Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ustawa budżetowa

W Stanach Zjednoczonych spełnia się scenariusz, którego obawialiśmy się. Donald Trump i jego rząd znaleźli się w impasie, który przejawia się zawieszeniem pracy rządu. Jest to wynik nieuchwalenia przez Kongres ustawy budżetowej na ten rok. Nie udało się też przedłużyć prowizorium budżetowego. W efekcie czego czekamy na dalsze decyzje. Tymczasem pojawiają się coraz większe problemy nie tylko natury rynkowej, ale również… Kulturalnej, o czym świadczy sytuacja ze Statuą Wolności.

 

Rząd zawieszony

Od piątku trwa zawieszenie pracy amerykańskiego rządu. Kongres nie uchwalił jeszcze ustawy budżetowej na ten rok. Głosowanie nad projektem ustawy budżetowej zaplanowane było na poniedziałek. Jednakże data ta została odroczona.

W samym Senacie nadal utrzymuje się impas nad przedłużeniem prowizorium budżetowego (tymczasowo uchwalony budżet państwa). Demokraci są jemu przeciwni. Na portalu Politico pojawiły się nawet opinie, które stawiają tezę, że Republikanom będzie trudno uzyskać 51% poparcie dla prowizorium. Sytuacja polityczna w USA przypomina przeciąganie liny. To już drugi dzień roboczy (nie licząc weekendu) kiedy w USA utrzymuje się stan zawieszenia prac rządu. Ostatni raz miało to miejsce w 2013 roku. Wówczas prace rządu zawieszono na 16 dni.

Reklama

 

Co dalej?

W Senacie podjęto decyzję o przesunięciu głosowania nad prowizorium budżetowym. Dziś o godzinie 12:00 w Waszyngtonie (18:00 czasu polskiego) ma do niego dojść. Donald Trum pwspiera swoją partię w tradycyjny sposób - na twitterze. Żeby zrozumieć sens jego wypowiedzi, należy najpierw przedstawić kontekst tego czego dotyczy debata nad uchwaleniem ustawy budżetowej. Słowa Mitcha McConnella – przywódcy większości Republikańskiej wyjaśniają główne problemy negocjacyjne przy uchwalaniu budżetu dotyczą emigracji, ale również:

"Zwiększonych wydatków na obronę, pomocy w przypadku katastrof naturalnych i innych ważnych spraw".

Jak więc nie trudno jest się domyślić, Demokraci i Republikanie mają odmienne zdanie w tych kwestiach. O czym sugerował Donald Trump w swojej wypowiedzi:

"To wspaniałe widzieć, jak republikanie ciężko walczą o naszych żołnierzy i bezpieczeństwo na granicy. Demokraci chcą, by nielegalni imigranci bez kontroli napłynęli do naszego kraju".

Reklama

 

Kto na tym cierpi?

Choć sytuacja wydaje się patowa głównie za względów polityczno-gospodarczych, to odbija się również na życiu społecznym i kulturalnym. Pierwsza ucierpiała na tym Statua Wolności. To nie żart, w wyniku zawieszenia prac rządu, dyrektor placówki na wyspie Liberty Island ogłosił w sobotę tymczasowe zamknięcie atrakcji turystycznej. Inicjatywa zamknięcia wyszła od Demokraty – gubernatora stanu Nowy Jork – Andrew Cuomo. Ten zapowiedział, że znajdzie jak najszybciej środki, aby na nowo uruchomić działanie placówki. Statua Wolności i słynne centrum imigracyjne są bardzo symboliczne, ze względu na podejmowane negocjacje w sprawie ustawy budżetowej. Jej projekt jest powiązany z kwestią imigrantów. O czym wspomniał również gubernator Nowego Jorku. Według niego, główny powod zamknięcia na weekend Statuy Wolności i centrum imigranckiego związany jest z:

„Wysiłkami rządu federalnego, by pozbyć się naszych imigrantów".

Na szczęście, Statua Wolności, ma już nie być dłużej ofiarą nieporozumienia senatorów. Ten sam gubernator zapowiedział, że od dziś znów będzie można odwiedzać Liberty Island. Nawet jeśli zawieszenie prac rządu zostanie kontynuowane.

To jednak nie wszystko. W wyniku zawieszenia prac rządu podobne placówki i miejsca narodowej pamięci są tymczasowo zamykane. Np. w największym parku na świecie – Yellowstone zamknięto centrum turystyczne, w pracy nie pojawili się też strażnicy parku. O takich przypadkach jest coraz głośniej w wyniku sytuacji politycznej w USA.

Reklama

 

Czytaj więcej