W lipcu banki centralne zadbały o to, aby inwestorzy się nie nudzili. Zaczęło się od polskiej RPP, która znów utrzymała stopy procentowe bez zmian. Jednak podczas konferencji prasowej prezes Glapiński ogłosił zakończenie cyklu podwyżek i porzucenie trybu „oczekiwania i obserwowania”. Słowa te zaowocowały wzrostami cen polskich obligacji mimo, że szef NBP ocenił, że i tak z nawiązką uwzględniają już one możliwe obniżki stóp w bieżącym roku.
Ruch wykonany przez Glapińskiego stoi w pewnej sprzeczności z tym co robią inne banki centralne. One bowiem często podkreślają konieczność utrzymywania restrykcyjnej polityki monetarnej przez dłuższy okres czasu i ostrzegają przed zbyt wczesnym obniżaniem stóp. Kto ma rację? Odpowiedź może przynieść tylko czas. Warto jednak mieć na uwadze, że ceny polskich obligacji skarbowych uwzględniają cykl obniżek, który w ciągu 2 lat sprowadzi stopę referencyjną w okolice 4%, a później nastąpi jej ponowny wzrost w okolice 5%. Są to poziomy zdecydowanie wyższe niż to do czego przyzwyczailiśmy się przed pandemią i pokazują skalę niepewności i wątpliwości co do możliwości powrotu do celu inflacyjnego NBP.
Jeszcze niedawno obwieszczano koniec podwyżek stóp w USA. Percepcja jednak szybko uległa zmianie i lipcowa decyzja Fed o podniesieniu stóp o 0,25 p.p. odpowiadała przewidywaniu inwestorów. Wynik posiedzenia we wrześniu cały czas jest kwestią otwartą. Rynki finansowe nieustannie oczekują, że po zakończeniu cyklu podwyżek w USA szybko zaczną się obniżki, jak to zawsze bywało. Fed, który chce utrzymywać restrykcyjną politykę przez dłuższy czas, stoi więc przed niełatwym zadaniem. Nawet jeżeli członkowie Fed nie czują potrzeby kolejnych podwyżek, to mogą się decydować na takie ruchy, aby utrzymać rynki w ryzach. A że dane z rynku pracy są mocne, to mogą sobie bez obaw pozwolić na takie ruchy.
Podobną drogą co Fed podąża EBC. Stopy procentowe w strefie euro w lipcu wzrosły o 0,25 p.p. Pojawia się niepewność wśród decydentów co do kolejnej podwyżki we wrześniu. Jednak komunikacja z rynkiem skupia się na tym, że rozmawiamy być może o krótkiej pauzie, a nie zakończeniu cyklu. EBC pozostawia więc sobie pole do dużej elastyczności.
Małe zaskoczenie sprawił Bank Japonii, który postanowił poluzować zasady kontrolowania krzywej dochodowości. Bank ten od wielu lat skupuje z rynku japońskie obligacje skarbowe tak, aby rentowność 10-letniego papieru nie przekraczała 0,5%. W efekcie jest on już właścicielem ponad 50% długu wyemitowanego przez japoński rząd... Teraz jednak zrezygnował ze sztywnych limitów i pozwoli rentownościom na wzrost nawet do 1% (choć dalej poziom docelowy to 0%). Podczas gdy jedne banki już obniżają stopy (Brazylia, Chile), inne są blisko końca podwyżek (USA, strefa euro), Japonia dopiero zaledwie subtelnie zacieśnia politykę.
Zobacz także: Kurs złotego PLN (prognoza) - niemiecki bank zakłada osłabienie polskiej waluty i wysoką inflację w Polsce
Rynkowa wycena ścieżki stóp procentowych w Polsce (wysokość krótkoterminowych stóp procentowych w danej dacie)
Źródło: Bloomberg, opracowanie własne Noble Funds TFI