Podczas gdy światowa scena polityczna i rynkowa przejęta jest przez Donalda Trumpa, Brexit, koreańskie próby jądrowe, spotkania OPEC, to gdzieś na Czarnym Lądzie dzieją się rzeczy, które nie "przyszłyby do głowy" żadnemu bankowi centralnemu. Oprócz jednego – centralnego banku Kenii. Traderzy skarżą się, że najważniejsza instytucja finansowa w państwie przyjęła najgorszą z możliwych taktyk ochrony kursu waluty – zastraszanie. W tle dzisiejsze wybory: lokalne, parlamentarne i prezydenckie. Trwa zaciekła walka o władzę i walutę – szylinga kenijskiego.
Zastraszanie - polityka monetarna?
Choć szyling kenijski nie jest teoretycznie kontrolowaną walutą, jak w przypadku Wenezueli, to bank centralny Kenii podejmuje działania skierowane na utrzymanie niskiego kursu waluty narodowej. Bankierzy z centralnego banku dokonują porgnoz, które mają wskazywać na słabość waluty i jej przyszłe spadki. Kilku traderów z Nairobi wypowiedziało się dla Bloomberg, wspominając jakim tematem tabu w Kenii jest spekulacja nad szylingiem kenijskim. Niejednokrotnie zdarzało się, że traderzy, którzy publicznie mówili o słabości narodowej waluty (KES) byli wzywani do głównej siedziby banku centralnego w Nairobi. Tam dostawali reprymendy i ostrzeżenia. W związku z wezwaniami, szefowie instytucji, dla których pracowali traderzy, grozili im utratą stanowisk pracy. Bankierzy centralni są w stanie zrobić wszystko, by traderzy nie mieli wpływu na kurs szylinga kenijskiego i rynek. Stąd też, w czerwcu tego roku bank centralny nałożył zakaz dokonywania transakcji na parach z szylingiem kenijskim (KES) dla 80 000 traderów handlujących na platformach tradingowych.
Strategia banku, która prowadzi do deprecjacji waluty działa. Szyling kenijski traci w ciągu ostatnich lat do dolara amerykańskiego. Dziś 1 USD = 103,60 KES.
USD/KES
W tle polityka
Kenijczycy podchodzą dziś do urn wyborczych i wybierają głowę państwa, wice prezydenta, parlamentarzystów, a także przedstawicielki reprezentacji kobiet w Zgromadzeniu Narodowym. O tym, czy władzę w Kenii utrzyma dotychczasowy prezydent Uhuru Kenyatta zadecyduje wynik dzisiejszych wyborów. Republikańska forma rządów w kraju, została zachwiana, a demokratyczny wymiar wyborów zakwestionowany przez opinię publiczną w 2007 roku. 2007 rok zebrał w Kenii krwawe żniwo. Wówczas, po ogłoszeniu wyników, przez kraj przeszła fala protestów, które charakteryzowała przemoc. Zginęło ponad 1000 osób. Tegoroczne wybory budzą również niepokój. Oczywiście, najwyższą stawką jest fotel prezydencki. O reelekcję ubiega się Uhuru Kenyatta, a jego przeciwnikiem jest opozycjonista - Rail Odingi. Analitycy postrzegają niepewność polityczną, jako kolejną przyczynę deprecacji waluty Kenii. Istnieje wysokie ryzyko, że dzisiejsze wybory, mogą być powtórką z krwawej historii z 2007 roku.
