Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

co dalej z cenami w Polsce

Dopiero co głośno było o dość niecodziennej odpowiedzi Narodowego Banku Polskiego na pytanie o to ile kosztowała prowadzona przez niego „kampania informacyjna”. Przedstawiciele NBP stwierdzili bowiem, że „nie da się jednoznacznie oszacować kosztów ze względu na wielowymiarowy charakter działań”. I rzeczywiście, działania informacyjne NBP przybrały nowy, kolejny wymiar. W środę na gmachu banku przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie niespodziewanie pojawił się kolejny baner, w którym NBP informuje nas o swoich sukcesach w walce z inflacją…

 

Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo

Reklama

 

 

Dzięki NBP możemy zapomnieć o inflacji!

W środę na jednej ze ścian budynku Narodowego Banku Polskiego przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie pojawił się nowy baner, którego treść jest na tyle zaskakująca, że mogłoby się wydawać, iż jest to internetowy żart i fotomontaż.

Na wielkim banerze pojawił się bowiem napis: „Dzięki NBP Polska jest na dobrej drodze, już od 4 miesięcy ceny prawie się nie zmieniły!”.

Treść tego zdania, umieszczonego na ścianie jednej z najważniejszych instytucji państwowych, jaką bez wątpienia jest NBP, jest kłopotliwa do interpretacji na wielu poziomach.

Reklama

Po pierwsze, sam fakt, że taki baner wisi na gmachu banku centralnego i że pojawił się tam z inicjatywy osób nim zarządzających jest niecodzienny. Trudno bowiem wyobrazić sobie podobne „kampanie informacyjne” prowadzone przez banki centralne wysoko rozwiniętych krajów, należących do UE.

Nie wolno jednak zapominać o tym, że już w maju w dokładnie tym samym miejscu pojawił się baner kategorycznie stwierdzający, że „obciążanie NBP i rządu winą za wysoką inflację wpisuje się w narrację Kremla”.

Co ciekawe, NBP jak dotąd nie przyznał się ile pieniędzy wydał na wspomnianą kampanię, która objęła również billboardy w największych miastach i jeżdżące po ulicach Warszawy „inflacjobusy”, które natychmiast stały się przedmiotem memów.

Czytaj również: Wizerunkowa katastrofa - NBP nie wie ile wydał na "walkę z rosyjską dezinformacją"

 

Po drugie, widać też pewną niekonsekwencję w retoryce NBP - z jednej strony nasz bank centralny odcina się od odpowiedzialności za wysoką inflację, twierdząc że wynikała ona z czynników niezależnych od banku centralnego, z drugiej jednak - gdy właśnie te czynniki, na czele z paliwami i surowcami energetycznymi, zaczęły notować spadki cen - Narodowy Bank Polski twierdzi, ze stało się to dzięki jego działaniom. Tak więc, gdy ceny żywności, energii i paliw rosną, to NBP nie ma z tym nic wspólnego, ale gdy ich ceny zaczynają odpuszczać, to okazuje się, że nasz bank centralny miał w tym udział.

Czytaj również: Kawa zamiast szampana dla prezesa Glapińskiego...

Reklama

 

Brzmi to dość komicznie i jest to kolejny cios wizerunkowy, jaki samemu sobie wymierza NBP.

 

A jak to jest z tą inflacją?

Rzeczywiście - wskaźnik CPI w skali miesiąca wyniósł w maju 0%, w czerwcu podobnie, natomiast w lipcu koszyk inflacyjny zanotował spadek o 0,2% w porównaniu do czerwca. Tak więc rzeczywiście można powiedzieć, że w ostatnich trzech miesiącach ceny (mierzone koszykiem inflacyjnym GUS) nie tylko stoją w miejscu, ale nawet spadają. Trudno jednak stwierdzić skąd NBP wziął te cztery miesiące, bo w kwietniu inflacja CPI wyniosła 0,7% w skali miesiąca.

Reklama

Zastanawiające jest jednak dlaczego NBP pominął inflację bazową, czyli liczoną z wyłączeniem cen żywności i energii, których ceny są niezależne od banku centralnego. Ta bowiem wcale nie spada w skali miesiąca - w czerwcu jej wzrost wyniósł 0,3% m/m, w maju 0,4% m/m, a w kwietniu było to aż 1,2% m/m.

Czytaj również: Ceny spadają pierwszy raz od 2 lat! Zaczyna się deflacja? 

Czytaj więcej