- Jak poważne są problemy Volkswagena?
- Czy zarząd koncernu zamknie fabryki?
- Dlaczego zwolnienia mogą być konieczne?
15 tys. pracowników do zwolnienia w Volkswagen
Volkswagen może zlikwidować około 15 tys. miejsc pracy, ocenił bank Jefferies. Powodem ma być możliwe zamknięcie niektórych zakładów.
Koncern potrzebuje dodatkowych środków by podreperować kulejące finanse. Drastyczny krok polegający na zamknięciu fabryk mógłby uwolnić rezerwy rzędu od 3 do 4 mld EUR.
Volkswagen rozważać ma zamknięcie od dwóch do trzech zakładów, podał Jefferies. Rozważane jest od czterech do pięciu placówek w Niemczech. Oznaczałoby to, że koncern produkowałby od 500 do 750 tys. mniej samochodów rocznie, szacuje Jefferies.
Firma ogłosiła już w poniedziałek, że zamierza zakończyć trwającą od 30 lat umowę z pracownikami, która gwarantowała bezpieczeństwo zatrudnienia w sześciu fabrykach. Jest to element planu cięcia kosztów o wartości 10 mld EUR.
Volkswagen zmaga się z coraz silniejszą konkurencją, szczególnie z chińskimi producentami w segmencie samochodów elektrycznych. Wcześniej we wrześniu CEO Grupy, Oliver Blume, ostrzegł, że konieczne będą znaczne cięcia wydatków. Dodał również, że koncern musi działać zdecydowanie by pozostać konkurencyjnym.
“Kierownictwo (Volkswagen) dało nam przekonanie, że nie ma planu B, który wykluczałby redukcję mocy produkcyjnych, a decyzje mogą prowadzić do rezerw w przedziale (3 mld euro-4 mld euro) już w IV kwartale” - stwierdzili analitycy Jefferies w niedawnej notatce.
Amerykański bank uważa, że niemiecka firma nie będzie potrzebowała zgody rady nadzorczej w sprawie zamknięcia fabryk. W przeszłości rada nadzorcza blokowała wysiłki kierownictwa w zakresie restrukturyzacji. Połowa miejsc w radzie nadzorczej należy do związkowców. Oprócz tego, Dolna Saksonia posiada 20% udziałów i przeważnie opowiadała się po stronie pracowników.
Analitycy Jefferies argumentowali, że związki zawodowe będą pod presją osiągnięcia nowych umów, podczas gdy firma jest w stanie wymusić cięcia zatrudnienia. Co istotne, “związki mogą strajkować tylko w sprawie wynagrodzeń, a nie zamykania zakładów lub zwolnień, jeśli te ostatnie nie są chronione umową”, czytamy w analizie Jefferies.
Przed tygodniem kierownictwo Volkswagena podczas spotkania z pracownikami zapowiedziało, że firma ma “może rok, może dwa” na zmianę swojej strategii. Dwa dni wcześniej ogłoszono cięcia kosztów i zamknięcia zakładów.
Według dyrektora finansowego Grupy Volkswagen, Arno Antlitza, europejski rynek samochodowy znacznie się skurczył po pandemii. Firma mierzy się z niedoborem popytu rzędu nawet 500 tys. pojazdów. To mniej więcej zdolność produkcyjna dwóch fabryk koncernu.
“Rynek po prostu nie istnieje” - stwierdził Antlitz, dyrektor finansowy Grupy Volkswagen. Według niego, wspólną odpowiedzialnością pracowników i kierownictwa jest przejście na flotę głównie samochodów elektrycznych. Oczywiście, to wymagałoby cięcia kosztów.
Zobacz również: Nie będzie wielkiej inwestycji Intela w Polsce. Budowa wstrzymana na 2 lata
Symbol kryzysu w niemieckim przemyśle
Problemy Volkswagena są jednym z elementów załamania koniunktury w niemieckim sektorze produkcyjnym. Niemcy mierzą się ze stagnacją wzrostu gospodarczego. Realna produkcja przemysłowa w Niemczech zmalała o 16% w ciągu ostatnich 7 lat. Jest ona również o 26% poniżej trendu z lat 2010-2019.
Zatem, jeśli gospodarka wzrastałaby w tempie obserwowanej w okresie 10 lat przed pandemią, dziś produkowałaby o 26% więcej. Więcej pisaliśmy o tym tutaj: Trwa najgorszy kryzys od dekad w niemieckim przemyśle
Problemy Volkswagena stały się już sprawą wagi państwowej. Olaf Scholz wraz ze swoim rządem uczynił naprawę sytuacji koncernu sprawą kluczową. Opinia publiczna oczekuje, że niemiecka rada ministrów zgodzi się na propozycję obniżenia podatków w celu zwiększenia popytu na pojazdy elektryczne
Czytaj także: Wyjechał z Ukrainy i teraz zarabia setki milionów na kontrowersyjnym biznesie
