Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

warunek konieczny na martyngał

W sierpniu tego roku minie 109 rocznica pewnego wydarzenia w Le Grande Casino w Monte Carlo. W trakcie tego dnia koło ruletki dwadzieścia sześć razy z rzędu zatrzymało się na liczbach z czarnych pól. Wspominałem o tym wydarzeniu w jednej ze starszych notek (Złudzenie hazardzisty), a dziś to dobry moment, by ponownie o nim wspomnieć w kontekście rynku.

 

Pod tamtym tekstem znalazł się również komentarz Tomka Symonowicza:

Pracując w młodości w kasynie widziałem najdłuższą serię koloru 23 pod rząd. Problemem dla wielu graczy była gra martyngałem czyli podwajanie strat. Przy takich seriach trzeba było czasem zatrzymać grę bo klient szukał kasy na kolejne podwojenie.

 

Reklama

Strategie martyngałowe i antymartyngałowe są znane od lat, jednak w odniesieniu do rynku giełdowego spopularyzował świadomość ich istnienia między innymi Van Tharp w książce Giełda, wolność i pieniądze. Celowo piszę w ten sposób, czyli „spopularyzował świadomość ich istnienia”, bo przecież Tharp nie był ani twórcą, ani odkrywcą tej techniki. Co więcej można nawet uznać, że pewnie wielu graczy czy inwestorów giełdowych (nie zapominając o bywalcach kasyn) odkrywa tę niesłychanie prostą metodę zrobienia fortuny, jaką jest podwajanie stawki w kolejnych stratnych transakcjach, zakładach, czy grach. 

Mechanizm jest przecież prosty. Zacznijmy od ruletki i tego najprostszego zakładu czerwone/czarne, gdzie zarabiamy tyle ile postawiliśmy, z szansą „niemal” 50%. Straciliśmy 10 zł, stawiamy 20. Gdy znów poniesiemy stratę, stawiamy 40. Znów wypadł nie nasz kolor, stawiamy 80 zł. Jeszcze jeden raz, ponownie podwajamy stawkę i stawiamy 160 zł. No i wreszcie wypada upragniony kolor. Odbieramy nasze 160 złotych i zysk w tej samej wysokości.

Łącznie na zakłady wydaliśmy do tej pory: 10+20+40+80+160 = 310 złotych. A nasz rachunek, po tych pięciu grach wynosi 320 zł. Zysk to całe 10 złotych (3% wydanego kapitału). Seria pięciu kolorów sprawia, że zaczynamy wierzyć, że musi to być już koniec, niemniej może się zdarzyć kilkanaście, czy w końcu dwadzieścia kilka. W dziesiątym zakładzie potrzebowalibyśmy już 5 120 złotych, żeby naszą strategię kontynuować, w piętnastym 163 480 zł, w dwudziestym szóstym 335 544 320 złotych. Zysk – zostawiam zainteresowanym policzenie ile byśmy ostatecznie zarobili. 

Musi się przecież kiedyś zła passa skończyć. Musi się odwrócić. Te słowa zna wielu z nas. I twardo gra martyngałem na rynkach. W końcu rynki są cykliczne. I tu wchodzi nasz rynek akcji – cały na czarno, czyli w kolorze spadkowych świec na wykresie. Do ubiegłego piątku, gdy sesja ostatecznie zakończyła się wzrostem – od ceny otwarcia, a nie w stosunku do sesji wcześniejszej – mieliśmy do czynienia z piętnastoma z rzędu sesjami spadkowymi. Tak były w przypadku indeksów WIG oraz WIG20. W przypadku mWIG40 ta seria rozpoczęła się nieco wcześniej i również wyniosła piętnaście, następnie 28. kwietnia mieliśmy do czynienia z jednym wzrostem i znów pięć kolejnych sesji było spadkowych.

 

Reklama

 

Istnieje oczywiście całe spektrum możliwych zachowań w takich okresach, jeśli ktoś inwestuje wyłącznie po długiej stronie, lub źle rozpoznał rynek i upiera się, że „już dziś musi się to skończyć”. Stosując klasyczny martyngał, czyli zwiększając dwukrotnie stawkę po każdej stracie o jakiejś wartości (co nie musi przekładać się na dni sesyjne) mogą mu się skończyć pieniądze. Wspominał o tym Tomek Symonowicz, wie o tym doskonale Nick Leeson, który być może nie doprowadziłby do upadku Barings Bank, gdyby przez jakiś czas jeszcze trochę przysyłano mu z centrali pieniądze na utrzymanie depozytów w otwartych i tracących pozycjach.

Jednak zasoby finansowe to jedno. Jest jeszcze inny aspekt. Pisze o nim choćby Van Tharp. Jeśli zwiększasz ryzyko w czasie serii przegranych, w końcu trafisz na serię tak długą, że doprowadzi cię ona do bankructwa. Nawet gdyby twoje zasoby były niewyczerpane, to żadna istota ludzka nie jest na dłuższą metę znosić presji psychicznej towarzyszącej stosowaniu takiej strategii.

No właśnie, nie chodzi wyłącznie o pieniądze. Chodzi również o naszą psychikę, emocje, pewność siebie, strach, obawy, stres. Wszystkie te elementy sprawiają, że łamiemy wcześniej ustalone zasady, popełniamy banalne błędy i zwykłe głupoty. Niestety nie wszystko zrównoważy nadzieja. Co więcej, nawet przy upartym stosowaniu martyngału przez wiele dni (lub wiele obrotów koła ruletki) nasza emocjonalność może doprowadzić do sytuacji, gdy powiemy sobie „dobra koniec tego; nie będę się upierał; zagram inaczej”. I wówczas może nadejść upragniona do niedawna zmiana sytuacji. Upragniona wcześniej, ale już nie teraz.

 

 

Reklama

Chcesz więcej? Sprawdź najnowsze artykuły na blogi.bossa.pl.

Przekierowanie do artykułu

Opinie, założenia i przewidywania wyrażone w materiale należą do autora publikacji i nie muszą reprezentować poglądów DM BOŚ S.A. Informacje i dane zawarte w niniejszym materiale są udostępniane wyłącznie w celach informacyjnych i edukacyjnych oraz nie mogą stanowić podstawy do podjęcia decyzji inwestycyjnej. Nie należy traktować ich jako rekomendacji inwestowania w jakiekolwiek instrumenty finansowe lub formy doradztwa inwestycyjnego. DM BOŚ S.A. nie udziela gwarancji dokładności, aktualności, oraz kompletności niniejszych informacji. Zaleca się przeprowadzenie we własnym zakresie niezależnego przeglądu informacji z niniejszego materiału. Inwestowanie w instrumenty finansowe wiąże się z ryzykiem.

Czytaj więcej

Artykuły związane z warunek konieczny na martyngał