Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

co to inwestowanie pasywne

Konta IKE i IKZE są coraz popularniejsze, jednak wciąż ponad połowa z nich prowadzona jest w Towarzystwach Funduszy Inwestycyjnych. Czy coś w tym złego? Przede wszystkim to, że TFI oferują pewne złudzenie bezpieczeństwa, bo „profesjonaliści zajmą się moimi pieniędzmi”. W praktyce jednak ci profesjonaliści każą sobie słono płacić za korzystanie z ich funduszy inwestycyjnych, a jednocześnie w dłuższej perspektywie rzadko wygrywają ze stopami zwrotu osiąganymi np. przez amerykański indeks S&P500 czy MSCI World. „Bezobsługowość” na podobnym poziomie, co w TFI możemy uzyskać znacznie niższym kosztem - korzystając z szerokiego wyboru pasywnych funduszy notowanych na giełdzie (ETF) dostępnych z poziomu maklerskich IKE i IKZE. Jak się za to zabrać i jakich błędów nie popełniać?

 

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

 

Dlaczego inwestowanie pasywne?

Reklama

W ostatnich latach inwestowanie pasywne zaczęło bardzo dynamicznie zyskiwać na popularności w Polsce. I bardzo dobrze, bo to oznacza, że świadomość przeciętnego uczestnika rynku kapitałowego jest coraz większa, a także to, że coraz więcej osób interesuje się lokowaniem kapitału na giełdzie. Inwestowanie pasywne ma swoje niezaprzeczalne zalety, choć oczywiście nie jest pozbawione wad. Te jednak nie są w stanie przysłonić korzyści wynikających z pasywnego podejścia do zarządzania portfelem inwestycyjnym. Zacznijmy od tego czym tak naprawdę jest inwestowanie pasywne. Zdarza się, że to określenie jest mylnie zestawiane z inwestowaniem długoterminowym i dywidendowym.

Nie można bowiem nazwać inwestorem pasywnym kogoś, kto trzyma w portfelu np. akcje Shell, Apple i Grupy Kęty z myślą o realizowaniu strategii „kup i zapomnij”. Opisywany inwestor stosuje bowiem aktywne podejście do zarządzania portfelem, ponieważ sam wyselekcjonował spółki, których akcje ma na rachunku maklerskim i sam fakt, że planuje trzymać je przez lata nie ma tu znaczenia w kontekście pasywności. Gdyby jednak ten sam inwestor zainwestował np. w amerykański indeks S&P500 i nasz rodzimy WIG20, systematycznie zwiększając ulokowaną w nich kwotę, to jak najbardziej można jego podejście określić mianem pasywnego. Inwestowanie pasywne polega bowiem na realizowaniu z góry założonej strategii odwzorowywania notowań konkretnego indeksu - może być to zarówno szeroki indeks akcji, indeks spółek z konkretnego sektora czy regionu geograficznego, a także indeks obligacji czy notowań surowców. Narzędziem służącym do inwestowania pasywnego są zaś przede wszystkim ETF-y, czyli pasywnie zarządzane fundusze notowane na giełdzie.

Sprawdź również: Czym jest strategia inwestycyjna? Czy powinieneś mieć swoją własną strategię?

 

Jakie są zalety inwestowania pasywnego?

Przede wszystkim niższe ryzyko niż przy samodzielnym doborze spółek do portfela. „Zakup indeksu” za pomocą ETF-u jest też wygodny, ponieważ transakcję zawieramy tak, jakbyśmy kupowali np. akcję konkretnej spółki, ponadto zarządzający takim funduszem na bieżąco zajmują się odwzorowaniem składu konkretnego indeksu, więc z perspektywy inwestora jest to też instrument w zasadzie bezobsługowy. Jedną z najważniejszych zalet inwestowania pasywnego jest sam fakt, że w długim terminie daje ono po prostu lepsze rezultaty niż aktywnie prowadzony portfel. Tak przynajmniej wynika z danych SPIVA m.in dla indeksu S&P500 - w ciągu ostatniej dekady mniej niż 10% aktywnie zarządzanych funduszy w USA było w stanie pobić stopę zwrotu najpopularniejszego indeksu giełdowego w Stanach Zjednoczonych, a w ciągu ostatnich 5 lat prawie 85% aktywnych funduszy zanotowało gorszy wynik niż S&P500. Nawet w ubiegłym, 2022 roku, który był wyjątkowo słaby dla szerokiego rynku w USA i w którym S&P500 stracił niemal 20% ponad połowa aktywnych funduszy inwestycyjnych (55,4%) zanotowała gorszą stopę zwrotu niż szeroki rynek.

 grafika numer 1 grafika numer 1

Do największych wad inwestowania pasywnego można zaliczyć fakt, że nasze wyniki inwestycyjne będą takie jak stopa zwrotu z konkretnych indeksów, w które zainwestujemy. Dla inwestorów, którzy chcą „pokonać rynek” to za mało. Do tego dochodzą roczne koszty zarządzania ETF-ami, które wprawdzie są relatywnie niskie (szczególnie w porównaniu do funduszy aktywnych), ale i tak będą systematycznie obciążać nasz rachunek. Mimo wszystko, zalety inwestowania pasywnego znacznie przewyższają słabe strony takiego podejścia.

Sprawdź również: Czy inwestowanie pasywne ma jeszcze dzisiaj sens?

Reklama

 

Inwestowanie pasywne na kontach IKE/IKZE

Zacznijmy od tego, że aby inwestować pasywnie na kontach IKE lub IKZE musisz założyć rachunek w jednym z domów maklerskich, które mają je w ofercie:

  • Dom Maklerski BDM
  • Biuro Maklerskie BOSSA
  • Dom Maklerski Banku BPS
  • Biuro Maklerskie mBank
  • Millennium Dom Maklerski
  • Biuro Maklerskie Santander Bank Polska (tylko IKE)

 

Warto dodać, że fundusze indeksowe (ale nie notowane na giełdzie) w swojej ofercie kont IKE i IKZE ma również inPZU, choć ich koszty zarządzania wynoszą 0,5% rocznie.

Wszystkie maklerskie IKE i IKZE oferują dostęp do funduszy ETF notowanych na warszawskiej giełdzie. Jeżeli jednak chcesz zainwestować w fundusz, który jest notowany na innym parkiecie niż GPW, czyli w ETF z zagranicznego rynku, do wyboru pozostają rachunki maklerskie IKE/IKZE w:

  • Biuro Maklerskie BOSSA
  • Biuro Maklerskie mBanku
  • Biuro Maklerskie Santander Bank Polska (tylko IKE)

Sprawdź również: Inwestować pasywnie czy aktywnie? Jak pokonać benchmark

 

Reklama

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

 

 

Pasywnie na warszawskim parkiecie - oferta ETF-ów na GPW dla kont IKE/IKZE

Zakładając konto IKE lub/i IKZE w domu maklerskim uzyskujemy dostęp do wszystkich jedenastu funduszy pasywnych notowanych na warszawskiej giełdzie, czyli identycznie jak w przypadku standardowego rachunku maklerskiego. Do dyspozycji mamy trzy ETF-y na główne indeksy GPW (WIG20TR, mWIG40TR oraz sWIG80TR), dwa ETF-y syntetyczne (WIG20 short, czyli na spadki oraz WIG20 lev, czyli z dwukrotną dźwignią finansową), jeden ETF na indeks sektorowy (WIGtech), cztery fundusze na indeksy zagraniczne, z czego dwa z zabezpieczeniem przed zmiennością walutową do PLN (niemiecki indeks DAX, indeks S&P500 oraz S&P500 i Nasdaq-100 z hedgingiem walutowym do polskiego złotego) oraz jeden ETF obligacyjny (Beta ETF TBSP).

W przypadku ETF-ów notowanych na GPW ogólna zasada dla kont IKE i IKZE jest prosta - jesteśmy całkowicie zwolnieni z podatku od zysków kapitałowych, o ile oczywiście spełnimy warunki, takie jak wypłata środków z konta po ukończeniu 60. (IKE) i 65. (IKZE) roku życia i dokonanie wpłat na konta w co najmniej pięciu różnych latach kalendarzowych.

Reklama

Jedynym wyjątkiem jest fundusz ETFSP500, czyli Lyxor S&P500 UCITS ETF, notabene pierwszy fundusz notowany na warszawskiej giełdzie, który dawał ekspozycję na zagraniczne akcje. Wprawdzie sam ETF jest notowany na GPW, jednak jest on zarejestrowany w Luksemburgu, a co więcej - jest to ETF o charakterze dystrybucyjnym, co oznacza, że cyklicznie wypłaca posiadaczom jego jednostek skumulowaną dywidendę ze spółek wchodzących w skład indeksu S&P500. Pozostałe ETF-y na GPW mają charakter akumulujący dywidendy czyli nie wypłacają ich w formie gotówkowej na nasz rachunek), dlatego nie są problematyczne z perspektywy rachunków IKE/IKZE.

Dlaczego zatem ETFSP500 notowany na warszawskiej giełdzie jest problematyczny z perspektywy podatkowej na rachunkach IKE i IKZE? Wyjaśnię to w dalszej części artykułu, na przykładzie ETF-ów notowanych na zagranicznych parkietach, które są zarejestrowane poza granicami Polski, ponieważ zasada będzie ta sama.

Sprawdź również: Jak założyć IKE? Dlaczego nie posiadanie IKE się nie opłaca?

 

Zagraniczne ETF-y na IKE/IKZE, czyli skąd ten podatek?

Zacznijmy od podstaw: inwestując w zagraniczne akcje i ETF-y z poziomu rachunków IKE/IKZE nie zapłacimy podatku od zysków kapitałowych po zamknięciu transakcji na plusie.

Sprawa komplikuje się w przypadku spółek i ETF-ów, które wypłacają dywidendy (mowa więc tylko o ETF-ach typu Distributing). Może się bowiem okazać, że kwota wypłacanej dywidendy zostanie pomniejszona o podatek i to mimo tego, że prowadzimy rachunek IKE/IKZE, który przecież miał zapewnić nam zwolnienie z obciążeń podatkowych. Tu jednak wchodzimy w temat podatku u źródła (withholding tax), który płacimy ze względu na przepisy obowiązujące w kraju, z którego pochodzi spółka, a w naszym przypadku, chodzi o spółki, które w portfelu ma dany ETF.

Nie ma więc znaczenia, że wspomniany już Lyxor S&P500 UCITS ETF (ETFSP500) jest notowany na GPW, ponieważ sam fundusz zarejestrowany jest w Luksemburgu, a w portfelu ma spółki z USA. I właśnie dlatego od kwot, które z tytułu dywidend będzie wypłacał nam opisywany ETF odjęty zostanie podatek u źródła - na pierwszym poziomie zapłaci go zarejestrowany w Luksemburgu fundusz, który będzie musiał odprowadzić 15% do amerykańskiego IRS (Urzędu Skarbowego) na podstawie umów podatkowych, jakie między sobą podpisane mają oba kraje. Podatek drugiego poziomu nie będzie pobrany, bo Polska i Luksemburg mają podpisaną umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania. Tak więc, mimo tego że mamy IKE lub IKZE, to kwota należnej dywidendy wypłacanej przez fundusz zostanie pomniejszona o 15% podatku u źródła. Identyczna zasada będzie obowiązywać w przypadku funduszy notowanych na zagranicznych parkietach giełdowych, które działają w modelu dystrybucyjnym (wypłacają dywidendy). Pod uwagę musimy więc wziąć podatek pierwszego poziomu (tu znaczenie ma kraj rejestracji funduszu i to w spółki z jakiego kraju inwestuje) oraz drugiego poziomu (czy Polska ma z krajem rejestracji funduszu umowę o unikaniu podwójnego opodatkowania - tu mamy spory wybór ETF-ów zarejestrowanych Irlandii, co daje nam 0% podatku na drugim poziomie).

Reklama

Jest jednak prostszy sposób, który pozwala całkowicie uniknąć podatku od dywidend ze spółek, które dany ETF ma w portfelu - wybór funduszy działających w modelu Accumulating, czyli takich, które nie wypłacają dywidend, lecz je reinwestują, co zwiększa wartość jednostki takiego funduszu. Tych niestety najczęściej jest mniej w ofercie domów maklerskich, szczególnie jeśli mowa o mało popularnych indeksach. Warto jednak zwracać na to uwagę i w miarę możliwości wybierać ETF akumulujący dywidendy.

Sprawdź również: Inwestujesz pasywnie? 4 najciekawsze nowe ETF-y, którym warto się przyjrzeć

 

 

Kto da więcej za mniej? Koszty i prowizje transakcyjne na kontach IKE/IKZE

Wszystkie biura maklerskie oferujące rachunki IKE i IKZE pobierają prowizje transakcyjne, jednak w żadnym z nich nie zapłacimy za założenie rachunku.

Jeśli chodzi o prowizje maklerskie dla ETF-ów notowanych na GPW, to wyglądają one następująco (stan na 2 lutego 2023)

  • Dom Maklerski BDM: 0,28%, ale nie mniej niż 5,95 PLN
  • Biuro Maklerskie BOSSA: 0,38%, ale nie mniej niż 5,00 PLN (w przypadku zakupu i sprzedaży na tej samej sesji prowizja spada do 0,15%, ale nie mniej niż 5 PLN)
  • Dom Maklerski BPS: 0,13%, ale nie mniej niż 3,00 PLN
  • Biuro Maklerskie mBanku: 0,39%, ale nie mniej niż 5,00 PLN
  • Dom Maklerski Banku Millennium: 0,38%, ale nie mniej niż 4,90 PLN
  • BM Santander Bank Polska: 0,39%, ale nie mniej niż 5,00 PLN

 

Reklama

Jeżeli nie zależy nam na dostępie do zagranicznych giełd z poziomu IKE/IKZE, to pod względem wysokości prowizji maklerskich jednoznacznym zwycięzcą jest są rachunki w Domu Maklerskim BPS. Jeżeli natomiast interesuje nas dostęp do zagranicznych akcji i ETF-ów, do wyboru mamy wyłącznie IKE/IKZE w BM mBanku, BOSSA i Santanderze (ten ostatni bez IKZE).

Prowizje maklerskie dla zagranicznych instrumentów wyglądają następująco:

  • BM BOSSA: 0,29%, ale nie mniej niż 19 PLN lub 5 EUR/GBP/USD
  • BM mBanku: 0,29%, ale nie mniej niż 19 PLN
  • BM Santander Bank Polska: 0,39%, ale nie mniej niż 12 EUR/GBP/USD

Sprawdź również: Fundusze ETF - 5 najważniejszych zalet dla inwestora

Czytaj więcej