Ustawa pozwalająca na rozpoczęcie negocjacji brytyjskiej Premier została przegłosowana w niższej izbie Parlamentu. Nie oznacza to jednak zielonego światła dla Theresy May. Ustawa trafi następnie do Izby Lordów, gdzie może spotkać się z mniejszym poparciem. Rynki nie zareagowały znacząco na decyzje polityczne.
Zbyt wczesna radość?
Proces legislacyjny do tej pory przebiega zgodnie z oczekiwaniami Theresy May. Ustawa przeszła przez trzy czytania i prace w komisjach Izby Gmin. 494 posłów poparło projekt, który pozwoli na realizację 50 art. Torkatu lizbońskiego w sprawie Brexitu. Negocjacje rozwodowe z UE zaplanowane są na koniec marca. Jednak zanim to nastąpi, Premier Wielkiej Brytanii musi wstrzymać oddech. Ustawa trafiła już do Izby Lordów. Media spekulują, że lordowie mogą być bardziej sceptyczni niż posłowie Izby Gmin. Procedura legislacyjna ma skończyć się z początkiem marca. Nawet jeśli Parlament brytyjski – czyli obie izby zgodnie poprą ustawę i dadzą pozwolenie Theresie May na podjęcie negocjacji, to nie obędzie się bez ingerencji unijnych prawników. Muszą oni wyrazić opinię i sprawdzić, czy proces rozwodowy będzie zgodny z prawem, a dokładniej z Traktatem lizbońskim.
Kwestia szkocka
Nicola Sturgeon – Premier Szkocji jest orędowniczką w sprawie niepodległości i pozostania jej państwa w UE. Jak powtarzała w wielu wywiadach zależy jej aby Szkocja wciąż była uczestnikiem jednolitego rynku unijnego. Wczorajszy sondaż przygotowany przez ośrodek BMG na zlecenie dziennika The Herald wskazuje, że wśród Szkotów panują coraz większe tendencje niepodległościowe. 49% z nich opowiada się za odłączeniem od Zjednoczonego Królestwa. Dodatkowo we wtorek szkocki Parlament podjął symboliczne głosowanie, w którym większość sprzeciwiła się Brexitowi.
