Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Riot Platforms

Jedna z największych firm świata zarządzających aktywami zwiększyła swoją inwestycję w kopalnie kryptowalut. Vanguard Group tym samym umocnił się na pozycji największego akcjonariusza bitcoinowych spółek notowanych na amerykańskiej giełdzie, których akcje od początku roku wzrosły o… ponad 400%.

 

 

Główny akcjonariusz kopalni bitcoina

Vanguard, będący jedną z największych firm zarządzających aktywami, poinformował w poniedziałek o zwiększeniu ekspozycji swojego portfela na spółki zajmujące się kopaniem kryptowalut. Z raportu przesłanego do amerykańskiej Komisji giełd i Papierów Wartościowych wynika, że obecnie zaangażowanie kapitałowe Vanguarda w kopalnie bitcoina przekracza pół miliarda dolarów.

Reklama

Które spółki trafiły do portfela drugiego pod względem wielkości (po BlackRocku) zarządzającego aktywami? Vanguard postawił na dwie kopalnie kryptowalut notowane na giełdzie Nasdaq - Riot Platforms (wcześniej pod nazwą Riot Blockchain) oraz Marathon Digital Holdings. Obie spółki już wcześniej znajdowały się w portfolio Vanguarda.

Ostatnia aktualizacja portfela znacząco zwiększyła kwotę, którą inwestycyjny gigant zdecydował się zainwestować w Riot Platforms i Marathon Digital.

W przypadku tej pierwszej spółki liczba akcji w portfelu Vanguarda wzrosła o niemal 18%, z wcześniejszych 15,2 mln akcji do obecnych 17,9 mln. Przy aktualnej cenie akcji Riot Blockchain na poziomie 17,20 USD oznacza to, że wartość akcji w portfelu Vanguarda wynosi niecałe 308 mln dolarów.

W przypadku drugiej spółki, Marathon Digital Holdings, liczba akcji w portfelu Vanguarda wzrosła jeszcze mocniej, bo aż o 60% - z wcześniejszych 10,9 mln akcji do obecnych 17,5 mln. Przy aktualnym kursie MARA na poziomie 17,20 USD, wartość akcji w portfelu inwestycyjnego giganta przekracza 300 mln dolarów.

To zaś łącznie daje ponad 600 mln USD w akcjach spółek zajmujących się kopaniem bitcoina, w które zainwestował Vanguard.

Obie spółki mają za sobą ciężki 2022 rok, co zresztą nie powinno być zaskoczeniem, i jednocześnie niezłą stopę zwrotu od stycznia tego roku. Akcje Marathon Digital od początku roku wzrosły z 3,40 do 17,20 USD, co oznacza ponad 400% ruch w górę. Na podobną stopę zwrotu od początku stycznia można było liczyć również w przypadku Riot Platforms, którego akcje zyskały w tym czasie zawrotne 415%. Dla porównania, od początku roku kurs bitcoina w dolarze amerykańskim wzrósł o 84%, zaś w polskim złotym o 70%.

Czytaj także: Największa giełda kryptowalut ma kolejne problemy - urzędnicy nadzoru przeszukują jej biura

Reklama

 

Kryptowaluty coraz mniej obce

Vanguard Group to druga na świecie firma zarządzająca aktywami, która ma portfolio o łącznej wartości 7,7 bln dolarów, ustępując pod tym względem jedynie BlackRockowi. Jest to jeden z czołowych dostawców funduszy notowanych na giełdzie (ETF) i największy operator amerykańskich planów oszczędnościowych na emeryturę (401k). Jej założycielem był słynny John Bogle, uważany za prekursora funduszy indeksowych i wielkiego zwolennika inwestowania pasywnego, które ma być dostępne dla każdego. Ogólnie rzecz biorąc, mało jest spółek zarządzających aktywami, które w tak niewielkim stopniu kojarzyłyby się z inwestowaniem w spółki wysokiego ryzyka, zajmujące się kopaniem bitcoina, jak właśnie Vanguard.

Co więcej, zaledwie niecałe dwa lata temu jego zarządzający dość sceptycznie wypowiadali się na temat inwestycji w rynek kryptowalut. Ostrzegali potencjalnych inwestorów w technologię blockchain, że podejmowanie odpowiednich decyzji wymaga dużej wiedzy i wiąże się z bardzo wysokim ryzykiem. Mowa nie tylko o bardzo wysokiej zmienności cenowej kryptowalut, jak i samych spółek działajacych w branży, ale również o ryzyku regulacyjnym (w tym potencjalnej delegalizacji w kolejnych krajach) czy wreszcie o ryzyku depozytowym, czyli możliwości padnięcia ofiarą oszustów lub cyberprzestępców, którzy bezpowrotnie przejmą nasze środki.

W podsumowaniu swojego spojrzenia na rynek kryptowalut zarządzający Vanguarda pisali w 2021 roku: „Ze względu na to, że kryptowaluty mają charakter wysoce spekulacyjny, Vanguard uważa, że ich długoterminowe uzasadnienie inwestycyjne jest słabe. Nasza filozofia inwestowania zachęca do utrzymania kursu i wyciszenia rynkowego szumu. Nasze sprawdzone zasady podkreślają, że inwestowanie długoterminowe jest niezbędne, a reagowanie na krótkoterminowe trendy może być kosztowne dla portfela. Chociaż obecnie nie oferujemy kryptowalut jako opcji inwestycyjnej, zdajemy sobie sprawę z ich wpływu na świat inwestycji. W miarę jak kryptowaluty i blockchain stają się coraz bardziej popularne, będziemy nadal monitorować ich rozwój i określać najlepszą ścieżkę rozwoju dla naszych inwestorów”.

Co ciekawe, Vanguard Group kupował akcje Riot Platforms (jeszcze jako Riot Blockchain) już w połowie 2020 roku, a od dłuższego czasu jest też największym akcjonariuszem czołowej kopalni kryptowalut w Stanach Zjednoczonych. Obecnie posiada ponad 9% akcji Riot Platforms. Warto wspomnieć, że na drugim miejscu w akcjonariacie znajduje się BlackRock z niemal 6,5% udziałem.

Vanguard jest również największym akcjonariuszem Marathon Digital Holdings, w którym posiada ponad 10% głosów na walnym zgromadzeniu. Na drugim miejscu również znajduje się BlackRock.

Sprawdź także: Bitcoin zrewolucjonizuje finanse – mówi prezes największej firmy inwestycyjnej na świecie!

Reklama

 

Wall Street wchodzi w krypto

O ewidentnym zwrocie inwestorów instytucjonalnych w kierunku rynku kryptowalut mogą świadczyć również czerwcowe wnioski złożone do amerykańskiego SEC w sprawie dopuszczenia do obrotu funduszy notowanych na giełdzie, które będą inwestować w bitcoina. I nie chodzi tu wyłącznie o fakt ile instytucji taki wniosek złożyło, ale również o to w jakim momencie się to stało - zaledwie kilka tygodni po tym jak Komisja Giełd i Papierów Wartościowych wytoczyła sprawy sądowe największej giełdzie kryptowalut, jaką jest Binance oraz największej giełdzie krypto w USA - Coinbase, a także niedługo po tym jak prezes SEC Gary Gensler stwierdził, że „bitcoin w USA jest niepotrzebny, skoro mamy dolara”.

Zaczęło się od wniosku złożonego przez BlackRock, który jest największym zarządzającym aktywami na świecie i czołowym globalnym dostawcą ETF-ów. W zeszłym tygodniu prezes BlackRocka Larry Fink w jednym z telewizyjnych wywiadów przyznał, że "bitcoin ma szanse zrewolucjonizować finanse”. Niedługo później plany złożenie podobnego wniosku o bitcoinowy ETF albo przejęcia Grayscale Bitcoin Trust i przekształcenia go w fundusz publiczny ogłosił Fidelity Investments. Następnie do tego ogona dołączyły Invesco oraz WisdomTree, które ponownie złożyły do SEC wycofane wcześniej wnioski o pozwolenie na wprowadzenie ETF-u na bitcoina.

Pod koniec czerwca SEC stwierdził jednak, że wszystkie złożone wnioski nie spełniają wymogów formalnych i będą musiały zostać poprawione.

Czytaj również: Giganci chcą wejść w rynek krypto - skąd tyle szumu o ETF na bitcoina?

Czytaj więcej