Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Co dalej po rezygnacji Bidena?

  • Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden zrezygnował z wyścigu o reelekcję.

  • Wiele wskazuje na to, że nowym kandydatem z ramienia Partii Demokratycznej będzie Kamala Harris.

 

Joe Biden rezygnuje

W niedzielę przed godziną 20 czasu polskiego, Joe Biden opublikował na platformie X list, w którym ogłosił swoją decyzję:

 

„Pełnienie funkcji prezydenta było dla mnie największym zaszczytem w życiu. I chociaż moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju jest ustąpienie i skupienie się wyłącznie na wypełnianiu obowiązków prezydenta do końca mojej kadencji" - napisał na dawnym Twitterze Biden.

Prezydent zaznaczył, że "razem pokonaliśmy pandemię zdarzającą się raz na sto lat i najgorszy kryzys gospodarczy od czasu Wielkiego Kryzysu. Chroniliśmy i zachowaliśmy naszą demokrację. Ożywiliśmy i wzmocniliśmy nasze sojusze na całym świecie".

Reklama

„Na razie pozwólcie mi wyrazić najgłębszą wdzięczność wszystkim, którzy tak ciężko pracowali, abym był ponownie wybrany. Chcę podziękować wiceprezydent Kamali Harris za bycie niezwykłym partnerem w tej pracy. I pozwólcie mi wyrazić moje serdeczne podziękowania dla narodu amerykańskiego za wiarę i zaufanie, jakie we mnie pokładacie" - napisał w mediach społecznościowych Biden.

Na koniec dodał: "Wierzę dziś w to, w co zawsze wierzyłem: że nie ma rzeczy, której Ameryka nie może zrobić - kiedy robimy to razem. Musimy tylko pamiętać, że jesteśmy Stanami Zjednoczonymi Ameryki".

 

Zobacz: GPW zaliczyła najsłabszy tydzień od niemal roku. J. Biden podjął historyczną decyzję

 

Dlaczego Biden zrezygnował?

Kandydatura Joe Bidena na prezydenta Stanów Zjednoczonych wzbudzała liczne kontrowersje. Wątpliwości mieli zarówno wyborcy, jak i politycy z Partii Demokratycznej.

Reklama

Na przykład, według ABC News, lider demokratów w Senacie, Chuck Schumer, odbył z Bidenem prywatną rozmowę w miniony weekend w wakacyjnym domu prezydenta w Rehoboth Beach. Schumer argumentował, że lepiej byłoby, gdyby Biden wycofał się z wyścigu o prezydenturę.

Swoich opinii nie kryli również darczyńcy, którzy po słabym występie Bidena w debacie z Donaldem Trumpem grozili, że wycofają swoje wsparcie finansowe, jeśli pozostanie kandydatem. Stawką były setki milionów dolarów. 

ActBlue, amerykańska platforma do zbierania funduszy na rzecz lewicowych i demokratycznych polityków, ogłosiła, że po rezygnacji Joe Bidena liczba wpłat na kampanię gwałtownie wzrosła. W jeden dzień wpłynęło ok. 50 milionów USD, co jest najlepszym wynikiem w tym roku. Na portalu X napisano: "Drobni darczyńcy są pełni entuzjazmu i chętni do zaangażowania się w te wybory."

 

 

Zobacz: Gospodarka i obywatele toną w długach. To już prawie 18 bilionów dolarów

Reklama

 

Kto będzie następcą Bidena?

Amerykanie i analitycy są niemal pewni, że miejsce Bidena zajmie Kamala Harris (prawniczka hindusko-jamajskiego pochodzenia).

 

Rezygnacja Joe Bidena z kandydowania na drugą kadencję prezydencką teoretycznie otwiera pole do rywalizacji o bycie zastępcą w tym wyścigu. Teoretycznie, bo z wielu powodów (prawnych, finansowych itp.) z olbrzymim prawdopodobieństwem kandydatem będzie Kamala Harris, którą poparło już wielu szefów stanowych organizacji Demokratów - wskazał dla FXMAG Piotr Kuczyński.

 

W ostatnią niedzielę Joe Biden ogłosił rezygnację z ubiegania się o reelekcję na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. Decyzja ta była wynikiem przegranej w czerwcowej debacie z kontrkandydatem, Donaldem Trumpem, a następnie trzech tygodni nacisków ze strony demokratów. Choć decyzja urzędującego prezydenta nie może być zaskoczeniem, demokraci stracili prawie miesiąc z bieżącej kampanii prezydenckiej, co znacząco komplikuje ich sytuację. Biden wskazał Kamalę Harris jako swoją następczynię, choć w tle pojawiają się także nazwiska innych potencjalnych kandydatów, takich jak gubernator Pensylwanii Josh Shapiro, gubernator Illinois J.B. Pritzker oraz senator Mark E. Kelly. - napisał Piotr Bigaj ze Squabera.

 

Według prognozy Polymarket, szanse na reelekcję Donalda Trumpa wynoszą 64%, podczas gdy Kamala Harris ma 30% szans na objęcie prezydentury. Warto zauważyć, że notowania Trumpa spadły, ponieważ jeszcze w zeszłym tygodniu jego poparcie przekraczało 70%. Zbiorcza analiza sondaży przeprowadzona przez "The Hill" pokazuje, że Harris przegrywa z Trumpem średnio o 2 punkty procentowe. Wyniki Bidena były zbliżone, przegrywał on średnio o 2,5 punktu procentowego.

Reklama

Eksperci wskazują, że nowa kandydatka może pokrzyżować plany Trumpowi:

Już przed rezygnacją Bidena Harris uważana była za osobę, która sprawi Trumpowi wiele problemów. Jej sondaże w starciu z Trumpem były dla niej lepsze niż były dla Bidena. Zakładam, że do dnia wyborów (5. listopada) wiele się jeszcze może zmienić i zdecydowanie nie wykluczam możliwości wygranej kandydatki Demokratów z Donaldem Trumpem. Harris ma generalnie poglądy bardzo zbliżone do poglądów Joe Bidena, ale zmiana sytuacji może zacząć też zmieniać część poglądów kandydatki, bo będzie się starała poszerzyć elektorat - wskazał Kuczyński.

Rynki spekulują także nad możliwą kandydaturą Michelle Obama, której prognozy dają ok. 3% szans.

 

Wykres. Prognoza prezydencka

 grafika numer 3 grafika numer 3

Źródło: Polymarket

 

Reklama

- Zamieszanie w obozie demokratów zdaje się przesuwać szalę zwycięstwa na stronę Donalda Trumpa. Atakowanie Kamali Harris może okazać się jednak trudniejsze niż atakowanie Joe Bidena. W poniedziałkowy poranek wygrana Donalda Trumpa w listopadowych wyborach szacowana jest przez bukmacherów na niemal 70%. Zwycięstwo Kamali Harris szacowane jest na 30%. Znaczenie pozostałych kandydatów jest obecnie marginalne, a ich kandydatura rozpatrywana jest w kontekście urzędu wice prezydenta. Przed rezygnacją szansa na zwycięstwo Jeo Bidena wynosiła 4%, przy około 25% Kamali Harris, co potwierdza, że rezygnacja nie powinna być zaskoczeniem. - oświadczył Bigaj.

 

Jak zareagowały rynki? 

- Jak widać od poniedziałkowego poranka rynki finansowe przyjęły decyzję Bidena spokojnie. Można powiedzieć, że inwestorzy zakładają, że i tak wybory wygra Donald Trump, który jest uważany za prezydenta lepszego dla rynków finansowych (deregulacja, obniżanie podatków, wyższe cła). Mogą się bardzo pomylić, bo co prawda Kamala Harris miała niskie notowania, ale nominowanie jej na kandydata do fotela prezydenta USA zmienia wszystko. - podkreśla Piotr Kuczyński z Xelion.

 

Co dalej z hossą?

- W razie wygranej Harris w polityce i geopolityce, a nawet w sytuacji rynków, nic się nie zmieni. W USA nadal na topie będzie konfrontacja z Chinami, wsparcie Ukrainy, ale na przykład przestałoby się mówić o końcu NATO, co dla Polski jest bardzo cenne. Generalnie wygrana Harris oznaczałaby uspokojenie i brak negatywnych zaskoczeń w geopolityce. Rynki finansowe nie lubią jednak niepewności, a ona po decyzji Bidena wzrosła, więc nadal podtrzymuję to, co mówimy w Xelionie: trzeci kwartał powinien być na rynkach akcji czasem korekty, a po wyborach indeksy wrócą do hossy. - prognozuje ekspert Xelion Piotr Kuczyński.

Z kolei Sobiesław Kozłowski zwraca uwagę na politykę Fed oraz obniżki stóp procentowych: - Rezygnacja z kandydowania Joe Bidena na drugą kadencję prezydenta USA była oczekiwana przez inwestorów. Po drugie nieco zmniejszyła na wygraną Donalda Trumpa z blisko 70% do 61%, co nadal stawia go w roli faworyta w wyborach prezydenckich USA. Moim zdaniem aktualnie kluczowe kwestie to polityka Fed i konsekwencje oczekiwanej wrześniowej obniżki stopy procentowej Fed oraz polityka gospodarcza Chin z oceną III Plenum, a także dzisiejsze nieoczekiwane obniżki oprocentowania kredytów w Chinach.

Reklama

Natomiast w opinii Piotra Bigaja wybór Trumpa jest uważany za proinflacyjny. Trump zapowiedział podniesienie ceł na wszystkie towary importowane do poziomu 10%, a na towary z Chin aż do 60%. Jego polityka wpływa również na Federalny System Rezerwy (FED), gdzie obecny prezes, Jerome Powell, mianowany przez Trumpa w 2017 roku, spotkał się z zapowiedzią konsekwencji w przypadku obniżenia stóp procentowych przed wyborami prezydenckimi. Aktualnie rynek wycenia prawdopodobieństwo pierwszej obniżki stóp procentowych na wrześniowym posiedzeniu o 25 punktów bazowych na 94%, co stanowi dodatkowy kontekst dla trwającej kampanii. Jerome Powell podkreśla, że zgodnie ze statutem FED stoi na straży inflacji i rynku pracy w USA, nie zwracając uwagi na aspekty polityczne, co dodaje dodatkowego napięcia do obecnej sytuacji. Dodatkowo Trump zapowiada również duże obniżki podatków oraz akceptację Bitcoina i innych kryptowalut, co stanowi kolejny element jego polityki gospodarczej. Szczególnie aspekt obniżki podatków może podobać się amerykańskim przedsiębiorcom, dodatkowo podsycając inflację. W swoich wypowiedziach kandydat republikanów wskazał także na zbyt dużą siłę dolara amerykańskiego, szczególnie względem japońskiego jena i chińskiego juana. Walka o fotel prezydenta USA wchodzi w najbardziej zacięty okres. Patrząc na zachowanie najważniejszych indeksów w poniedziałkowy poranek, koniec niepewności związanej z kandydaturą Joe Bidena został przyjęty wzrostami.

 

Zobacz: Wielka hossa ceny złota. Jak wysoko sięgną wzrosty tego metalu?

Czytaj więcej

Artykuły związane z Co dalej po rezygnacji Bidena?