Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

wojna rosja ukraina przepowiednie

Miesiąc po rozpoczęciu wojny na Ukrainie inwestorzy kupują aktywa ryzykowne. Dlaczego? Jest to, niewątpliwie, bardzo ciekawe pytanie, nad którym pochylił się w tym tygodniu, w opinii opublikowanej na łamach Bloomberga, John Authers. Pozwalamy sobie do jego spostrzeżeń dorzucić najbardziej aktualne dane, które obejmują również nasz rodzimy rynek.

 

Zacznijmy od faktów: 

  • Rynki akcji - generalnie - w górę: Nasdaq prawie +7%, S&P 500 +5,5%, WIG +2,5%, Emerging Markets - 4,8%,
  • złoto, srebro - klasyczne zabezpieczenia w trudnych sytuacjach urosły mniej, niż akcje, bo po +2%,
  • ropa urosła mocno, bo +25%, ale jest niżej niż górka z ostatniego miesiąca,
  • gaz naturalny również mocno urósł, bo o 14%,
  • rosną również rentowności obligacji (ceny spadają) 10-letnich benchmarków -
    w Polsce urosły o 127 pb, amerykańskie o 39 pb, a niemieckie o 30 pb,
  • rozpoczęcie zacieśniania monetarnego przez FED.

 

Reklama

 

Polskie aktywa relatywnie były słabsze od amerykańskich, oczywiście ze względu na to, że konflikt odbywa się tuż za naszą granicą.

 

Dlaczego jednak inwestorzy angażują się w tym czasie, w akcje?

Zdaniem Johna Authers’a możliwe są dwie przyczyny:

(1) rynki dostrzegają jakieś wyjście z tego konfliktu, jakiego szeroko jeszcze nie znamy lub

Reklama

(2) to, co się dzieje na rynkach akcji, nie ma nic wspólnego z Ukrainą.

W drugiej opcji jest wiele ostrzeżeń, które sugerowałyby jednak ostrożność. Ryzyko konfliktu globalnego, w tym nuklearnego, jest wyższe niż miesiąc temu, a wpływ wojny na globalny wzrost - uwidoczni się dopiero w przyszłości. Sankcje na Rosję szybko nie znikną, a żywność będzie bardzo droga, jeśli Ukraina nie zasieje w tym roku pól. Problemy z dostępem do ropy, gazu, metali przemysłowych mogą się w przyszłości nasilić. Na rynkach akcji spadła aktywność inwestorów indywidualnych. Wojna spowodowała zmniejszenie ilości krótkich kontraktów na indeks – nie ma już kogo „wyciskać” (wyciskanie krótkich pozycji zawsze wzmaga dynamikę ruchu cen w górę) Dodatkowo, spółki technologiczne w USA, które spadły najwięcej od szczytów notowań, nadal są relatywnie drogie, do okresu sprzed pandemii. 

 


Być może inwestorzy liczą po prostu na to, że uda się uniknąć recesji

Stagflacja, ze spowolnionym wzrostem gospodarczym, nie sprzyja inwestycjom, ale akcje są w długim okresie najlepszym zabezpieczeniem przed inflacją. Jeśli jednak stagflacja przerodzi się w recesję, to spadki  cen akcji mogą być duże i to one właśnie są odpowiedzialne za największe straty. Pokazują to przykłady z historii, jak chociażby w latach 70-tych poprzedniego wieku. 

Reklama

 

Ale najlepszym wyjaśnieniem i - chyba - najbardziej trafnym ostatnich wzrostów na rynkach akcji jest to, że, po prostu, na razie nie ma prostszej alternatywy dla inwestorów. Inflacja i działania FED (zwłaszcza te oczekiwane) - nie zachęcają do trzymania obligacji. Inwestorzy nie chcą również trzymać środków w gotówce (zero zysków), albo inwestować w towary, które już mocno urosły (ewentualne spowolnienie powinno zmniejszyć popyt np. na ropę i gaz oraz metale i zmniejszyć presję na ich ceny). Pozostaje pytanie, co zrobią inwestorzy pod koniec tego roku, gdy FED już większość swoich podwyżek dostarczy rynkowi? Wszak w Polsce obligacje 5-letnie dają inwestorom rentowność wyższą niż 5,2%, co mocno będzie blokować (jako bezpieczna alternatywa) wzrosty na warszawskim parkiecie. Gdy ceny obligacji w Stanach przestaną spadać (a rentowności rosnąć), akcje mogą znowu zacząć „parzyć”, zwłaszcza, gdy ryzyko wystąpienia recesji wzrośnie.

 

Autor: Grzegorz Chłopek, Dyrektor Zarządzający, iWealth oraz Jacek Maleszewski, Dyrektor Zespołu Doradztwa, iWealth.

 

Reklama

 

Czytaj więcej na iWealth

 

Czytaj więcej