Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

czy da się zarobić na polskich akcjach

WIG20 jest nieinwestowalny, zniesienie podatku Belki jest niemożliwe, a akcje Asbisu wciąż warto kupować – mówi nam Tomasz Juroszek, inwestor indywidualny oraz członek zarządu Betplay Capital i Juroszek Holding, syn miliardera Zbigniewa Juroszka.

 

  • Tomasz Juroszek twierdzi, że indeks WIG20 jest nieinwestowalny, bo zbyt duży wpływ ma na niego polityka.
  • Zdaniem członka zarządu Juroszek Holding, zniesienie podatku Belki nigdy nie nastąpi.
  • Juroszek zdradza, że wciąż chce akumulować akcje Asbisu.
  • Na jego celownik trafiły dwie małe, zagraniczne spółki.
  • Tomasz Juroszek inwestuje również w sztukę – zdradza jakich malarzy lubi.

 

Piotr Rosik (z-ca redaktora naczelnego FXMAG): Co Pan sądzi, jako aktywny inwestor na GPW, o koncepcji podatku od zysków nadmiarowych? Pytam, bo temat znowu powraca.

Tomasz Juroszek (inwestor indywidualny): Ta sytuacja jest już dla mnie trochę niepoważna. Podważa wiarygodność tej giełdy. Ten temat jest powtarzany wiele razy przez polityków, wraca jak bumerang tak naprawdę co kilka tygodni i ma znaczny wpływ na notowania. Myślę że sam projekt nie jest aż tak dużym problemem, tylko chodzi o niepewność, o to że nie można wycenić ryzyka wprowadzenia podatku od nadmiarowych zysków, bo osoby odpowiedzialne zmieniają zdanie tak naprawdę co kilka tygodni. To nie jest korzystna sytuacja dla rynku. W ogóle przewidywalność prawa nie jest mocną stroną naszego kraju.

Czytaj także: Znani analitycy mówią nam, co się będzie działo z WIG20 i S&P500

 

Czy uważa Pan, że generalnie to polski rząd jest takim głównym hamulcowym GPW? To przez rząd zagraniczni inwestorzy traktują ten nasz rynek po macoszemu? Dlatego nasz rynek jest wciąż w koszyku emerging markets?

Reklama

Myślę że niezależnie od tego, jaki rząd by to był, to po prostu wpływ polskich polityków na GPW jest za duży. On jest bezpośredni i zawsze był problemem. W ostatnich latach on się trochę nasilił i jest bardziej widoczny. Gdy zagraniczny inwestor spojrzy na historyczne notowania, to od razu stwierdzi, że coś jest nie tak z tym naszym głównym indeksem WIG20, bo on nie odzwierciedla w żaden sposób polskiej gospodarki, która przez 25 ostatnich lat zrobiła ogromny progres.

Kiedyś połowa, a dziś bodajże 7 spółek z WIG20 jest zarządzanych bezpośrednio przez Skarb Państwa. Dla mnie osobiście ten indeks jest nieinwestowalny. I podejrzewam, że wielu innych polskich inwestorów też tak myśli. A tym bardziej jest to trudne do przełknięcia dla zagranicznych inwestorów.

 

Oczywiście, rząd to nie jedyny problem. Od roku mamy wojnę niedaleko nas…

Tak, to jest zwiększone zagrożenie inwestycji. Jest jeszcze brak środków z funduszu odbudowy, jest kwestia słabej edukacji finansowej Polaków, co powoduje, że nie ma kultury inwestowania w kraju. Proszę zrobić eksperyment: jak Pan się pochwali wśród znajomych, że Pan aktywnie inwestuje na polskiej giełdzie, to oni zrobią wielkie oczy, bo to nie jest zbyt popularne zajęcie.

 

Notowania WIG20 – 5 lat  grafika numer 1 grafika numer 1

Źródło: TradingView

Reklama

 

Inwestorzy w ankietach wśród czynników zniechęcających do giełdy wskazują na wysoki podatek od zysków kapitałowych Czy Pan uważa, że to rzeczywiście ma takie duże znaczenie, że mamy „Belkę” i co z tym począć?

Nie uważam, że to jest decydujący czynnik, bo wydaje mi się, że wbrew pozorom, niewiele osób w ogóle kojarzy takie produkty, jak IKE czy IKZE. Gdyby większość narzekała na ten podatek, to by starała się go ominąć. Oczywiście, przy pewnej wielkości kapitału on zaczyna być odczuwalny.

Nie sądzę, że da się go zlikwidować w całości. Zapewnia zbyt duży napływ środków dla budżetu państwa. Mógłby być niższy, mogłyby być jakieś ulgi, szczególnie dla mniejszych indywidualnych inwestorów. Uważam, że nierealnym scenariuszem jest taki, w którym udaje się go znieść w całości.

Czytaj także: Wpływy z podatku Belki rosną jak na drożdżach. W ub.r. fiskus zabrał Polakom ponad 5 mld zł

 

Według mnie, dosyć ciekawym sposobem złagodzenia odczuwalności „Belki” jest zrobienie progów czasowych, promujących inwestowanie długoterminowe. Czyli rozwiązanie, w którym podatek byłby znacznie niższy po przetrzymaniu akcji przez 3 czy 5 lat.

Tak, to jest sensowny pomysł. Jest on stosowany na wielu rynkach zagranicznych. To jest taka droga, którą powinniśmy podążać.

 

Jaki ma Pan generalnie outlook dla polskich akcji?

Reklama

To jest trudne pytanie. To jest takie pytanie sprowadzające inwestowanie na giełdzie do makroekonomii. A ja się skupiam na spółkach. Na pewno dopóki wojna w Ukrainie się nie skończy, to cały czas będziemy mieć rozbieżność między wycenami polskich spółek i spółek europejskich. Oczywiście, ona zawsze występowała, ale teraz jest szczególnie wysoka.

Zauważam jednak optymistyczne sygnały z polskiego przemysłu. Wydaje mi się, że spółki mogą nie odczuć mocno recesji, nie będzie aż tak złej sytuacji, jak wszyscy wieszczą.

Z drugiej strony, wzrost na polskiej giełdzie, który zaczął się na jesieni, trochę mnie zaskoczył. Wygląda to tak, jakby giełda zaczęła trochę dyskontować sytuację, w której albo wojna się kończy, albo recesja w Polsce okazuje się tylko niewielkim spowolnieniem.

 

Rozumiem, że Pan jest ze szkoły inwestowania w wartość. A czy szkoła inwestowania w spółki wzrostowe też jest Panu bliska? A może stosuje Pan miks tych podejść?

Moja przygoda z inwestowaniem zaczęła się od inwestowania w wartość, dlatego jest mi najbliższe sercu. Ale prawda jest taka, że to są wszystko bardzo płynne określenia, no bo każdy inwestor przecież inwestując w spółkę zakłada, że kupuje spółkę za mniej, niż ona jest warta, więc każdy tak naprawdę inwestuje w wartość.

Mnie cechuje wysoka awersja do ryzyka, nie przepadam za spółkami z dużym długiem czy spółkami nisko rentownymi. Ja sobie nie umiem wyobrazić spółki, która jest teraz nierentowna i ma ujemne marże przez np. 6 lat. Są takie osoby, które to potrafią. Ja wolę spółki przewidywalne, które oceniam na podstawie danych historycznych i w miarę przewidywalnej najbliższej przyszłości.

Reklama

 

Ma Pan jakichś guru inwestycyjnych?

Nie posiadam. Uważam, że żeby się rozwijać, to nie mogę być nastawiony na śledzenie poczynań czy też historii jednej osoby. Nikt nie jest doskonały, a na inwestowanie nie ma jednego dobrego sposobu. Oczywiście, w przeszłości dużo czytałem Bena Grahama, Joela Greenblata czy Petera Lyncha, ale też Philipa Fischera. Darzę ich dużym sentymentem, lubię ich cytaty i książki. Jednak to błąd mieć tylko jednego takiego swojego guru, bo inwestowanie się zmienia i inaczej może wyglądać w przyszłości.

Czytaj także: Warren Buffett zabezpiecza interesy Berkshire Hathaway na wypadek swojej śmierci

 

Zawsze jak pada nazwisko Petera Lyncha, to mi się przypomina, że on lubił odwiedzać siedziby spółek i jeśli tam były czerwone dywany i drogie obrazy na ścianach, to nie kupował akcji. Pan też ma takie podejście? Odwiedza Pan siedziby spółek?

Staram się. I zdarzyło mi się, że takie odwiedziny przekonały mnie ostatecznie do inwestycji. Pojechałem do Środy Wielkopolskiej, do siedziby spółki Decora, na walne zgromadzenie. Udało mi się wtedy poznać zarząd, ale też dwie osoby z działu sprzedaży, które pokazywały mi podkłady, listwy i podłogi i opowiadały mi o tym w taki sposób, jakby Elon Musk mi sprzedawał lot w kosmos. To był niesamowite doświadczenie. Nie wiedziałem, że ktoś może być tak zafascynowany opowiadaniem o o materiałach wykończeniowych. To był dla mnie decydujący moment – zrozumiałem, że sukces tej spółki polega na tym, że kierownictwo niższego szczebla jest zaangażowane w tę pracę i pełne pasji.

 

Wykręcił Pan wynik niemal 28% w 2022, lepszy o 8 pkt. proc. od wyniku z 2021. Gratuluję, natomiast chciałem się zapytać, co miało największą kontrybucję do tego wyniku. Asbis, który jest największą pozycją w portfelu?

Tak, dokładnie. Mam już na nim niemal 100% zysku. Na wynik duży wpływ miały także akcje spółek Unimot i XTB. Unimot to taki stock pick mojego ojca, on mnie przekonał do niej, choć ja się bałem, bo ona ma duże zapotrzebowanie kapitałowe, no i pewne regulacyjne obowiązki, bo to spółka paliwowa. Ale przekonałem się do niej, gdy wiedziałem już, że jest bardzo duża szansa, iż dojdzie do przejęcia aktywów Lotosu przez Saudi Aramco. Lotos większość aktywów sprzedał dużo poniżej wartości, więc to była taka sytuacja w której Unimot stawał się praktycznie ponad dwa razy większą firmą za relatywnie nieduże pieniądze.

Reklama

 

Jaka jest Pańska najgorsza inwestycja jak do tej pory?

Kernel Holding. Gdy wybuchła wojna na Ukrainie, to spowodowało to problemy z eksportem zboża i wielkie problemy z wyceną spółek ukraińskich. One stały się po prostu nieinwestowalne dla większości inwestorów na świecie. A Kernel na dokładkę zaczął mieć problemy ze spłatą zobowiązań. Straciłem 60% na tej inwestycji.

Kiedyś zanotowałem też sporą stratę na Ten Square Games, około 40%. Przy czym TEN to było około 2% portfela, a Kernel miał w pewnym momencie 20% udziału. Kernel mi mocno wpłynął na wynik za I półrocze 2022 i jestem pozytywnie zaskoczony, że zamknąłem cały rok na takim plusie.

 

A czemu Pan tak kocha Asbis?

To za dużo powiedziane. Bardzo lubię tę spółkę. Kiedyś mi się spodobała jej cena, a to błąd, bo trzeba wychodzić od jakości. W każdym razie, ona przez długi czas nie podobała się inwestorom i trudno powiedzieć dlaczego. Miała kilka problemów, była to białoruska spółka przeniesiona na Cypr – pewnie ten wizerunek nie był najlepszy. Tymczasem Asbis to spółka, która przez 7 lat nieprzerwanie zwiększała zysk netto i nieprzerwanie zwiększała dywidendę. Nie wiem, czy jest na GPW wiele spółek, które mogą się pochwalić taką serią.

Reklama

Poza tym, Asbis bardzo dobrze komunikuje się z giełdą, bardzo często robi czaty inwestorskie. Spółka publikuje regularnie prognozy. Chyba tylko po to, by te prognozy zawsze przebijać.

Dodatkowo, jest ona obecna na takich ryzykownych rynkach, jak Kazachstan, Gruzja, Azerbejdżan, Armenia. Ja to postrzegam jako dużą szansę, bo to rynki mocno rosnące, tam jest duża dynamika wzrostu wynagrodzeń, a mała konkurencja. Asbis na takim rynku staje się de facto monopolistą na dystrybucję np. sprzętu Apple czy nVidia. I może dyktować marże.

A poza tym, to jest spółka, która dokonała czegoś niemożliwego jak dla mnie. W najtrudniejszym roku w historii utrzymała zysk netto z roku poprzedniego, mimo utraty znaczącej części przychodów. To było ostateczne udowodnienie wielkich kompetencji zarządu i potwierdzenie, że spółka poradzi sobie w każdej sytuacji.

Czytaj także: Pozytywna rekomendacja napisana na zamówienie spółki... zbliża jej kurs do historycznych szczytów

 

 

Będzie Pan dokupywał akcje Asbisu?

Tak. Już w tym roku to robiłem. I nadal zamierzam. I na razie nie zamierzam sprzedawać. Dobre spółki trzyma się w portfelu.

Reklama

Wspomniał Pan o XTB, ma Pan też STS. Czy to jest jakaś taka koncepcja, że zamiast grać na zakładach bukmacherskich czy na forex, to po prostu Pan woli zarabiać mając akcje takich spółek „kasynopodobnych”?

Mój brat Mateusz doszedł do tego wniosku już kilkanaście lat temu, dlatego prowadzi STS.

Akcje STS mam też dlatego, że tą spółkę świetnie znam. Kiedyś pracowałem w niej, jestem w stanie bez problemu powiedzieć, jaka jest jej wartość. Gdy wybuchła wojna i cena akcji STS zeszła poniżej 13 zł, to ja wiedziałem, że to jest wycena bez uzasadnienia i że jest to po prostu dobra okazja Inwestycyjna.

Co do XTB, to spółka wydawała się już skrajnie tania przed wojną. Skorzystała na podwyższonej zmienności. A patrząc  na jej wyniki finansowe, na bazę klientów, to widać, że ona nie tylko wykorzystuje okazje, ale też organicznie bardzo dobrze się rozwija i rozbudowuje ofertę. Podoba mi się, że wychodzi na nowe rynki oraz jej podejście do marketingu.

Czytaj także: Rekordowa dywidenda od największego brokera na warszawskiej giełdzie

 

Był Pan kiedyś po stronie klienckiej w STS lub XTB?

W STS tak, kiedyś za młodu dość często puszczałem kupony. Jeśli chodzi o XTB, to zastanawiałem się, gdy spółka wprowadziła ofertę 0% opłat od obrotu akcjami do 100 000 zł. Jednak rozmyśliłem się, bo mam już kilka kont maklerskich i w końcu z lenistwa doszedłem do wniosku, że nie chcę kolejnego.

Notowania XTB na tle WIG – 5 lat

Reklama

  grafika numer 2 grafika numer 2

Źródło: TradingView

 

Widzę w Pańskim portfelu jeszcze dwie ciekawe spółki. Mo-Bruk to taki walor dla najbardziej zatwardziałych inwestorów w wartość. Producent betonu, grzebiący się też w śmieciach…

To jest stricte buffettowska inwestycja. Gdy Pan zapyta inwestora z Stanach Zjednoczonych o biznes śmieciowy, to jest on wysoko ceniony, podobnie jak zakłady pogrzebowe. To jest zaskakująco wysokomarżowy biznes, bardzo przewidywalny.

Ponadto jest duża bariera wejścia na rynek, na którym działa Mo-Bruk. A z drugiej strony, spółka nie potrzebuje jakichś wielkich środków na inwestycje. Ma zero długu, zero kredytów. Poza tym to biznes rodzinny, a założyciele są często mocno emocjonalnie związani z firmami i robią wiele, by one dobrze działały.

 

A Bloober Team? To chyba jedyny przedstawiciel gamingu w Pana portfelu. Czy Pan liczy, że to będzie kolejny CD Projekt, albo chociaż 11bit studios?

Reklama

Szczerze? Nie, Bloober Team nie chyba ma aż tak dużego potencjału. Ale jest to spółka skoncentrowana na bardzo wąskiej niszy, jaką jest horror psychologiczny. To mnie zachęciło do inwestycji. Wydaje mi się, że zarząd ma dobry pomysł na biznes, wie w którym kierunku idzie. Poza tym, jest to jedna z nielicznych spółek gamingowych, które mają stabilne wyniki.

 

A nie ma Pan ochoty zainwestować w CD Projekt, pod kolejnego Wiedźmina?

Ja mam problem mentalny z CD Projektem. Przegapiłem ten moment, gdy akcje były po 20 zł, mimo że wiedziałem, iż jest to bardzo dobre studio. I to wspomnienie mi przeszkadza. I przeszkadza mi też porażka Cyberpunka 2077, w którego trochę grałem i on mnie nie przekonał.

 

Co Pan ma teraz na celowniku?

Skupiam się na redukowaniu pozycji. Chcę się pozbyć kilku najmniej perspektywicznych pozycji. Nie czuję się komfortowo z 18 pozycjami, bo nie jestem w stanie uważnie śledzić tych spółek.

Z drugiej strony, idę w kierunku dywersyfikacji geograficznej. Szukam pomysłów poza Polską.

 

A poza Polską, będzie Pan szukał dojnych krów, czy spółek wzrostowych?

Reklama

Przyznam, co może zaskoczyć, że śledzę uważnie wielu zachodnich ekspertów i inwestorów na Twitterze i dzięki temu wpadły mi na celownik dwie małe spółki. One mają poniżej 100 mln USD wyceny. Jedna z nich to spółka australijska. One są bardzo obiecujące, według mnie, ale więcej nie mogę powiedzieć.

 

Inwestuje Pan w coś innego, niż akcje?

Tak, inwestuję w dzieła sztuki, głównie w malarstwo polskie XIX i XX wieku. To jest hobby, które niejako przejąłem po ojcu. Kiedyś interesowałem się też zbieraniem monet i znaczków, ale już się tym nie zajmuję, a swoją kolekcję sprzedałem z niezłym zyskiem.

 

A zdradzi Pan, jakich malarzy Pan kupuje?

Ze względu na mój budżet, to nie Jacka Malczewskiego. [śmiech] Bardzo mi się podobają dzieła urodzonej we Francji Polki z pochodzenia, o imieniu Olga Słomczyńska. Cenię też malarzy żydowskich, bo tak naprawdę są niedoceniani w Polsce, co jest  niezrozumiałe dla mnie.

Czytaj także: Zobacz w co inwestują najbogatsi – mieli to aktywo w portfelach w 2022 roku i ono ochroniło ich przed inflacją

 

Często Pan odwiedza muzea i galerie?

Reklama

Tak. Mieszkam w Katowicach i wszystkim polecam Muzeum Śląskie. Tam jest kilka bardzo fajnych eksponatów. Jak jestem w jakimś dużym mieście europejskim, to też oczywiście odwiedzam muzea i galerie. Celowo byłem już z tego powodu w Amsterdamie i Londynie.

 

A ma Pan bitcoina, jakieś kryptowaluty?

Kiedyś się interesowałem tym tematem. Jednak to jest skomplikowany, szeroki temat. Nie czuję się w tym dobry. Zainwestowałem 1 000 zł jakieś 2 lata temu i kiedyś wejdę na to konto i zobaczę, co z tym. Mam trochę bitcoina, trochę ethereum. Ale generalnie nie znam się, więc nie inwestuję.

 

Jakie źródła informacji Pan poleca młodym inwestorom?

Oprócz Twittera rekomenduję różne kanały na YouTube np. Swedish Investor, czytanie jak najwięcej książek oraz prasy branżowej.

 

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

 

Tomasz Juroszek – Absolwent Wydziału Zarządzania Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie. Posiada tytuł magistra w zakresie Biznesu Międzynarodowego, który uzyskał w Base Business School w Londynie (dawniej Cass Business School). Od 2022 roku pełni funkcję członka zarządu Betplay Capital oraz Juroszek Holding.

Czytaj więcej