Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

nowy polski ład zmiany

Ogłoszona w ubiegłym tygodniu propozycja zmian podatkowych jest kolejnym w ostatnim czasie krokiem stymulującym dochody gospodarstw domowych i firm. Problem w tym, że takie decyzje mogą zaszkodzić na dłuższą metę, biorąc pod uwagę wysoką inflację

Przedstawione zmiany (m.in. obniżenie stawki PIT do 12% z 17%, wyłączenie składki zdrowotnej z podstawy opodatkowania dla podatników będących na podatku liniowym, ryczałcie i karcie podatkowej oraz likwidacja ulgi dla klasy średniej) mają na celu naprawę systemu podatkowego, który został skutecznie zaburzony po wprowadzeniu Polskiego Ładu. Co do zasady, obniżkę podatku PIT w pierwszym progu podatkowym należy oceniać pozytywnie. Zmniejsza ona bowiem klin podatkowo-składkowy, co oznacza mniejszą partycypację pracownika i pracodawcy w koszcie pracy. Dużym plusem jest również likwidacja bardzo skomplikowanej ulgi dla klasy średniej. Mniej optymistycznie należy moim zdaniem podejść do ponownej próby faworyzowania jednoosobowych działalności gospodarczych względem umów o pracę. Zróżnicowanie podatkowe między obiema formami świadczenia pracy doprowadziło w ostatnich latach do swego rodzaju patologii na rynku pracy, na której na przegranej pozycji znajdowały się osoby będące na umowie o pracy i niemogące świadczyć usług w ramach działalności jednoosobowej.

Problem w tym, że zmiany te przychodzą w mało sprzyjających warunkach wysokiej inflacji. Według OSR projektu ustawy, łączny koszt dla sektora finansów publicznych w tym roku to blisko 7 mld zł, a w roku kolejnym 23,8 mld zł. Średnioroczny koszt to zatem ok. 15 mld zł, czyli 0,6% PKB. To faktyczny strumień pieniądza, jaki popłynie do gospodarstw domowych i firm w formie ekspansji fiskalnej w dwóch latach. W latach, kiedy oczekiwana inflacja ma być jedną z najwyższych w historii. Rząd postuluje, iż obniżenie podatków ma pomóc w walce z tym problemem. Niemniej skutek w najbliższym czasie może być zupełnie inny.

Projekt ustawy kompletnie nie adresuje bowiem problemu wysokiego obciążenia kosztami życia (żywność, energia) osób z relatywnie niższymi dochodami, co powinno być teraz priorytetem rządu. Jednocześnie propozycja ta zwiększa dochody osób o względnie wyższych zarobkach, co będzie dodatkowo stymulować popyt krajowy lub zewnętrzny. W obydwu przypadkach skutek tego nie będzie korzystny. Nadmierny popyt krajowy podbije inflację. Z kolei wzrost importu oddziaływać będzie w kierunku pogorszenia salda obrotów bieżących. Pierwszy problem będzie musiał zostać zaadresowany wyższymi stopami procentowymi. Rozwiązaniem drugiego problemu może być konieczność deprecjacji złotego wobec walut obcych.

Reklama

Rynek ewidentnie zaczyna przygotowywać grunt pod taki scenariusz. Mianowicie, kontrakty terminowe na 3-miesięczny WIBOR już teraz implikują poziom powyżej 6% w trakcie najbliższego roku. Następnie tylko nieznacznie poniżej tego pułapu. Warto mieć na uwadze, że wspomniane wyżej 0,6% PKB (0,3% PKB na ten rok) to nie wszystko. Do wydatków rządowych w tym roku należy zaliczyć również wpływ z tytułu Polskiego Ładu, tarcze antyinflacyjne, nadwyżkową waloryzację emerytur i wypłatę 14-tej emerytury. Łącznie wydatki tego typu tylko w tym roku sięgnąć mogą 2,5% PKB. W tym miejscu należy także zaznaczyć, że ryzyka skierowane są tutaj raczej w stronę jeszcze wyższych podatków, wskutek prawdopodobnego wydłużenia działania tarcz antyinflacyjnych.

W tym samym czasie NBP podwyższył efektywnie stopy procentowe o ponad 4 pkt. proc. Na podstawie modelu NBP z 2019 roku można szacować, iż dotychczasowa skala zacieśniania polityki pieniężnej mogła przyczynić się do spowolnienia nominalnego PKB o ok. 2,3 pkt. proc. Tym samym możliwe, że do tej pory restrykcyjna polityka pieniężna tylko neutralizowała ekspansję fiskalną. W takim układzie potrzebna będzie istotnie większa skala podwyżek stóp procentowych. Przy 3-miesięcznej stawce WIBOR równej 6%, możemy mówić o wpływie na nominalny PKB przewyższającym 3 pkt. proc. Jeśli rząd przedłuży działanie tarcz antyinflacyjnych może okazać się, iż ten poziom stóp procentowych nie będzie jeszcze wystarczający, aby z odpowiednią siłą oddziaływać w stronę niższej inflacji.

Należy zrozumieć, że kluczem do obniżenia inflacji jest przede wszystkim zatrzymanie jej fiskalizacji. Co z tego, że wyższe stopy procentowe i inflacja sama w sobie ściągają nadmiar pieniądza od gospodarstw domowych i firm, kiedy jednocześnie rząd z powrotem transferuje te środki do sektora przedsiębiorstw i osób fizycznych. Abstrahując od polityki, celem rządu w obecnym czasie powinna być przede wszystkim ochrona osób najbardziej dotkniętych skutkami wysokiej inflacji, nie zaś szeroka ekspansja fiskalna. Problem w tym, że w rzeczywistych rozważaniach ekonomicznych abstrahować od polityki nie możemy.

 

Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI

Czytaj więcej

Artykuły związane z nowy polski ład zmiany