Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

zyski

To był ekscytujący czas na rynkach. 2020 rok przyniósł zmienność, o której kilka lat temu mogliśmy zaledwie pomarzyć. Z perspektywy czasu pierwszy kwartał roku będziemy rozpatrywać jako okres, w którym potencjał do osiągnięcia sukcesu na rynku był ogromny. Kto na tym wszystkim zarobił najwięcej?

Pandemia koronawirusa, ujemne ceny kontraktów na ropę naftową, rekordowe tempo spadków na giełdzie - jednym słowem, okazja rodziła kolejne okazje. Na ten moment ręką obronną z kryzysu wyszły przede wszystkim domy maklerskie, brokerzy oraz giełdy. Takie przerostu nowych rachunków maklerskich nie było nigdy. Kwiecień przyniósł prawie 30 000 nowych kont, co przekłada się na 30 000 osób, które chciał wykorzystać fakt tego, że na rynku jest już tanio.

Mówi się, że jeżeli taksówkarz przekonuje o potencjale zarobku na określonym instrumencie, jest to idealny moment do zamknięcia pozycji. Tym razem sygnały były podobne, ale inwestorzy, którzy zdecydowali się na kupno w kwietniu i maju na razie mogą chłodzić szampana. W przypadku indeksów amerykańskich tempo wzrostów jest wręcz szokujące. Komentatorzy przyznają, że jest to głównie efekt planów pomocowych i ogromnego dodruku pieniądza.

Mamy na giełdzie sytuację bez precedensu. Z jednej strony pandemia wywołała giełdowy krach, ale jej przyczyna leży nie w upadku konkretnego sektora, a wstrzymaniu gospodarek na świecie. Do tej pory historia pokazuje, że rynek akcyjny radził sobie bardzo dobrze w okresie pandemii. Wręcz nie były one zauważalne. Już teraz udało się odrobić wielkie rynkowe straty i perspektywy dla rynku są optymistyczne. Pytanie czy ten kryzys i tzw. lockdown nie wywołają efektu domina, z którym zmagać się będziemy w 2021 roku.

Czytaj więcej