Reklama

Masz ciekawy temat? Napisz do nas

twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

ukraina mapa wojna

Po miesiącu od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, aż prosi się, aby nawiązać do naszych rozważań, jakimi podzieliliśmy się wtedy - na gorąco - z Czytelnikami.

Cztery tygodnie temu, zaraz po załamaniu cen na GPW, będącym reakcją na wybuch wojny, szukaliśmy wskazówek, porównując bieżące zachowanie krajowego indeksu giełdowego - z historycznymi wzorcami. Czas odświeżyć tamte rozważania i zastanowić się nad dalszymi implikacjami.

Przypomnijmy, że w pierwszym dniu inwazji (24 lutego) WIG runął o 10,7 proc. i, w efekcie, znalazł się ok. 25 proc. poniżej szczytu hossy, odnotowanego jeszcze na jesieni 2021 r. Stwierdziliśmy wtedy, że najbardziej podobne były ścieżki schodzenia ze szczytów, odnotowane w dwóch historycznych przypadkach - dla lat 2011 oraz 2008. Po odświeżeniu tych porównań okazuje się, że zachowanie WIG …nadal bardzo przypomina tamte dwa wzorce. Po panicznym tąpnięciu, notowania akcji w kolejnych tygodniach stopniowo zabrały się za odreagowywanie przeceny. I to do tego stopnia, że w ostatnich dniach WIG znalazł się nawet …wyżej, niż bezpośrednio przed wybuchem wojny. I to, pomimo że wojna, choć - na szczęście - nie przyniosła błyskawicznych postępów putinowskiej armii, to jednak nie pozostanie bez wpływu na polski PKB, stan budżetu, inflację czy stopy procentowe.

Jeśli wierzyć wzorcom z lat 2011, czy 2008, tak mocne odreagowanie panicznej przeceny, z jednej strony - nie jest zaskoczeniem, a z drugiej - może okazać się …krótkotrwałe.

Reklama

Żeby nie polegać zbytnio tylko na jednym czy dwóch historycznych przypadkach (aczkolwiek ciągle najbardziej podobnych do obecnej sytuacji), przed miesiącem zaprezentowaliśmy również ścieżkę uśrednioną na podstawie całej gamy dużych spadków na GPW, odnotowanych na przestrzeni ćwierćwiecza.

Cztery tygodnie temu pokazaliśmy, że WIG gwałtownie oderwał się w dół od tego uśrednionego scenariusza i, w tak niskim punkcie (-25 proc.), znalazł się, niejako, dużo szybciej, niż to bywało na ogół. Sugerowaliśmy, że - na krótką metę i paradoksalnie - to dobry sygnał, bo sporo już się wydarzyło, jeśli chodzi o potencjał spadkowy. I tamte wnioski - faktycznie - okazały się trafne. WIG błyskawicznie powrócił w górę, do tej uśrednionej, historycznej ścieżki. Teraz pojawia się jednak problem – ta ścieżka prowadzi ciągle w dół…

 

 

Reklama

 

Cztery tygodnie temu pokazaliśmy, że WIG gwałtownie oderwał się w dół od tego uśrednionego scenariusza i, w tak niskim punkcie (-25 proc.), znalazł się, niejako, dużo szybciej, niż to bywało na ogół. Sugerowaliśmy, że - na krótką metę i paradoksalnie - to dobry sygnał, bo sporo już się wydarzyło, jeśli chodzi o potencjał spadkowy. I tamte wnioski - faktycznie - okazały się trafne. WIG błyskawicznie powrócił w górę, do tej uśrednionej, historycznej ścieżki. Teraz pojawia się jednak problem – ta ścieżka prowadzi ciągle w dół…

Oczywiście, tego typu historyczne porównania mają swoje ograniczenia, ale już nie raz przyniosły trafne wnioski. Jak mawiał Mark Twain: „historia się nie powtarza, lecz rymuje”. Można się zastanawiać, czy krajowy rynek akcji na dobre przetrawił już - nie tylko - skutki przedłużającej się wojny, lecz również to, co już wcześniej zaczęło odciskać piętno na notowaniach, czyli inflację, zmuszającą banki centralne do agresywnego zacieśniania polityki monetarnej.

 

Reasumując, można się cieszyć z pokaźnego odreagowania cen akcji, po początkowej panice wywołanej przez rosyjską agresję. Można też jednak zastanawiać się, czy giełdowe wahadło, które miesiąc temu wychyliło się nadmiernie w jedną stronę (panika), teraz nie wychyla się, dla odmiany, za bardzo
w drugą…
 

Reklama

 

Czytaj więcej na iWealth

Autor: Tomasz Hońdo- Starszy Ekonomista, Quercus TFI, Redaktor Qnews.pl

Czytaj więcej