Tymczasem roczne koszty odsetkowe od już istniejących ponad 34 bln USD zadłużenia przekroczyły 1 bln USD, coraz bardziej rozpychając się w budżecie. Janet Yellen potrzebuje więc w najbliższych miesiącach zdecydowanie niższych rentowności, aby móc przeprowadzić te emisje.
Co na to szef Fed, Jerome Powell? Z jednej strony określił aktualną ścieżkę fiskalną jako „niezrównoważoną”. Z drugiej mocne dane z rynku pracy, przynajmniej te podsuwane przez BLS, czy wciąż nieposkromiona inflacja, której odczyty mocno negatywnie zaskoczyły w miniony wtorek, tworzą warunki, w których perspektywa pierwszej, rozpoczynającej nowy cykl obniżki stóp odsuwa się w czasie. Ładnych parę tygodni temu pewniakiem był marzec. Teraz krzywa terminowa kosztu pieniądza wskazuje bardziej na czerwiec. Analizując historię przebiegu inflacji z dekady lat ‘70, Powell doskonale zdaje sobie sprawę z tego, czym grozi dokonanie pivotu w sytuacji, w której inflacja nie została jeszcze dobrze zakotwiczona w celu.
A to wszystko w roku wyborczym, w którym żadne większe cięcia wydatków nie wchodzą w grę. Podobnie jak uderzanie w potencjalny elektorat podwyżkami podatków. Zwłaszcza, że Yellen wywodzi się z ramienia Demokratów, a obecny prezydent szczytem formy bynajmniej nie błyszczy.
Mamy więc ewidentny impas. Yellen desperacko potrzebuje niższego kosztu obsługi zadłużenia w kolejnych miesiącach, a Powell nie ma warunków, aby go dostarczyć. Tymczasem zegar tyka…
Kto komu ustąpi? Jaka będzie polityczna kalkulacja? Który wariant obarczony jest mniejszym politycznie kosztem? Gdzie leży granica kompromisu? I co najważniejsze, które klasy aktywów będą jego beneficjentami?
I to właśnie te aspekty biorę pod lupę w dzisiejszym filmie: