Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jaki kurs akcji JP Morgan Chase

JP Morgan Chase kontra założycielka start-up’u Frank. Oto kolejna ciekawa historia (potencjalnego) oszustwa z rynku amerykańskiego.

Bank JP Morgan Chase pozywa Charlie Javice, założycielkę start-up’u finansowego Frank. Bank zainwestował w ten biznes 175 mln USD, i twierdzi, że Javice na drodze oszustwa zawyżyła znacząco liczbę klientów, by podnieść znacznie wartość biznesu. Wczoraj bank zamknął działalność operacyjną firmy Frank. Całą historię bardzo zgrabnie opisał „Forbes”.

Jak się dał oszukać JP Morgan Chase

Start-up Frank został założony przez Charlie’go Javice’a w 2016 roku. Jego główną usługą jest usprawnianie procesu aplikacji o pożyczki studenckie. W założeniu, miał się on stać „Amazonem szkolnictwa wyższego”. Start-up reklamuje się jako „ultimate student lifehack”. Wsparł go finansowo miliarder Marc Rowan. Wśród udziałowców są również – wedle danych portalu Crunchbase – firmy i fundusze: Aleph, Chegg, Reach Capital, Gingerbread Capital, SWAT Equity Partners.

Pozew trafił do sądu w stanie Delaware, USA. Javice został oskarżony o okłamanie inwestora, czyli banku JP Morgan, w zakresie liczby użytkowników appki Frank. Javice podobno twierdził, że appka ma zarejestrowanych ponad 4 mln użytkowników. W ramach due diligence bank poprosił Javice’a o dowody, a wtedy ten miał sfałszować listę klientów. Wedle JP Morgan, appka firmy Frank miała ledwie 300 tys. użytkowników, a nie 4,3 mln, jak twierdził Javice. Gdy tylko JP Morgan odkrył oszustwo (po tym jak wysłał maile do 400 tys. osób z listy i skala odpowiedzi była katastrofalna), złożył pozew przeciwko Javice.

Listę fałszywych klientów miał stworzyć naukowiec z Nowego Jorku, za wynagrodzeniem 18 tys. USD, a skarga JP Morgan zawiera podobno zrzuty z ekranu z fakturami dla tegoż naukowca. Co ciekawe, miała też powstać zapasowa lista, którą ponoć stworzyła firma ASL Marketing, a zlecenie dla niej miał przygotować Olivier Amar, dyrektor ds. rozwoju firmy Frank.

Reklama

Co ciekawe, już w 2020 roku członkowie Kongresu USA alarmowali, że firma Frank prowadzi „zwodnicze praktyki”. Kongresmani Lloyd Smucker i Haley Stevens napisali w liście: „Podejrzewamy, że firma Frank może wykorzystywać dane zebrane od wprowadzonych w błąd studentów, aby osiągnąć zysk poprzez sprzedaż tychże danych reklamodawcom zewnętrznym. Frank tak naprawdę nie ułatwia studentom uzyskania pożyczek, za to zarabia na danych studentów”.

Zobacz również: Nadchodzi Twitter Coin, dzięki któremu będzie można zarabiać na tweetach

Czy sprawa Charlie Javice ma drugie dno?

JP Morgan objął kontrolę nad firmą Frank we wrześniu 2021 roku. Jej pracownicy automatycznie stali się pracownikami banku. Javice w 2019 roku została wymieniona na liście „Forbes 40 Under 40” w finansach. Gdy bank przejmował start-up, Javice pochwaliła się, że stworzona przez nią firma obsługuje ponad 5 milionów studentów w ponad 6 000 college'ach.

Jednak wersja samej Javice jest niezwykle ciekawa. Otóż twierdzi ona, że oskarżenia są bezpodstawne, i wynikają z faktu, iż JP Morgan sam popełnił wykroczenie. Prawnik Javice Alex Spiro twierdzi, że JP Morgan pospieszył się z inwestycją w start-up, a po fakcie okazało się, że jako bank nie może w pełni wykorzystać prywatnych danych studentów, musiał więc jakoś wybrnąć z tej wpadki.

Javice została dyrektorem zarządzającym w JP Morgan, nadzorującym produkty studenckie w banku. Wiadomo, że otrzymała 10 mln USD w wyniku fuzji, a 20 mln USD miała dostać, jeśli „zachowa dobrą reputację”. Jak widać, bank zrobił dużo, by Javice tej dobrej reputacji nie miała…

Reklama

Javice wniosła skargę przeciwko bankowi JP Morgan, twierdząc, że bank nie zdołał właściwie wykorzystać jej umiejętności, a za to „zrealizował słabo przemyślane plany biznesowe, skoncentrowane na historycznych klientach firmy Frank”. Javice uważa, że JP Morgan Chase „rażąco źle zarządzał swoją inwestycją od samego początku i zdecydował, że woli wycofać się z inwestycji, niż dalej nad nią pracować".

Jaki generalnie z tej historii morał? Ano taki, że po pierwsze, trzeba być bardzo ostrożnym, bo można dać się oszukać na wszystkim, nawet na liczbie użytkowników aplikacji. I taki, że nadeszły czasy, gdy liczba lajków czy użytkowników to jest nowy rodzaj waluty, czy też wartości. Internet bardzo zmienia biznes, a także metodykę oszustw, i to na pewno nie koniec tego trendu. Trzeci wniosek powinien niepokoić wielu inwestorów, którzy powierzają swoje środki doradcom z banków inwestycyjnych: tego rodzaju instytucje nie są nieomylne, ba, mogą dać się nabrać na proste w gruncie rzeczy oszustwa.

Zobacz również: Platforma Shopee wychodzi z Polski, nie pomógł nawet Sławomir. Notowania Allegro wystrzeliły w górę

Czytaj więcej