Reklama
twitter
youtube
facebook
instagram
linkedin
Reklama
Reklama

Titanic

Każda nawet najkrótsza przerwa świąteczna w Polsce, to długo wyczekiwany odpoczynek. W końcu mamy czas żeby trochę przejrzeć propozycje filmowe w naszej telewizji. Tradycją już się stało, że jedna ze stacji puszcza jeden ze sztampowych tytułów. I tak było również wczoraj, mieliśmy okazją po raz sto któryś obejrzeć Titanic Jamesa Camerona. Stąd też przypomniało mi się, że jeden z brytyjskich domów aukcyjnych niejednokrotnie wystawiał na aukcję przedmioty, które znalazły się na historycznym transatlantyku. Jak się okazuje, pamiątki które wydobyto z wraku lub te, które uratowali ocaleni, są jedną z ciekawszych i dochodowych inwestycji alternatywnych na rynku. Co czyni je tak cennymi i co do tej pory udało nabyć się inwestorom?

 

Wartość sentymentalna i historyczna

Inwestycje alternatywne w przeciwieństwie do klasycznych instrumentów na rynku finansowym czerpią swoją wartość z sentymentów, pochodzenia i historii. Tak samo jak dzieła sztuki, pamiątki z Titanica wiążą się z jakąś ważną historią, Tragedia Titanica niesie ze sobą wiele emocji, chociażby za sprawą filmu Jamesa Camerona. Jeśli kogokolwiek zapytalibyśmy o najbardziej znaną katastrofę na morzu, to zapewne usłyszelibyśmy o Titanicu. Na pokładzie najsłynniejszego transatlantyku wśród 2200 pasażerów było wielu zamożnych, którzy mieli przy sobie cenne przedmioty, jak biżuterię, futra, instrumenty muzyczne. Jednak wśród pamiątek o dużej wartości, na aukcjach wystawiane są również te bardzo osobiste, jak np. ostatnie listy pisane do bliskich. Czas, medialny rozgłos i skala morskiej tragedii sprawiły, że przedmioty pochodzące z „niezatapialnego” statku trafiły na licytację angielskiego domu aukcyjnego – Henry Aldridge & Son w Wiltshire.

 

Dom aukcyjny

Henry Aldridge & Son, to jeden z najsłynniejszych domów aukcyjnych w Anglii specjalizujących się w licytacjach przedmiotów związanych z Titanikiem. W każdym roku przygotowuje aukcje, na których wystawiane są najcenniejsze pamiątki uratowane z zatopionego transatlantyku. To okazja dla inwestorów, którzy zainteresowani są inwestycją w dobra sentymentalne. Aukcja ta jest jeszcze większą gratką dla pasjonatów dwudziestowiecznej tragedii morskiej. Być może, dom aukcyjny i wystawianie przez niego pamiątki z Titanica nie cieszyłyby się taką popularnością, gdyby nie wykreowana prze media historia. Chyba najbardziej przyczynił się do tego James Cameron z premierą kultowego melodramatu w 1997 roku. Wśród przedmiotów licytowanych przez

Henry Aldridge znalazł się plan statku sprzedany za 22 tys. funtów. skrzypce należące do zaginionego w katastrofie (1,7 mln GBP), a nawet list, czy menu restauracyjne.

Reklama

 

Niewysłany list

Kto by pomyślał, że przelane na papier myśli mogą stać się formą inwestycji, szczególnie jeśli nie są rękopisem znanego artysty. Dom aukcyjny Henry Aldridge & Son na swojej najnowszej aukcji dotyczącej przedmiotów z Titanica wystawił prawdopodobnie jeden z ostatnich listów pisanych na pokładzie transatlantyku niedługo przed tragedią. Autorem listu był handlowiec – Aleksander Oskar Holverson. List skierowany był do jego matki, w którym informował ją o tym, że za kilka dni powinni dobić do wybrzeża Nowego Jorku. Szacowano, że pamiątkowy list zostanie wylicytowany za około 80 tys. funtów. Szacunki jednak okazały się błędne, a ostatecznie sprzedano go za 120 tys. funtów. Inwestor, który kupił list był anonimowy.

 

Naprawdę drogie futro

Inwestorzy, którzy działają na rynkach alternatywnych często lokują środki w niespotykane aktywa. Jak się okazuje inwestowane w garderobę, która niesie ze sobą ciekawą historię, może być dochodowe. Znów ten sam dom aukcyjny jeszcze w tym roku wystawił na licytację futro należące do ocalałej w katastrofie Titanica pasażerki. W kwietniu tego roku wylicytowano je za 150 tys. funtów. Historia futra w pewien sposób mogła wpłynąć na jego rynkową wartość. Futro ocalało wraz ze swoją właścicielką – stewardessą z Titanica, opiekującą się zamożnymi pasażerami. Kobieta podczas katastrofy znajdowała się w swojej kajucie w samej koszuli nocnej, gdy nadano alarm i sygnał do ewakuacji, stewardessa w pośpiechu zdążyła ubrać tylko futro i uciekać. Udało jej się przeżyć katastrofę i dobić do do brytyjskiego wybrzeża na pokładzie SS Lapland. W latach 60. ocalała podarowała futro swojej siostrzenicy. Pod koniec lat 90. futro stewardessy znalazło się pierwszy raz na aukcji. Ostatnia aukcja zorganizowana przez Henry Aldridge & Son cieszyła się dużym zainteresowaniem inwestorów. Stąd też prognozy, które szacowały, że futro zostanie wylicytowane za 80 tys. funtów ponownie były mylne, jak w przypadku listu.

 

Skrzypce z Titanica

Nic dziwnego, że skrzypce wylicytowano za 1,1 mln funtów. W 2013 roku ten sam dom aukcyjny, który licytował list i futro, wystawił na aukcję niemieckie skrzypce należące do zaginionego w Titanicu instrumentalisty. Na sprzedanych za ponad milion funtów skrzypcach miał grać skrzypek w ostatnich chwilach swojego życia. Wallace Hartley- pasażer drugiej klasy miał być wspomnianym skrzypkiem. Świadkowie tragedii nie pamiętają jaki utwór miał grać podczas katastrofy Hartley. Zdarzenie przywołuje w swoim filmie James Cameron, tam skrzypek grał „Nearer, my God, to Thee”. Skrzypce początkowo trafiły do narzeczonej po zaginionym skrzypku, potem przechodziły z rąk do rąk, by w 2006 roku na nowo doceniono ich wartość. W tym też roku potwierdzono ich autentyczność. Według specjalistki i kolekcjonerki aż 300 pamiątek po Titanicu – Craig Sopin, trudno będzie przebić cenę skrzypiec wylicytowanych w 2013 innym pamiątkom pochodzącym z historycznego transatlantyku.

Reklama

 

 

 

 

 

Czytaj więcej

Artykuły związane z Titanic