Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Globalny koniec lokat, czyli dlaczego stopy banków centralnych to fikcja

|
selectedselectedselected
Reklama
Aa
Udostępnij
facebook
twitter
linkedin
wykop

Marzysz o tym, aby wrzucić pieniądze na lokatę i nie przejmując się niczym wyciągnąć z konta bankowego po roku 5-8% więcej? Obecnie brzmi to jak jedna wielka ściema, jednak jeszcze 30 lat temu w rozwiniętych krajach była to norma – i to uwzględniając inflację. Czytając książki o inwestowaniu z tamtych lat można pomyśleć że lokata w banku to całkiem niezły sposób na przechowywanie pieniędzy, nie mówiąc już o obligacjach. Jednak nie teraz. Dlaczego stopy procentowe są tak niskie? Co musi się stać aby wzrosły? Czy jest to możliwe? Sprawdźmy.

Zacznijmy od podstaw, czyli od tego, że stopa procentową na lokacie, czy obligacjach skarbowych, a następnie także stopa zwrotu z obligacji korporacyjnych niemal idealnie koreluje z główną stopą procentową banku centralnego. Tak więc aby procent na lokacie wzrósł, najpierw bank centralny musi podnieść stopy procentowe. W rzeczywistości banki komercyjne mają niewiele do powiedzenia na temat stóp zwrotu na swoich lokatach – mogą tylko w niewielkim stopniu manewrować w zakresie w którym pozwala na to rynek. A to, co dzieje się na rynku bankowym zależy od źródła tego rynku – banku centralnego.

W związku z tym, z tym myśląc o wyższych stopach procentowych należy się zastanowić, w jakich sytuacjach bank centralny mógłby znacząco, i na dłuższy czas, podnieść stopy procentowe. Jak pewnie wiesz, zazwyczaj bank centralny robi to gdy pojawia się groźba wysokiej inflacji. Wtedy podniesienie stopy procentowej studzi rosnącą zbyt szybko (jak na możliwości) gospodarkę. Jest to dokładnie to, co obecnie robi Rezerwa Federalna. Ale przecież nie o takim podnoszeniu stóp procentowych mówimy.  Bo gdyby podnosić nominalne stopy procentowe wyłącznie w reakcji na zagrożenie inflacyjne, to w zasadzie realna stopa procentowa nigdy by nie wzrosła. Przykładowo, załóżmy że w punkcie wyjścia mamy inflację na poziomie 1% oraz stopę procentowa na poziomie 2%. Jeżeli inflacja wzrośnie o 2% (do 3%) a bank w odpowiedzi na to podniesie stopę procentową o tyle samo, do 4% to nadal realna stopa procentowa pozostaje na poziomie 1%. Czyli nic nie zyskaliśmy.

Dlatego dzisiaj szukamy powodów na podniesienie realnej stopy procentowej. Chcemy osiągnąć sytuację, w której np. stopa procentowa wynosi 6%, a inflacja 1%. Co by się musiało stać?

Przede wszystkim, stopa procentowa zależy od równowagi popytu i podaży na pieniądz. Aby stopa procentowa mogła mocno wzrosnąć, przynajmniej jedna z dwóch rzeczy musiałaby nastąpić:

  1. Popyt na pieniądz musiałby mocno wzrosnąć
  2. Podaż pieniądza musiałaby być bardzo mocno ograniczona
Reklama

Przeanalizujmy więc najpierw, na skutek czego może wzrosnąć popyt na pieniądz. Wracając do podstawowych definicji ekonomicznych, rodzaje popytu na pieniądz dzielimy na transakcyjny, spekulacyjny i przezornościowy.

Aby zwiększyć popyt transakcyjny, trzeba by zmusić Ciebie czy też mnie do zawierania większej ilości transakcji lub do zawierania ich częściej. Abyśmy mogli zawierać więcej transakcji, musielibyśmy więcej zarabiać. A co trzeba zrobić aby więcej zarabiać? Pierwsza lepsza osoba poda prawidłową odpowiedź: zwiększyć swoje kwalifikacje. Przekładając to na skale makro, ogólny poziom wiedzy i umiejętności musiałby nagle wzrosnąć. Wiemy jednak, że takie rzeczy nie dzieją się z dnia na dzień. Chociaż po części mamy tutaj odpowiedź na tytułowe pytanie – aby zwiększyć stopy procentowe, musimy się ruszyć i nauczyć czegoś nowego.

A czy możemy zwiększyć częstotliwość zawierania transakcji?  Aby to zrobić trzeba by było wywrócić do góry nogami cały system ekonomiczny w ten sposób, aby zamiast wypłaty co miesiąc, wypłata była co tydzień (w tej samej kwocie). Jednocześnie, powinniśmy cztery razy częściej chodząc na zakupy aby wyjść na zero. To brzmi jak sci-fiction, choć w rzeczywistości stopniowo się to dzieje – poprzez między innymi coraz łatwiejsze zawieranie transakcji czy zakupy internetowe. Z tym, że stopniowo to bank centralny również zwiększa podaż pieniądza, która te zmiany równoważy.

Spróbujmy zatem zwiększyć spekulacyjny popyt na pieniądz. On zależy od tego jaką kwotę pieniędzy trzymamy tylko dlatego, aby w razie pojawienia się okazji na inwestycje móc z niej skorzystać. Ten popyt niełatwo zwiększyć – zazwyczaj jeżeli już decydujemy się na inwestycję, to na taką konkretną, a nie na taką, która może się pojawić dziś, jutro, za miesiąc, rok lub nigdy. Mnie osobiście trudno by było przekonać aby trzymać dużo pieniędzy tylko dlatego że coś może się pojawić. Ewentualnie jedna rzecz by mnie przekonała – duża szansa na pojawienie się takiej okazji. Czyli gdybym dziennie miał po kilka nowych, ciekawych propozycji na inwestycje życia to dopiero wtedy zastanowiłbym się nad trzymaniem większej ilości gotówki z powodów spekulacyjnych. Czyli znów przechodząc na skalę makroekonomiczną – aby to się stało, z jakichś przyczyn gospodarka musiałaby się nagle stać bardzo innowacyjna. To też nie jest coś, co można osiągnąć z dnia na dzień. A jeżeli będzie się to działo stopniowo, to bank centralny także w tym przypadku zrównoważy wzrost popytu na pieniądz luźną polityką monetarną.

A co z przezornościowy popytem na pieniądz? Prawdopodobnie nikt nie chce, aby on wzrastał. Popyt przezornościowy wynika – jak nazwa wskazuje – ze strachu przed przyszłością. Rośnie, gdy boisz się że stracisz pracę. Rośnie, gdy w Twoim kraju pojawia się kryzys ekonomiczny lub upadają banki. Rośnie, gdy wybucha wojna. Prawdopodobnie nie chcesz, aby popyt przezornościowy wzrósł. W bardziej optymistycznym wydaniu, popyt przezornościowy rośnie gdy w sklepach często są przeceny, których nie można przewidzieć, bo wtedy nagle pojawia się okazja na atrakcyjny zakup, na który przydałaby się gotówka. W perspektywie makro oznaczałoby to raczej dość niestabilną cenowo gospodarkę, więc może lepiej i z tego spasować.

Z powyższych rozważań wynika, że popyt na pieniądz, a zatem stopy procentowe, można zwiększyć inwestując w kapitał ludzki (wiedzę, umiejętności) lub też w innowacje, przy czym to drugie wynika po części z pierwszego, a po części z odpowiedniej polityki. Możesz teraz zapytać: przecież w ostatnich 30 latach stopień innowacji wzrósł – pojawiły się komputery i mnóstwo innych nowych technologii. To dlaczego stopy procentowe spadały, skoro według mojej teorii powinny rosnąć?

Reklama

Odpowiedź jest dość prosta: zepsuliśmy to. A w zasadzie to rządzący to zepsuli. Mówię tutaj o drugiej stronie równania, czyli podaży na pieniądz. Podaż pieniądza jest kontrolowana tylko i wyłącznie przez banki centralne. My nie mamy na nią wpływu. Bank centralny może ją co prawda dostosować do naszego popytu, z tym, że raczej nie jest skłonny tego robić. Dlaczego?

W grę wchodzą różne punkty widzenia i różne punkty interesu. Przez ostatnie 30 lat banki centralne w zasadzie ciągle obniżały stopy procentowe. Dlaczego to robiły? Oto tylko kilka częstych powodów:

  • Reagowanie na kryzysy
  • Napędzanie wzrostu gospodarczego
  • Obniżanie bezrobocia
  • Zmniejszanie kosztu obsługi długu publicznego

Pierwsze trzy powody wydają się uzasadnione. I są. Problem jednak w tym, że działania banków nie były odpowiednio wyskalowane. Gdy trzeba było luzować politykę, luzowana była za bardzo, a gdy trzeba było prowadzić restrykcyjną politykę… polityka byłą za luźna. W związku z tym, patrząc relatywnie – zawsze na rynku było więcej pieniądza niż było go potrzeba. Przez to mamy go teraz aż tyle, że choćby popyt wzrastał, to inflacja nam nie grozi (przynajmniej rozwiniętym krają) bo przez wiele lat powstała nadwyżka pieniądza. A skoro nie grozi nam większa inflacja, to bank nie podniesie stóp procentowych.

Jeżeli by przeanalizować sytuację monetarną na całym świecie to zobaczymy, że ta tendencja niestety się tylko pogłębia. Banki wprowadzają politykę luzowania ilościowego, która wcale nie pobudza gospodarki, a w długim terminie prowadzi do dalszego obniżania się naturalnej stopy procentowej. Jeżeli któryś bank kusi się na podniesienie stóp procentowych, to podwyżki są tak niskie, że nie robią dużej różnicy.

A dlaczego? Bo ryzyko w polityce się nie opłaca. A podnoszenie stóp procentowych jest ryzykowne – w końcu gospodarka może zahamować z tego powodu. Banki centralne idą więc na skróty, stosując przesadnie luźną politykę monetarną, przy której szansa na kryzys wywołany czynnikami monetarnymi jest mniejsza niż przy podnoszeniu stóp procentowych. A bank centralny nie chciałby wywołać kryzysu, bo straciłby wiarygodność.

Tyle, że banki centralne już niepostrzeżenie wywołały kryzys, z którego jeszcze nie do końca zdają sobie sprawę. Społeczeństwo też nie. To nie będzie nagłe trząśnięcie rynkami, jak wielu by chciało. Ten kryzysu już dawno się zaczął. Jest to kryzys permanentnie niskich stóp procentowych, z których nie da się wyjść.

Reklama

Odpowiadając więc na pytanie tytułowe czy stopy procentowe kiedyś wzrosną odpowiadam: nie.

Nie, ponieważ polityka monetarna jest zbyt luźna w stosunku do szybkości wzrostu wiedzy i innowacji. Nie, ponieważ nawet gdyby banki centralne chciałyby naprawić swoje grzechy, miałyby bardzo trudno, bo polityka musiałaby być zbyt restrykcyjna do warunków ekonomicznych, co związane by było z recesją. Nie, ponieważ znaleźliśmy się w pułapce płynności, a przed nami nie tylko niski zwrot z lokat bankowych, ale też stagflacja gospodarcza i histereza. Stopy procentowe nie tylko pozostaną niskie, ale prawdopodobnie po kolejnym kryzysie na stałe wkroczą w ujemne wartości.

Dlaczego twierdzę, że znaleźliśmy się w niezbyt perspektywicznej sytuacji bez wyjścia? Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej na temat kryzysu stagflacji i histerezy, koniecznie sięgnij po 15 wydanie FxMaga i mój wcześniejszy artykuł „Jak FED utracił kontrolę nad gospodarką”.

 

Jesteś dziennikarzem i szukasz pracy? Napisz do nas

Masz lekkie pióro? Interesujesz się gospodarką i finansami? Możliwe, że szukamy właśnie Ciebie.

Zgłoś swoją kandydaturę


Paweł Buchała

Paweł Buchała

Project Manger projektu TradingDot  Zwolennik łączenia analizy Price Action z informacjami makroekonomicznymi.


Reklama
Reklama