Nigdy wcześniej luka popytowa nie rozbiegła się tak bardzo z luką zatrudnienia. Doszło do cudownego wzrostu produktywności? Nie. Firmy – nie będąc w stanie istotnie zwiększyć zatrudnienia wykorzystały bieżące zasoby maksymalnie (nadgodziny). Być może ich ekwiwalentem były czasem nagrody i premie.
Tymczasem ożywienia po poprzednich epizodach spowolnienia mogły korzystać z dwóch źródeł zasobów pracy:
1) zwolnionych w czasie spowolnienia/recesji,
2) z rezerwuaru bezrobotnych.
Obecnie brakuje zarówno 1 (tarcze + niewielka/żadna reakcja zatrudnienia po recesji/spowolnieniu 2022-2023), jak i 2 (to jeszcze nie ta słynna demografia; gospodarka po prostu urosła zbyt szybko przy niekorzystnym stosunku kapitału i pracy odzwierciedlającym relatywne ceny obu czynników produkcji.
To jest właśnie ten moment, aby produkt potencjalny przesunąć w dół. Gospodarka jest ograniczona podażą pracowników. Ergo, niższe dynamiki PKB będą współwystępować z presją płacową.