjęcie do piaskownicy regulacyjnej mogą składać również podmioty związane z obrotem kryptowalutami, w tym giełdy i kantory. Jedynym warunkiem jest rejestracja działalności na terenie Polski.

 

FXMAG kryptowaluty knf i giełdy kryptowalut. dlaczego przed jednymi ostrzega, a innym daje licencje? knf bitbay giełda kryptowalut 1FXMAG kryptowaluty knf i giełdy kryptowalut. dlaczego przed jednymi ostrzega, a innym daje licencje? knf bitbay giełda kryptowalut 1

Schemat działania piaskownicy regulacyjnej, źródło: KNF

 

Symptomatyczny zbieg okoliczności

Reklama

W ten sam dzień, w którym giełda BitMarket24 znalazła się na liście ostrzeżeń publicznych i została zgłoszona do prokuratury, KNF zaktualizował swoją inną listę - rejestr tzw. małych instytucji płatniczych (MIP). Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na liście znalazły się dwie spółki, będące operatorami… giełd kryptowalut. Mowa o dwóch nowo powstałych platformach handlowych, które będą obsługiwać zarówno kryptowaluty, jak i waluty fiducjarne - Bitclude oraz Coinquista. Tym samym stały się one pierwszymi giełdami kryptowalut w Polsce, posiadającymi licencję przyznaną przez nadzór finansowy. Warto dodać, że od grudnia zeszłego roku na liście licencjonowanych podmiotów znajduje się także spółka Billon Digital, rozwijająca usługi płatnicze w oparciu o technologię blockchain.

Jak doszło do tego, że dopiero co powstające giełdy otrzymują licencje KNF na prowadzenie legalnej działalności, zaś posiadające ugruntowaną pozycję i istniejące od dłuższego czasu platformy handlowe są umieszczane na liście ostrzeżeń?

 

Słowo klucz: mała instytucja płatnicza

Warto dodać, że ani Coinquista, ani Bitclude nie otrzymały „licencji KNF na prowadzenie giełdy kryptowalut”, jak było to wielokrotnie i zarazem mylnie powtarzane przez różne media. Nie otrzymały jej, gdyż takowa po prostu nie istnieje w aktualnym stanie prawnym.

Obie giełdy uzyskały natomiast licencję i status małej instytucji płatniczej. Co to znaczy i jakie daje prawa?

MIP zostały wprowadzone w Polsce w czerwcu zeszłego roku, po to aby zapewnić alternatywę dla dotychczas istniejących Krajowych Instytucji Płatniczych (KIP) mniejszym podmiotom, które chcą świadczyć usługi płatnicze. Uzyskanie licencji KIP dla mniejszych firm często było nieosiągalne, m.in. ze względu na skomplikowane, czasochłonne i kosztowne procedury.

Reklama

W przypadku licencji MIP procedury zostały uproszczone, co więcej większość praw małej instytucji płatniczej pokrywa się z KIP, choć z pewnymi ustawowo określonymi limitami.

 

Podmiot, który posiada licencję MIP może całkowicie legalnie m.in.:

  • prowadzić rachunki płatnicze i pozwalać klientom na deponowanie na nich swoich środków
  • dokonywać wymiany walut, w tym również hybrydowej wymiany - mowa tutaj np. o transakcji fiat-krypto i odwrotnie
  • realizować przelewy i cykliczne polecenia zapłaty
  • prowadzić własne terminale płatnicze, w tym pay-by-link

 

Jednym z najpoważniejszych ograniczeń nałożonych na podmioty posiadające licencję MIP jest miesięczny limit wolumenu transakcji klientów, wynoszący 1,5 mln euro miesięcznie. Jeśli zostanie on przekroczony, spółka będzie zobowiązana do rozpoczęcia starań o licencję Krajowej Instytucji Płatniczej. O ile dla nowych giełd licencja MIP wydaje się optymalnym i korzystnym rozwiązaniem, o tyle np. BitBay musiałby od razu starać się o uzyskanie statusu KIR. Inną kwestią jest to czy ma on taką realną potrzebę.

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Darek Dziduch

Darek Dziduch

Redaktor portalu FXMAG i wydawca magazynu Inwestor. Nagrywa na YouTube materiały edukacyjne, poruszając tematy związane przede wszystkim z inwestycjami, finansami osobistymi i gospodarką.

Obserwuj autoraTwitter


Reklama
Reklama