Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

jak rpp wpływa na stopy procentowe

Konferencja prezesa NBP po listopadowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej mogła zawieść fanów kwiecistych wystąpień Adama Glapińskiego, ironicznie nazywanych „ekonomicznymi stand-upami”. Konferencja była krótsza niż zwykle, bo zamknęła się w niecałej godzinie, w dodatku przez większość jej trwania prezes NBP odpowiadał na pytania dziennikarzy. Sama wypowiedź Glapińskiego trwała zaledwie kilkanaście minut, była wyjątkowo stonowana i trudno było doszukać się niej „pożywki dla memów”. Najważniejsze wnioski z wystąpienia prezesa NBP są jednak następujące - lepiej zwalczać inflację systematycznie, niż zbyt gwałtownie zacieśniać politykę monetarną i tym samym narażać gospodarkę na spadek aktywności. Z wypowiedzi Glapińskiego dało się wyczytać, że na kolejne podwyżki stóp procentowych nie ma co liczyć - chyba, że pojawiłby się nowy, niespodziewany szok podażowy.

Czytaj również: PILNE - Jest decyzja RPP w sprawie stóp procentowych NBP! Rada znów zaskoczyła

 

  • Inflacja w Polsce będzie rosła do pierwszego kwartału 2023 roku, osiągając szczyt w lutym
  • Rada Polityki Pieniężnej wstrzymuje cykl podwyżek stóp procentowych, jednak nie wyklucza tego, że na kolejnych posiedzeniach dojdzie do dalszego wzrostu stóp
  • W przyszłym roku tempo wzrostu gospodarczego będzie maleć, co będzie czynnikiem zmniejszającym inflację, dlatego też - zdaniem Adama Glapińskiego - dalsze zacieśnianie monetarne mogłoby być szkodliwe dla Polskiej gospodarki 
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Fxmaga

 

Wysoka inflacja już nie taka straszna?

Na listopadowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, które odbyło się w środę, po raz kolejny nie przegłosowano podwyżki stóp procentowych. Do przerwania, trwającego od października zeszłego roku, cyklu podwyżek stóp procentowych NBP doszło na poprzednim posiedzeniu RPP, po jedenastu zmianach oprocentowania. Stopa referencyjna wzrosła z 0,10% w październiku 2021 roku do aktualnego poziomu 6,75% we wrześniu tego roku. Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na dalsze zacieśnianie monetarne, mimo wciąż rosnącej inflacji, która wyznacza kolejne tegoroczne maksima. We wrześniu było to 17,2% w porównaniu do zeszłego roku, a w październiku (wg szacunków GUS) 17,9% r/r. To jednak nie koniec wzrostu cen, co przyznał na konferencji sam prezes Glapiński.

Reklama

Wg przewodniczącego RPP w kolejnych miesiącach musimy przygotować się na dalsze wzrosty inflacji - jak powiedział Glapiński: „widzimy już szczyt, który jest coraz bliżej, ale wciąż jeszcze musimy do niego dojść”. Tempo wzrostu cen będzie rosło aż do pierwszego kwartału przyszłego roku, a szczyt inflacji przypadnie na luty lub marzec 2023 roku. Warto przypomnieć, że w lutym tego roku wprowadzono rządową Tarczę Antyinflacyjną (w ramach, której doszło do chwilowego spadku wskaźnika CPI do 8,50% r/r, z 9,40% w styczniu), która zauważalnie obniżyła bazę, co będzie skutkowało wyższym odczytem inflacji w lutym przyszłego roku. I właśnie to luty 2023 roku najczęściej typowany jest na moment szczytu inflacji. W marcu tego roku wskaźnik CPI wyniósł już równe 11%, co oznacza że przy znacznie wyższej bazie możliwe będą pierwsze spadki tempa dynamiki wzrostu cen. Adam Glapiński, pytany o to czy szczyt inflacji przekroczy psychologiczny poziom 20%, odesłał do listopadowej centralnej ścieżki projekcji inflacji NBP, którą poznamy w poniedziałek o 14:00. Prezes NBP zdradził jednak, że w listopadowej projekcji scenariusz bazowy zakłada szczyt inflacji poniżej 20%, ale jednocześnie będzie ona wyższa niż 19% w perspektywie roku.

Jeśli natomiast chodzi o cel inflacyjny, który wynosi 2,5% (z odchyleniem o 1 pkt. proc. w górę lub w dół), to jego osiągnięcie nie będzie możliwe wcześniej niż w 2025 roku, ale od drugiego kwartału 2023 roku „inflacja będzie zmierzać w kierunku celu inflacyjnego”, jak zgrabnie określił to Adam Glapiński. Na „oddech ulgi” od rosnących cen powinniśmy więc czekać do marca przyszłego roku.

Dlaczego po raz drugi z rzędu Rada Polityki Pieniężnej nie zdecydowała się na podwyżkę stóp procentowych, mimo wciąż rosnącej inflacji i bardzo słabego polskiego złotego?

Adam Glapiński argumentował wstrzymanie cyklu podwyżek stóp procentowych tym, że oddziaływanie na presję inflacyjną powinno być systematyczne, a nie gwałtowne. Wszelkie prognozy zakładają dalszy spadek aktywności gospodarczej w kolejnych kwartałach, co - w połączeniu z dalszym zacieśnianiem polityki monetarnej w Polsce - mogłoby w skrajnym wypadku doprowadzić nawet do recesji gospodarczej. Wg prezesa NBP, wypowiadającego się na konferencji w imieniu RPP, do spadku inflacji w przyszłym roku przyczyni się w dużej mierze spadek tempa wzrostu gospodarczego, a swój skutek zaczną mieć również dotychczasowe podwyżki stóp procentowych, które oddziałują na gospodarkę z kilkunastomiesięcznym opóźnieniem. Glapiński powtórzył też, że Polski nie czeka recesja (w przeciwieństwie m.in. do Niemiec), natomiast musimy przygotować się na jeden kwartał recesji technicznej.

Prezes NBP przytoczył dane z listopadowej centralnej ścieżki projekcji, wedle których inflacja CPI wyniesie 17,9% r/r w IV kw. 2022 r., 8% w IV kw. 2023 r., 4,9% w IV kw. 2024 r. i 3% w IV kw. 2025 roku, tym samym mieszcząc się w zakresie celu inflacyjnego NBP.

Reklama

 

 

To koniec podwyżek stóp procentowych?

Druga z rzędu decyzja o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie nie bez powodu wywołała spekulacje na temat tego czy obecny cykl podwyżek stóp procentowych dobiegł końca. Podobnie jak na październikowej konferencji po posiedzeniu RPP, tak i tym razem, Adam Glapiński zapewnił, że Rada nie ogłasza końca cyklu zacieśniania monetarnego, a jedynie jego wstrzymanie - prezes NBP zapewnił, że w obliczu zmiany warunków makroekonomicznych, które w istotny sposób zmieniałyby listopadową projekcję inflacji i tempa wzrostu gospodarczego, możliwe są dalsze interwencje w postaci podwyżek stóp procentowych. Glapiński zapewnił, że Rada „jest gotowa na każde działanie” i jeśli „rzeczywistość będzie wskazywała na inny rozwój sytuacji, niż to jest w projekcji, wtedy decyzje Rady Polityki Pieniężnej mogą być inne”.

Jeśli zaś chodzi o samą listopadową projekcję NBP, to zakłada ona, że roczne tempo wzrostu PKB znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 4,3 – 4,9% w 2022 r. (wobec 3,9 – 5,5% w projekcji z lipca 2022 r.), -0,3 – 1,6% w 2023 r. (wobec 0,2 – 2,3%), 1,0 – 3,1% w 2024 r. (wobec 1,0 – 3,5%) oraz 1,8 – 4,4% w 2025 r. Oznacza to więc wzrost polepszenie prognoz wzrostu PKB dla 2022 roku (względem poprzedniej projekcji), przy jednoczesnym pogorszeniu prognoz dla przyszłego i 2024 roku.

Reklama

Jeśli natomiast chodzi o inflację, to listopadowa ścieżka projekcji NBP zakłada, że roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 14,4 – 14,5% w 2022 r. (wobec 13,2 – 15,4% w projekcji z lipca 2022 r.), 11,1 – 15,3% w 2023 r. (wobec 9,8 – 15,1%), 4,1 – 7,6% w 2024 r. (wobec 2,2 – 6,0%) oraz 2,1 – 4,9% w 2025 r. Jeśli zaś chodzi o tempo spadku inflacji, najnowsza projekcja NBP, która zostanie opublikowana w poniedziałek, zakłada że będzie ono wolniejsze, niż prognozowano jeszcze w lipcu. Warto też zauważyć, że listopadowa ścieżka projekcji NBP została wydłużona do 2025 roku.

Czytaj również: NBP pogrąża polskiego złotego i wciąż wierzy, że inflacja jest w odwrocie

 

 

Polski złoty wcale nie jest słaby, tylko „płynny”

Na konferencji prezesa NBP nie zabrakło też pytania o kondycję polskiej waluty, które wydaje się w pełni uzasadnione, szczególnie że Glapiński występuje na tle telebimu wyświetlającego hasło: „dbamy o wartość polskiego pieniądza”. Na poprzedniej konferencji Glapiński stwierdził, że słabość polskiego złotego jest oznaką jego siły. Chodziło o to, że mamy wolny kurs waluty narodowej, który nie potrzebuje częstych interwencji ze strony banku centralnego, jak ma to miejsce np. w przypadku korony czeskiej, czego nasi południowi sąsiedzi, zdaniem Glapińskiego, „nam zazdroszczą”. Tak więc… słabnący złoty jest oznaką naszej siły, ponieważ działają jako stabilizator koniunktury. Zmieniający się kurs złotego reaguje na sytuację, słabnąc chroni nas przed bezrobociem czy recesją.

Na dzisiejszej konferencji prezes NBP dodał, że polski złoty wciąż może być uznawany za walutę silną - to wypowiedzi i działania przedstawicieli amerykańskiej rezerwy federalnej i Europejskiego Banku Centralnego w największej mierze kształtują kurs polskiego złotego, a na te NBP nie ma żadnego wpływu. Płynny kurs naszej waluty wyklucza też częste interwencje banku centralnego, jak ma to miejsce np. w przypadku czeskiej korony. Glapiński dodał, że euro również w ostatnich kwartałach mocno osłabiło się w stosunku do dolara, a zagraniczni zaufania do naszej waluty. Problem w tym, że polski złoty osłabił się również w stosunku do euro - PLN stracił prawie 14% w stosunku do dolara na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy, euro straciło niecałe 11,5% wobec dolara w tym samym czasie, natomiast nasza waluta w ciągu ostatniego roku osłabiła się o 1,65% wobec euro. 

Czytaj również: Prezes robi show! Polski złoty niekoniecznie...

Czytaj więcej