Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

zaliczka na podatek dochodowy 2022

Friendship with Polski Ład ended. Now Tarcza Antyputinowska is my best friend - czyli piszemy o ogłoszonych wczoraj zmianach w PIT. Rząd zapowiedział m.in. obniżenie stawki podatku z 17% do 12% dla pierwszego progu podatkowego. Podsumowujemy zmiany i wyciągamy wnioski dla naszego scenariusza makroekonomicznego. Ogłoszona stymulacja nie jest naszym zdaniem wystarczająca, aby zwiększać skalę zacieśnienia monetarnego (wciąż 5,5% jako stopa docelowa, do osiągnięcia już niebawem). 

 

Propozycje zmian w ustawie o podatku dochodowym

Zgodnie z zapowiedziami rządu, zmiana sposobu pobierania zaliczek na podatek dochodowy (wg zaproponowanych przepisów) miałaby nastąpić od początku lipca. Proponowany nowy system ma jednak (w większości przypadków) obowiązywać od początku 2022 roku. Tzn. osoby, które traciły na Polskim Ładzie w porównaniu z proponowanymi zmianami otrzymają zwrot podatku w rozliczeniu rocznym (wiosna 2023). Zmiany mają być korzystne lub neutralne podatkowo dla podatników (w porównaniu do obecnie obowiązujących przepisów). W innym przypadku nie mogłyby być wprowadzone w tym roku. Jak podkreślono na konferencji prasowej, jeśli w wyjątkowym przypadku (wyjątkowe zbiegi umów, MF szacuje że to niewielki promil całości) podatnik zapłaciłby wyższy podatek niż w Polskim Ładzie, wówczas w rozliczeniu rocznym za 2022 system e-pit uwzględni niższy podatek.

 

Podatnicy rozliczający się skalą podatkową (etatowcy, zleceniobiorcy, emeryci, część przedsiębiorców) 

Reklama

Najważniejszą zmianą jest obniżenie podatku dla I progu podatkowego z 17% do 12%. Jednocześnie zlikwidowana ma zostać tzw. ulga dla klasy średniej, która obowiązywała od stycznia tego roku i miała rekompensować ubytek dochodów netto powodowany niemożliwością odliczenia składki zdrowotnej od podatku. Nie zmieni się kwota wolna od podatku (30 tys. zł rocznie), nie zmieni się też drugi próg podatkowy (120 tys. zł). Do tego dochodzą elementy, które wprowadzono w raz z Polskim Ładem, a teraz zostają wycofane. Powrócić ma możliwość rozliczania samotnego rodzica wraz z dzieckiem (zlikwidowana w Polskim Ładzie, zastąpi wprowadzoną ulgę dla samotnych rodziców). Zmienione mają być zasady obliczania kwoty wolnej w zaliczkach na podatek przy zbiegach umów (to też jedno ze źródeł chaosu przy początkach Polskiego Ładu - kto nie zastanawiał się czy złożył PIT-2?). Zwiększyć ma się kwota zarobków, jakie może osiągnąć dziecko bez utraty preferencji podatkowych przez rodziców 

 

Podatnicy rozliczający się liniowo, ryczałtowo, kartą podatkową (przedsiębiorcy)

Część zapłaconej składki zdrowotnej będzie mogła zostać odliczona od dochodu/przychodu do odpowiedniej kwoty. Liniowcy będą mogli odliczyć maksymalnie 8,7 tys. zł składki zdrowotnej od dochodu. Ryczałtowcy będą mogli odliczyć 50% zapłaconych składek zdrowotnych od przychodu. Rozliczający się kartą podatkową natomiast 19% zapłaconej składki (pomniejszenie podatku). To również de facto cofnięcie części zmian z Polskiego Ładu dot. zasad rozliczania składki zdrowotnej (do pewnej kwoty).

 

Budżet, samorządy

Łączny roczny koszt dla sektora finansów publicznych w tym roku ma wynieść 6,8 mld zł. W przyszłym roku to koszt 23,8 mld zł, a kolejne lata to średnio 18 mld zł (podajemy za OSR do projektu ustawy). Różnice wynikają pomiędzy latami wynikają z faktu, że zmiany mają obowiązywać od lipca - stąd połowa kwoty w tym roku i zwiększenie kwoty w przyszłym (ewentualne zwroty podatków przy rozliczeniu rocznym). Wg deklaracji rządu nie powinno to uderzyć w budżety samorządów - przewidziana jest rekompensata (zwiększenie subwencji rozwojowej lub uzupełnienie ogólnej). Ponadto zaproponowano zmiany, które mają łagodzić skutki dla OPP z tytułu 1% podatku. Wycofano się też z takich elementów Polskiego Ładu jak ulga na zabytki (od 2023 r.) i abolicja podatkowa. 

Reklama

 

Co z tego wynika?

Przed poznaniem szczegółów zmian podatkowo-składkowych wydawało się nam, że zmiany będą bardziej punktowe i nastawione na większą stymulację fiskalną w krótkim terminie połączoną z konsolidacją dopiero w roku kolejnym. Koszt budżetowy w tym roku szacowany jest na poziomie na poziomie 7 mld zł, w kolejnym 24 mld zł.

7 mld zł cenach bieżących to +0,3% PKB, a +24 mld zł w 2023 roku to około +0,8% PKB

Pamiętajmy też, że mówimy tu o zmianie dochodów netto, a nie o samej konsumpcji. Gdyby nie dotykać efektów dystrybucyjnych (nie rozpędzalibyśmy się też z nimi nadmiernie, bo pozytywny aspekt reformy skupia się relatywnie bardziej właśnie wokół dochodów średnich) należałoby szacować efekt konsumpcyjny na +0,2pp. teraz i pewnie +0,6pp w roku kolejnym. W obecnych warunkach i przy bieżącej niestabilności otoczenia makro obie liczby są mniejsze niż błąd prognozy (ex anteex post – wybierzcie co lubicie) i trudno, aby zmiany te traktować jako przyczynek do zmiany scenariusza makro. Stosowane przez nas krańcowe skłonności do konsumpcji (70%) mogą być w obecnych warunkach mocno przeszacowane, bardziej w 2022 niż w 2023 roku. Stymulacja fiskalna w 2023 roku wpadnie przy bardzo silnych ryzykach dla sfery realnej (nasza prognoza ~2% wzrostu z silnym ryzykiem w dół).

Nawet przed wprowadzeniem pierwszej tarczy antyinflacyjnej argumentowaliśmy, że istnieje b. duże ryzyko iż środki „zaoszczędzone” dzięki niej zostaną faktycznie zaoszczędzone/odłożone, a nie przeznaczone na dodatkową konsumpcję. Problem był tym bardziej trudny, że konsument zyskiwał w tym scenariuszu względem jakiegoś alternatywnego rozwoju świata, z którym de facto trudno było się porównać (=świata, w którym ceny rosły szybciej; konsument nie miał okazji zobaczyć tego świata, bo wszedł w niego już z tarczami). W przypadku reformy podatkowej korzyści i koszty są dużo bardziej namacalne (nie miałem -> mam), ale sentyment konsumentów absolutnie nie sprzyja konsumpcji, lecz właśnie budowaniu oszczędności*. To obniża wspomniane przez nas krańcowe skłonności do konsumpcji. To ważne, bo pod tym względem i w obecnych warunkach zmiana podatkowa może być w sporej części i - przede wszystkim w krótkim terminie - łatwiej „finansowalna” długiem (edytor tekstu podkreśla, że nie ma takiego słowa - wprowadzamy je jednak, bo nam się podoba). Dotyczy to finansowania bezpośredniego (obligacje detaliczne) i pośredniego (oszczędności -> zakupy obligacji przez banki; akcja kredytowa zwolni z uwagi na obniżenie popytu na kredyt wiedzione przez wyższe stopy procentowe oraz hamowanie gospodarki). Jednocześnie zmiana jest trudniej „finansowalna” w zakresie zwrotu podatkowego z dodatkowej konsumpcji, bo będzie mniej faktycznego obrotu, aby podnieść podatki pośrednie. Wspomniana zmiana konsumpcji jest na tyle mała, że raczej nie będzie trudności z jej zaspokojeniem nawet przy bieżącym wykorzystaniu czynników produkcji (kwestia przełożenia jej na ceny jest naszym zdaniem mało istotna, podobnie jak samo wsparcie PKB). Zmiana podatkowa jest mała w porównaniu ze słoniem w pokoju w postaci konsumpcji uchodźców - przypomnijmy, że tu szacowaliśmy przedział +2-4pp konsumpcji w tym roku (w roku kolejnym cofka, ale w mniejszej skali). 

* Alternatywny scenariusz (gorszy) to taki, w którym wysokie tempo wzrostu cen powoduje, że nawet z dopalaniem fiskalnym konsumenci nie oszczędzają nominalnie niczego i muszą to wydać, bo podniósł się poziom cen. To zmniejsza możliwości finansowania długiem, ale sama inflacja podbija dochody z podatków pośrednich. Scenariusz alternatywny zakłada, że konsumenci już teraz znajdują się na twardym ograniczeniu budżetowym i są na granicy akceptowalnego ograniczenia użyteczności z konsumpcji.

Na koniec zostawmy sobie rozważania filozoficzne

Reklama

Wojna w Ukrainie już prowadzi do przemodelowania strategii obronności całej Europy, w tym Polski, na najbliższe lata. Napływ uchodźców ponownie przypomni o wydolności systemu opieki zdrowotnej czy systemu edukacji (podając tylko kilka przykładów). W wielkim skrócie, w najbliższych latach utrzymanie rządu i finansowanie jego funkcji jako dostarczyciela dóbr publicznych wszelkiej maści będzie trudniejsze i droższe. Tymczasem zmiany podatkowe idą w przeciwnym kierunku. Trudno uwierzyć w tym momencie w racjonalizację wydatków i idące z tego tytułu oszczędności (to temat bumerang i doskonale każdy zdaje sobie sprawę, że trudny do implementacji). A więc idziemy - ceteris paribus - w większe deficyty. Środki z UE już teraz są planowane jako wehikuł finansowania niektórych inicjatyw i czekamy na ich spływ (łącznie z KPO). Wysokie stopy procentowe, wyższe oszczędności, przyhamowanie akcji kredytowej sprzyjać będą zakupom obligacji przez banki (problem finansowania, o którym już wspominaliśmy). Cudów jednak nie ma i część finansowania będzie musiała zostać podjęta przez inne podmioty, co pogarsza równowagę popytu i podaży. Trudno powiedzieć, czy wczorajsze wzrosty rentowności dyskontują już właśnie ten scenariusz, czy raczej wciąż poruszamy się w obszarze dywagacji o stymulacji fiskalnej, wysokiej inflacji oraz zakładów na wyższe stopy procentowe. Naszym zdaniem w tych trzech ostatnich kwestiach niewiele się zmienia.  Kluczowa może pozostawać jednak pewna bardziej długoterminowa niespójność, której założeń (po stronie wydatków) jeszcze nie poznaliśmy, ale już rozszerzyła się luka finansowania podatkowego.

Czytaj więcej